Porady
Kierowca ma być oszczędny
- Zamiast na obserwowaniu drogi i znaków, kursant skupi się na wskazaniach obrotomierza - tak zmiany w egzaminach na prawo jazdy, wymuszające ekonomiczną jazdę, ocenia instruktor Rafał Stroiński.
![Kierowca ma być oszczędny](https://imgcdn1.przelom.pl/im/v1/news-900-widen-wm/2015/01/28/16207_1422442531_94686700.jpg)
Od stycznia osoby zdające na prawo jazdy muszą wykazać się znajomością zasad ekojazdy. Oznacza to dwa dodatkowe zadania podczas testu praktycznego. Chodzi o umiejętność hamowania silnikiem i zmiany biegów, gdy silnik uzyska określoną liczbę obrotów. Dodatkowo, cztery pierwsze przełożenia powinny zostać włączone, zanim samochód osiągnie 50 km/h.
- Zamiast na obserwowaniu drogi i znaków, kursant skupi się na wskazaniach obrotomierza. To dodatkowa możliwość dla egzaminatora, aby złapać go na błędzie i oblać - uważa Rafał Stoiński z Ośrodka Szkolenia Kierowców Moto-Pal w Trzebini.
Mimo zwiększenia wymagań, długość kursu się nie zmieniła. To wciąż 30 godzin.
- W tym czasie nie da się z kogoś zrobić mistrza kierownicy - mówi. Jedni takich umiejętności, jak zmiana przełożenia w optymalnym momencie, uczą się szybciej, a inni dłużej. Dlatego, jego zdaniem, wymagania stawiane przed zdającymi są obecnie zbyt wysokie.
W podobnym tonie wypowiada się Janusz Popiel, przewodniczący zarządu Stowarzyszenia Alter-Ego pomagającego ofiarom wypadków drogowych i kolizji. Temat jest mu bliski, bo w ostatnich tygodniach do egzaminu na prawo jazdy podchodziła jego córka.
- Ekojazda podczas kursu jest całkowicie niepotrzebna. Pasuje jak kwiatek do kożucha. Kursantów trzeba uczyć przewidywania sytuacji na drodze i mądrego reagowania, bo nawet jazda zgodna z przepisami może się dla kogoś skończyć tragicznie. Tak szkoli się w innych krajach - twierdzi. Obawia się, że położenie zbyt dużego nacisku na ekonomię może sprawić, że w kraju przybędzie kierowców skupiających się na oszczędnym prowadzeniu, mogących nie poradzić sobie, gdy sytuacja zmusi ich do mocniejszego wciśnięcia gazu i bardziej dynamicznej jazdy.
Kolejna zmiana w przepisach przewiduje możliwość przystąpienia do egzaminu teoretycznego bez przejścia kursu. Jeśli ktoś zda, dopiero wtedy czeka go nauka jazdy i zajęcia z udzielania pierwszej pomocy (choć wiedzą z tego zakresu musiał się wykazać już podczas testu). To powrót do sytuacji z lat 90., kiedy wykłady dla kursantów również były nieobowiązkowe.
- Teraz jednak pytania są dużo trudniejsze niż wtedy. Trudno mi wyobrazić sobie, aby ktoś wszystkiego nauczył się w domu. Tłumów korzystających z wprowadzonego rozwiązania się nie spodziewam - mówi Artur Makowski, właściciel OSK Makart w Chrzanowie.(ko)
Przełom nr 3 (1176) 21.1.2015