Kiedy magnolia przekwitnie, warto ją przyciąć. Wtedy zakwitnie po raz drugi – radzi Adam Kołacz z Alwerni.
Swój 7-arowy ogród pielęgnuje razem z żoną Lidią. Jej specjalnością są kwiaty, on sam natomiast zajmuje się krzewami i cięższymi pracami. Od 1993 r. komponują swój zakątek zieleni, co rok nasadzając coś nowego.
- Bo ogród chyba zawsze będzie dla mnie formą nieskończoną. Rozpoczynając jego kompozycję, warto przemyśleć sobie dokładnie, która roślina i gdzie nadaje się do nasadzenia. Dużo zależy od podłoża i naświetlenia miejsca, gdzie ma rosnąć. Często zdarza się, że nie zdajemy sobie sprawy z rozmiarów, jakie osiągają niektóre okazy, a potem jest problem z przesadzaniem ich – zaznacza pan Adam.
Wczesną wiosną rozpoczyna pierwsze prace w ogrodzie. Stosuje system okopywania ziemi, by wzmocnić system korzeniowy roślin. Potem przychodzi czas na nawożenie. Żeby trawa rosła gęsto, kosi ją co tydzień. Jesienią przycina zeschnięte pędy, okrywa kwiaty i krzewy gałązkami igliwia oraz tekturą.
- Sprawdza się znacznie lepiej, niż agrowłóknina – dodaje.
Wokół ich domu rośnie nie tylko mnóstwo kolorowych kwiatów. Specjalnością pana Adama są iglaki. Formuje je w rozmaite kształty, tworząc okazy przypominające bonzai. Kołaczowie mają w ogródku altankę i miejsce na grill oraz studnię.
- W naszej okolicy ziemia nie jest zbyt łaskawa dla roślin. Trzeba więc sporo cierpliwości, by efekty były satysfakcjonujące. Ale takie zajęcie jest doskonałym sposobem na odstresowanie się, więc większość wolnego czasu spędzam właśnie w ogrodzie – opowiada o swojej pasji.
(ea)

Przełom nr 41 (857) 8.10.2008