Nie masz konta? Zarejestruj się

Porady

Gdy w słodkie maleństwo wstąpi diabeł

13.11.2013 13:41 | 0 komentarzy | 12 452 odsłon | red
PSYCHOLOGIA. Twoje dziecko, dotąd pogodne i uśmiechnięte, teraz ciągle jest na „NIE”? W sklepie, gdy nie chcesz mu kupić zabawki albo czekoladowego batonika, dostaje ataku histerii? Krzyczy, gdy chcesz go zabrać z placu zabaw albo wyciągnąć z basenu z kulkami? Prawdopodobnie właśnie wkroczyło w okres buntu dwulatka.
0
Gdy w słodkie maleństwo wstąpi diabeł
Gdy dziecko zaczyna krzyczeć i histeryzować - zdaniem specjalistów - najlepiej go zignorować
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

PSYCHOLOGIA. Twoje dziecko, dotąd pogodne i uśmiechnięte, teraz ciągle jest na „NIE”? W sklepie, gdy nie chcesz mu kupić zabawki albo czekoladowego batonika, dostaje ataku histerii? Krzyczy, gdy chcesz go zabrać z placu zabaw albo wyciągnąć z basenu z kulkami? Prawdopodobnie właśnie wkroczyło w okres buntu dwulatka.

Około 18 miesiąca życia maluch zaczyna postrzegać siebie jako odrębną, niezależną istotę. Mówi „ja sam”, gdy chcesz go ubrać, zrobić kanapkę, odkurzyć w pokoju. A gdy coś nie jest po jego myśli, zaczyna się buntować.

- Dziecko bacznie obserwuje świat wokół niego, ucząc się nowych zachowań od nas, dorosłych. W pewnym momencie samo próbuje testować rodziców. Buntuje się i sprawdza, na ile mu pozwolą – mówi psycholog dziecięcy Agnieszka Gibas z Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Chrzanowie.

Dzieci próbują różnych metod – płaczą, krzyczą, histeryzują. Wielu rodziców nie wie, jak się wtedy zachować. Czy samemu nakrzyczeć na dziecko, przytulić go, a może zignorować?

- Należy cierpliwie przeczekać złość u malca. Niepożądane zachowania ignorować. Najlepiej wyjść z pokoju, bo gdy dziecko nie ma widowni, samo szybciej się uspokoi – radzi Gibas.

Problem w tym, że nie tylko w domu dziecko się buntuje. Ataki histerii zdarzają się często także w sklepie, gdy maluch nie dostanie zabawki, która wpadła mu w oko albo na placu zabaw, gdy ty chcesz iść do domu, a on chciałby się jeszcze pobawić.

- Rodzicom zawsze radzę, by nie przejmowali się tym, co powiedzą inni. Jeśli dziecko krzyczy i płacze w miejscu publicznym, trudno, trzeba to przeczekać, a inni niech myślą, co chcą. Lepiej nie ulegać małemu buntownikowi. Bo jeśli rodzić skapituluje choć raz i dziecko postawi na swoim, podobne sytuacje będą się powtarzać – przestrzega psycholog dziecięcy.

Przyznaje, że bunt dwulatka to okres trudny także dla rodziców. Gdy maluch krzyczy, płacze, histeryzuje, oni też łatwo mogą stracić panowanie nad sobą. Lepiej jednak, by nerwy trzymali na wodzy. Gdy sami zaczną krzyczeć, podniosą poziom agresji u dziecka. Bicie czy szarpanie to też niedobre rozwiązanie. Stosując agresję, uczą jej również malucha.

- Małe dziecko bardzo często słyszy ,,nie”: „tak nie wolno”, „nie dotykaj”. Gdy w końcu samo zaczyna mówić, jednym z pierwszych słów, jakie wypowiada, jest właśnie „nie”. Zatem zamiast pytać go, czy idziemy na spacer, zjesz coś, lepiej tak konstruować pytanie, by dziecko nie miało możliwości odpowiedzenia tak lub nie. Przykład: ubierając się z rana, nie pytajmy, „czy ubierzesz spodnie”, tylko „które spodnie wybierasz – czerwone czy czarne” albo zamiast: „czy zjesz kanapkę”, lepiej zapytać „chcesz kanapkę z szynką czy z serem” - podkreśla.

Nigdy też nie należy mówić zbuntowanemu dwulatkowi, że jest beznadziejny czy zły, bo to wpływa na jego samoocenę. To nie on, tylko jego zachowanie jest nieodpowiednie.
(AJ)

Przełom nr 44 (1115) 6.11.2013