Nie masz konta? Zarejestruj się

Praca, biznes, edukacja

Grevita rzadko płaci

04.01.2006 10:33 | 1 komentarz | 4 913 odsłony | red
W przeddzień Wigilii część szwaczek z trzebińskiej Grevity Konfex otrzymała 200 zł zaliczki. Reszty pensji niektóre pracownice nie dostały do dziś.
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

W przeddzień Wigilii część szwaczek z trzebińskiej Grevity Konfex otrzymała 200 zł zaliczki. Reszty pensji niektóre pracownice nie dostały do dziś.

23 grudnia zdesperowane kobiety zapowiadały strajk.

- Obiecano im 300 zł zaliczki na święta, bo na wypłatę całej pensji nie było co liczyć – powiedział nam małżonek jednej z nich.
Po południu szwaczki otrzymały 200 zł, ale na tym się skończyło. Do protestu pracownic nie doszło.

Ratowanie zakładu
Po kilku dniach niektóre szwaczki dostały kolejne 150 zł.

Od kilku miesięcy pensje w Grevicie Konfex nie są wypłacane w terminie, o czym skrupulatnie informują nas pracownice zakładu.
- Na początku grudnia żona dostała wypłatę za październik. To urąga godności ludzkiej. Szwaczki zarabiają po 580 zł, choć pod koniec grudnia pracowały po dwanaście godzin. Wmawiano im, że te nadgodziny mają „uratować zakład przed zapaścią”. Jak to możliwe, skoro zakład ma ciągle nowe zamówienia? Ostatnio szyje nawet mundury dla niemieckiej Bundeswehry. W Grevicie pracuje wiele samotnych kobiet wychowujących dzieci. Te panie żyją tylko z tej marnej pensji. A o podwyżkach nie ma mowy – dodaje nasz informator.

Po tegorocznej fali zwolnień wiele szwaczek skierowało sprawy do sądu. Wywalczyły odszkodowanie. Czy tego samego nie zrobią kolejne pracownice?

Próbowaliśmy się skontaktować z Jerzym Dąbrowskim, prezesem Grevity Konfex i Textil, ale od 23 grudnia do 3 stycznia nie był dla nas uchwytny.

Ambicje prezesa
O sytuacji w zakładzie rozmawialiśmy natomiast z przewodniczącym związków zawodowych, Franciszkiem Urbanikiem. Przewodniczący potwierdził wszystkie wiadomości, które przekazali nam pracownicy Grevity Konfex.

- Sytuacja zakładu jest nie do pozazdroszczenia. Brakuje pieniędzy na zakup surowców, są zaległości względem ZUS-u. W dobie konkurencji z Chin czy Ukrainy, szycie staje się coraz mniej opłacalne. Na zamówienia nie narzekamy, to prawda, ale część naszych kontrahentów zalega z płatnościami. Na Niemców, dla których szyjemy mundury dla straży granicznej, nie narzekamy. Oni przesyłają nam surowce, my im gotowy produkt. Myślę, że poprawa nastąpi za dwa, trzy miesiące, kiedy zostanie wybrana nowa dyrekcja. Na dzień dzisiejszy takowej nie ma w ogóle. Oby nowy dyrektor był osobą, która się na tym zna – mówi Franciszek Urbanik.

Jednocześnie podkreśla, że na święta Bożego Narodzenia wszyscy pracownicy (270 osób z obu spółek) dostali od zakładu paczki o wartości ponad 100 zł.

- Była to szynka, boczek zbójnicki, kiełbasa alpejska, kiełbasa beskidzka, dwie konserwy, golonko, salami, czyli teoretycznie, nie trzeba było już robić specjalnych zakupów na święta – przekonuje przewodniczący.

- Tak na dobrą sprawę, zakład można byłoby zamknąć, a ludzi pozwalniać. Jednak utrzymanie się Grevity na rynku to sprawa ambicjonalna prezesa Dąbrowskiego i za to mu chwała – sumuje F. Urbanik.
Klaudia Remsak

"Przełom" nr 1/715 4.01.2006

Czytaj również