Nie masz konta? Zarejestruj się

Praca, biznes, edukacja

Na czym stoi Fablok

07.01.2009 14:18 | 1 komentarz | 9 511 odsłon | red
Po raz pierwszy w historii polskie podzespoły hamulcowe, będące efektem właśnie fablokowskiej myśli inżynieryjno-technicznej, uzyskały homologację Międzynarodowego Związku Kolei - mówi Piotr Majcherczyk, prezes zarządu chrzanowskiego Bumar-Fablok SA.
1
Na czym stoi Fablok
Piotr Majcherczyk
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Po raz pierwszy w historii polskie podzespoły hamulcowe, będące efektem właśnie fablokowskiej myśli inżynieryjno-technicznej, uzyskały homologację Międzynarodowego Związku Kolei - mówi Piotr Majcherczyk, prezes zarządu chrzanowskiego Bumar-Fablok SA.

Łukasz Dulowski: Z Fabloku nie wyjeżdżają już od lat kompletne lokomotywy i żurawie. Może należałoby zmienić nazwę z Fabryki Maszyn Budowlanych i Lokomotyw na...
Piotr Majcherczyk:
- Nie ma takiej potrzeby. Po pierwsze – Fablok wciąż może być producentem finalnym dźwigów i lokomotyw. Po drugie – cały czas wytwarzamy podzespoły do sprzętu budowlanego i kolejowego, a także modernizujemy lokomotywy spalinowe.

Jaki produkt Fabloku ma największy udział w rocznej sprzedaży spółki?
- Około 50 procent naszej produkcji i sprzedaży to zespoły spawane ram do żurawi o udźwigach od 30 do 120 ton. Idą wyłącznie na eksport. Konkretnie – do Niemiec, do dwóch światowych koncernów: TEREX i Manitowoc. Produkujemy je, opierając się ściśle na dokumentacji technologicznej tych firm.

Ile takich ram opuszcza rocznie Fablok?
- Około pięćset.

Rozumiem, że niemieckich partnerów interesuje też to, żeby w przyszłości wyjeżdżały z Fabloku również całe dźwigi ich pomysłu.
- Prowadzimy takie rozmowy. Decyzja ma dopiero zapaść.

Ramy do żurawi to jedna noga produkcyjna. Teraz porozmawiajmy o drugiej.
- To modernizacja lokomotyw oraz produkcja zestawów kołowych i aparatury hamulcowej dla transportu kolejowego.

Zatrzymajmy się przy lokomotywach.
- W tym temacie odnieśliśmy duży sukces, bo razem z Instytutem Pojazdów Szynowych w Poznaniu opracowaliśmy dokumentację dotyczącą modernizacji rosyjskich lokomotyw spalinowych ST44. Dwie już zmodernizowaliśmy. Obecnie są to najmocniejsze jednostki jeżdżące w Polsce. W 2009 roku mamy zmodernizować kolejne cztery.
To, obok żurawi, poważne wyzwanie i przyszłość dla zakładu. Przekonujemy PKP, żeby poszło w kierunku modernizacji swojego taboru. Taka lokomotywa wyjeżdża od nas prawie jak nowa. Zostają tylko: rama, wózki i kabina. A całe serce jest nowe. I to z najwyższej półki.

Remont pewnie przydałby się również „kultowym” już fablokowskim lokomotywom SM42 (malowanym na zielono).
- Złośliwi mówią, żeśmy je za dobre robili i jakoś nie chcą się psuć. Tych lokomotyw, produkowanych od połowy lat 60. do połowy lat 90., jeździ w Polsce około półtora tysiąca. To wciąż podstawowa jednostka w taborze PKP i prywatnych przewoźników.

A co z produkcją szynobusów?
- Obecnie nie jesteśmy nią zainteresowani. Skromne potrzeby rynkowe zaspokaja w stu procentach bydgoska PESA.

Z ważniejszych produktów Fabloku została jeszcze aparatura hamulcowa do wagonów.
- Po raz pierwszy w historii polskie podzespoły hamulcowe, będące efektem właśnie fablokowskiej myśli inżynieryjno-technicznej, uzyskały homologację Międzynarodowego Związku Kolei (UIC – Union Internationale des Chemins de Fer). Jesteśmy też jedynym w Polsce producentem zestawów kołowych do wagonów towarowych.

Pomysł na nowy produkt?
- Trudno mówić o wprowadzeniu zupełnie nowego produktu, ponieważ Fablok ma bazę przystosowaną do określonej produkcji. Są to ciężkie maszyny. Nie zacznie nagle produkować, na przykład, pralek.

Czy Fablok, którego połowa produkcji i sprzedaży idzie na eksport, odczuł światowy kryzys?
- Na razie nie. Trzeba jednak opierać się na faktach i prognozach makroekonomicznych, a te nie są budujące. Główny ekonomista Deutsche Banku przewiduje, że gospodarka niemiecka może skurczyć się w przyszłym roku nawet o 4 procent. Gdyby tak się stało, to zapewne odbiłoby się to również na nas.
Liczę natomiast na to, że kryzys spowoduje powrót z zagranicy polskich fachowców. Zwłaszcza spawaczy. Był taki czas, że brakowało ich w zakładzie. Na razie między innymi firmy zewnętrzne świadczą nam usługi spawalnicze.

Dlaczego z Powiatowego Centrum Edukacyjnego, które jest po sąsiedzku, nie bierzecie do pracy młodych, zdolnych, absolwentów-spawaczy?
- Chętnie byśmy brali, gdyby edukacja kończyła się egzaminem, w wyniku którego absolwenci otrzymywaliby książeczkę spawacza. A tak nie jest, bo PCE nie ma do kształcenia odpowiedniego zaplecza technicznego i pieniędzy. Powiat powinien rozwiązać ten problem jak najszybciej.

W ramach między innymi partnerstwa miast Fablok miał zatrudniać Ukraińców.
- Procedury zatrudniania obcokrajowców są dość skomplikowane. A jeszcze teraz, mając na uwadze prognozowane schłodzenie gospodarki, nie wchodzi to w grę.

A zwolnienia wchodzą w grę?
- Fablok nie chce zwalniać ludzi, tylko się rozwijać i w przyszłości przyjmować nowych.

Przyszłość klubu piłkarskiego? Fablok jest jego sponsorem.
- Klub powinien być po prostu sportową alternatywą dla młodych ludzi. Jego funkcjonowanie na wyższym szczeblu może grozić skażeniem.

W 2009 roku obchody 90-lecia Fabloku.
- Planujemy je zorganizować w ostatni weekend maja. Rozmawiałem już z burmistrzem Ryszardem Kosowskim, żeby włączyć te obchody w Dni Chrzanowa. Na pewno będzie uroczysta akademia i piknik dla załogi.
Rozmawiał
Łukasz Dulowski

Przełom nr 50 (866) 10.12.2008

Czytaj również