Nie masz konta? Zarejestruj się

Praca, biznes, edukacja

Człowiek Orlenu w Rafinerii Trzebinia

24.10.2007 16:10 | 1 komentarz | 5 566 odsłon | red
Jestem człowiekiem Orlenu, ale przede wszystkim pracownikiem trzebińskiej rafinerii, o której interesy będę walczył – deklaruje Marek Gadowski, który od 17 września jest wiceprezesem zarządu Rafinerii Trzebinia. Z jaką misją przybył do Trzebini?
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Jestem człowiekiem Orlenu, ale przede wszystkim pracownikiem trzebińskiej rafinerii, o której interesy będę walczył – deklaruje Marek Gadowski, który od 17 września jest wiceprezesem zarządu Rafinerii Trzebinia. Z jaką misją przybył do Trzebini?

Anna Jarguz: Załoga mówi o panu „człowiek Orlenu”. Chce wiedzieć, czy jest pan z nią, czy przeciwko niej.
- Jestem człowiekiem Orlenu. To prawda. Cała moja dotychczasowa kariera zawodowa związana była z płockim koncernem. Trzeba jednak pamiętać, że jego integralną częścią jest między innymi Rafineria Trzebinia. Jako wiceprezes zarządu, z mocy prawa, jestem zobligowany dbać o interesy trzebińskiej rafinerii. I zamierzam to robić. Jestem za integralnością zakładu. Nie jest moim celem wydzielanie czegokolwiek z majątku spółki. Cała sztuka polega na tym, by zadbać o interesy rafinerii przy uwzględnieniu faktu, że jesteśmy częścią Grupy Kapitałowej PKN ORLEN.

Sporo mówi się ostatnio o programach naprawczych dotyczących rafinerii. Tym, stworzonym przez zarząd spółki, i tym, zakładającym zupełnie inne rozwiązania, opracowanym na zlecanie Orlenu.
- Założenia restrukturyzacji trzebińskiej spółki, zaakceptowane przez zarząd rafinerii, są mi bliskie i chciałbym je realizować. Opracowanej na zlecanie PKN Orlen analizy nie można natomiast traktować stricte jako programu restrukturyzacji. Po prostu, Orlen, jako główny akcjonariusz rafinerii – spółki, na której ciążą ryzyka podatkowe, zlecił swoim doradcom zbadanie sytuacji firmy i sformułowanie propozycji działań naprawczych. Dla mnie, wypowiedzi niektórych osób, mówiących, że Orlen działa na szkodę rafinerii, są niezrozumiałe. Bo po co koncern miałby działać na szkodę zakładu, którego jest właścicielem? W jego interesie jest, by rafineria mogła się rozwijać i zarabiać. On decyduje, czy zarobione pieniądze przeznaczamy na dalsze inwestycje, czy też wypłacamy akcjonariuszom dywidendę z zysków.

Do końca roku rafineria musi zapłacić kilkadziesiąt milionów zaległych kredytów bankowych, zaciągniętych na budowę instalacji BIO. Z bieżącej działalności nie wygeneruje na to środków. Skąd weźmie pieniądze na spłatę długu?
- Negocjujemy z bankami i PKN ORLEN przesunięcie terminu płatności. Równocześnie zamierzamy rozmawiać z różnymi instytucjami finansowymi o ewentualnym przejęciu przez nich naszych zobowiązań i innym sposobie kredytowania firmy. Trwają negocjacje w sprawie sprzedaży Orlenowi naszych udziałów w spółkach Orlen Oil i Orlen Asfalt. Być może uda się je sfinalizować do końca roku, a wtedy będziemy mieć pieniądze dla banków.

Negocjacje z Orlenem trwają od miesięcy i na razie nic nie wskazuje, by miały się zakończyć. Nie wiadomo też, czy banki przesuną wam termin płatności. Czasu do końca roku pozostało niewiele. Co, jeśli nie zdążycie ze spłatą?
- Wtedy zarząd spółki, zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa, może być zmuszony wystąpić do sądu z wnioskiem o ogłoszenie upadłości rafinerii. Sąd, po jego przeanalizowaniu, może go przyjąć i wyznaczyć syndyka, bądź odrzucić. To jednak najczarniejszy scenariusz, który, według mnie, raczej się nie ziści. Poza tym ,myślimy jeszcze o innych rozwiązaniach.

Nad rafinerią krąży też widmo spłaty zaległych podatków. W tym przypadku chodzi o ponad miliard złotych z odsetkami.
- Mamy nadzieję, że toczące się przed organami administracji publicznej postępowania i sprawa przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym wreszcie się skończą. W naszej ocenie, rozstrzygnięcia dla rafinerii powinny być korzystne. Wtedy spółka będzie mogła prowadzić normalną działalność biznesową. Dla banków, instytucji finansowych, kontrahentów, jesteśmy dziś mało wiarygodni, bo obarczeni ryzykami podatkowymi. Gdy sprawy wreszcie się wyjaśnią, będziemy mogli, między innymi, zaciągać kredyty i myśleć o budowie kolejnej instalacji do produkcji estrów, bo popyt na nie już od przyszłego roku będzie dynamicznie rósł. Co do kwoty, o której pani wspomina, w mojej ocenie jej wysokość jest dyskusyjna.
Rozmawiała Anna Jarguz

PRZEŁOM nr 43 (808) 24 X 2007

Czytaj również