Nie masz konta? Zarejestruj się

Eko Przełom

Wpuszczeni w śmieci

02.11.2011 11:51 | 1 komentarz | 5 713 odsłon | red
PRAWO. Budzi obawy, spowoduje dodatkowe koszty, a nawet prowokuje zachowania korupcjogenne. Tak o nowo wprowadzonej ustawie śmieciowej mówią samorządowcy, przygotowujący się do wdrażania przepisów.
1
Wpuszczeni w śmieci
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

PRAWO. Budzi obawy, spowoduje dodatkowe koszty, a nawet prowokuje zachowania korupcjogenne. Tak o nowo wprowadzonej ustawie śmieciowej mówią samorządowcy, przygotowujący się do wdrażania przepisów.

- To przewrócenie wszystkiego do góry nogami. Pytanie czy tego potrzebujemy? - zastanawia się Andrzej Saternus, burmistrz Chełmka.
Jego zdaniem, co podkreśla wielokrotnie, ustawa dokonuje rewolucyjnych zmian. Staje się wprawdzie elementem kontroli nad strumieniem odpadów, ale de facto wszystkim obarcza samorządy.

- Wygeneruje koszty. U mnie to etat. Ponadto pojawi się forma podatku, który nie zawsze ludzie płacą. Będę musiał uregulować należności w stosunku do firmy odbierającej śmieci w wysokości 100 proc., a jeżeli wpływy będą na poziomie 90 czy 95 proc., to trzeba będzie je pokryć z budżetu gminy. Przecież mamy do czynienia również z ludźmi biednymi i niepłacącymi czynszu, czy nieregulującymi innych zobowiązań. Będziemy mieć do czynienia z dodatkową daniną. Boje się, że nie będą to małe pieniądze, które trzeba będzie pokrywać z budżetu, budżetu, na który minister finansów narzucił dyscyplinę bilansowania dochodów własnych z wydatkami. Ciekaw jestem, czym to się skończy - podsumowuje Saternus.

Pełne ręce roboty może mieć też wydział finansowy, bo po jego stronie będzie leżeć kwestia windykacji. To urzędnicy będą ścigać tych, którzy nie zapłacą gminie za wywóz śmieci.
- Będzie się to ciągnąć w czasie. Biorąc pod uwagę doświadczenia z zaległościami, jakie są w czynszu mieszkaniowym, to będzie to problem. Przecież ludzie nie zaczną płacić za odpady, jeśli nie płacą czynszu - mówi Saternus.

Jego obawy podziela Ryszard Kosowski, burmistrz Chrzanowa.
- Będzie to droga sprawa. Niektórzy mówią, że wiele osób będą nie płacić, tak jak nie płacą za mieszkanie. Trzeba nad tym popracować - mówi.
- Musimy być gotowi w 2013 roku. W Chełmku rzetelne prace rozpoczniemy po Nowym Roku - zapewnia Saternus.
Jednak to nie jedyne obawy, jakie nowa ustawa wzbudza wśród samorządowców, choć może nie u naszych. Leszek Świętalski z zarządu Związku Gmin Wiejskich RP uważa, że nowe zapisy niepotrzebnie wkraczają w obszar obowiązkowych przetargów, gdzie zwyciężyło lobby przewoźników. - Z tego bierze się ryzyko, że gminy mogą zechcieć ustawiać przetargi - stwierdził w rozmowie z portalem wnp.pl.

Do nowych zapisów od miesięcy przekonuje orędownik ustawy - poseł ziemi chrzanowskiej Tadeusz Arkit. Uważa, że nowe zapisy spowodują dwie rzeczy. Po pierwsze...
- Likwidację dzikich wysypisk. Nowy system będzie motywował ludzi do wywożenia odpadów na składowiska. Innymi słowy, nikt nie będzie miał żadnego interesu, by wynieść śmieci do lasu czy wyrzucić do rowu - stwierdza. Przypomina, że obecnie ludzie płacą za kubeł odpadów. Jeśli pozbędą się śmieci w lesie, to mniej zapłacą za wywóz śmieci. - Mimo zakazów i kar, część osób właśnie tak próbuje „oszczędzać”. Raz na kilka miesięcy oddadzą kilka kubłów na składowisko, by mieć faktury, a później znów wywożą śmieci gdzie popadnie. To się skończy - mówi otwarcie Arkit. Zwraca uwagę na blokowiska, w których właśnie taka zasada obowiązuje. Na osiedlach ludzie płacą za śmieci od osoby.
- Ale czy dla kilku procent ludzi, którzy próbują oszukać, warto było to wszystko robić? Trudno mi dyskutować, decyzja zapadła. Proszę zwrócić jednak uwagę, że nie dotyczy ona właściwie miast, tylko wsi. Dzisiaj 60 proc. ludzi mieszka w miastach, 40 proc. na wsi. Nie koniecznie takimi metodami trzeba było zmuszać ich do prowadzenia racjonalnej gospodarki - ocenia burmistrz Chełmka.

Arkit zwraca jeszcze uwagę na jedną kwestię.
- W tej chwili ludzie są właścicielami śmieci i decydują co z nimi zrobić. Jeśli gminy staną się właścicielami odpadów, to będą partnerem dla wszystkich tych, którzy chcą budować instalacje do przetworzenia odpadów - mówi. Uzupełnia, że burmistrz czy wójt będą dysponować całym strumieniem odpadów produkowanych w gminie. Będą mogli podpisać umowę i powiedzieć: wszystkie odpady z mojej gminy będą dostarczane do tego konkretnego zakładu. Wówczas można planować budowę spalarni czy innego nowoczesnego zakładu utylizującego śmieci. Będzie też można liczyć na dofinansowanie z Unii Europejskiej, którego pozyskanie w obecnej rzeczywistości jest praktycznie niemożliwe.
Tadeusz Jachnicki

Przełom nr 44 (1014) 2.11.2011