Nie masz konta? Zarejestruj się

Chrzanów

Nie bójmy się odważnych rozwiązań!

29.03.2019 14:56 | 0 komentarzy | 5 163 odsłon | Alicja Molenda

Co zrobić, żeby ludzie nie porzucali Chrzanowa i Trzebini? - pyta "Przełom". Wierzę, że młodzi burmistrzowie obu miast znajdą odpowiedź na to pytanie, a ja - jako „napływowy" mieszkaniec Trzebini, chciałbym podzielić się swoimi spostrzeżeniami - pisze Tomasz Żołądź.

0
Nie bójmy się odważnych rozwiązań!
Tomasz Żołądź
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Zacznę od tego, że żadnym zbawieniem dla naszych mieszkańców nie będzie „nowy, duży zakład pracy". Czas wielkich inwestorów „karmiących" całe miasta już dawno minął. Dziś siłą mniejszych miast jest prężnie działający sektor małych i średnich przedsiębiorstw, które generują miejsca pracy, uczciwie płacą podatki i często potrzebują fachowców, którym pozwalają dobrze zarobić.

Wystarczy spojrzeć na rosnące strefy gospodarcze w Trzebini i okoliczne, masowe zakłady pracy i porównać ich wpływ na lokalną społeczność oraz wysokość płaconych podatków. Silny i prężny lokalny biznes to gwarancja rozwoju każdej gminy, a więc i atrakcyjności miejsca, w którym się znajdują. Przestańmy czekać na zagranicznych „inwestorów-widmo", ułatwiajmy funkcjonowanie lokalnym firmom!

Sypialnia aglomeracji?

Urządźmy ją! Od lat lansowana jest teza, że Chrzanów i Trzebinia to idealne „sypialnie" dla dwóch aglomeracji - krakowskiej i śląskiej. Sporo w tym prawdy, ale odnoszę wrażenie, że, aby chcieć wracać do domu po pracy w Krakowie czy Katowicach, powinniśmy mieć ten dom przyjaźnie urządzony. Znam mnóstwo świetnych specjalistów pracujących w korporacjach w dużych miastach. Coraz częściej przestają być moimi sąsiadami, emigrując do dużych ośrodków. Powodem jest dojazd? Niekoniecznie, czasem mieszkańcy Krakowa stoją dłużej w korkach do swojej korporacji niż ja pokonuję trasę pod Wawel z Trzebini. Rzeczywistym problemem jest to, że popołudniami w naszych miastach... nie ma co robić! Trudno jest mi wskazać okoliczną restaurację, w której w tygodniu mógłbym się spotkać z klientem o godz. 20:00, aby na spokojnie omówić interes lub po prostu zjeść kolację. Brakuje nam bazy gastronomiczno-kawiarnianej z prawdziwego zdarzenia, miejsca - gdzie nie licząc tylko na szybkie piwo, można z kimś spokojnie porozmawiać wieczorem „na mieście". Oczywiście, dobrej jakości puby też byłyby mile widziane, bo po ciężkim dniu od czasu do czasu warto się „wyluzować", ale w miejscu w którym nie dostanę kuflem po głowie. Gdzie to zrobić w Chrzanowie czy Trzebini o 20:00 w środku tygodnia?

Brak oferty dla młodych

Osobną bolączką, która wyjaśnia coraz większą falę emigracji edukacyjnej młodych ludzi już na poziomie szkół średnich, jest oferta naszych publicznych placówek oświatowych. Brak międzynarodowych matur, klas z nauczaniem w języku angielskim. Jest chęć władz do „uśredniania" poziomu szkół, zamiast stawiania na jedną placówkę. Dlaczego Chrzanów nie może mieć swojego odpowiednika krakowskiego „Nowodworka", a Trzebinia jednego znanego na całe województwo technikum? Powodem nie jest „słabość" młodzieży (przecież dziesiątki naszych młodych mieszkańców stanowią najzdolniejszą cześć krakowskich elitarnych szkół), powodem jest źle pojęta rywalizacja między szkołami, brak odwagi w tworzeniu „edukacyjnego projektu premium". Jestem przekonany, że rodzice z chęcią zapisaliby do takich szkół swoje dzieci, zamiast wyszukiwać liceów w Krakowie.

Brak rozrywki

Brak popularnych, masowych rozrywek - kina z prawdziwego zdarzenia, grającego filmy w dniu premiery na kilku salach, dużego centrum fitness i kultury, która przyciąga: dobrych teatrów, spektakli, czy choćby galerii. Nawet muzeum, w miastach tak bogatych historycznie i kulturowo, nie stanowi żadnej atrakcji dla starszych, a co dopiero dla młodszych mieszkańców.
Sam pochodzę z niewielkiej miejscowości pod Tarnowem, nigdy nie mieszkałem w wielkim mieście, a mimo to odczuwam, że nadal większa estymą władz cieszą się koła gospodyń wiejskich, festyny parafialne i kluby piłkarskie, o których osiągnieciach wie garstka osób, niż potrzeby ogromnej liczby mieszkańców, dla których ludowość i małomiasteczkowy sport nie stanowią priorytetu.
Szukając rozwiązań dla wyludniających się miast, nie bójmy się mierzyć wysoko i odważnie diagnozować realne potrzeby mieszkańców. W przeciwnym razie, powstająca od lat w bólach szybka kolej aglomeracyjna będzie służyła jedynie do opuszczania Chrzanowa i Trzebini i powrotu raz do roku w rodzinne strony, na święta.

 

Tomasz Żołądź

 

Autor tekstu jest przedsiębiorcą, menadżerem, pasjonatem wina. Twórcą takich marek jak: TiM Kominki, DlaWina.pl, Granpa czy Steinberg. Pełni funkcję wiceprezesa Chrzanowskiej Izby Gospodarczej, a także dyrektora regionalnego duńskiej firmy Skamol - światowego lidera rynku materiałów izolacyjnych, systemów grzewczych oraz kominowych. Mieszkaniec Trzebini.