Chełmek
Godzinna reanimacja nie pomogła. 68-latka zmarła
![Godzinna reanimacja nie pomogła. 68-latka zmarła](https://imgcdn1.przelom.pl/im/v1/news-900-widen-wm/2022/02/11/39775_1644578062_01171500.jpg)
- Na miejscu pod nadzorem prokuratora zostały przeprowadzone czynności, podczas których policjanci ustalili, że 20-letnia mieszkanka Chełmka kierując samochodem marki Opel, potrąciła przechodzącą przez przejście dla pieszych 68-letnią mieszkankę Chełmka - informuje Małgorzata Jurecka, rzeczniczka oświęcimskiej policji.
Jak dodaje, pomimo blisko godzinnej reanimacji życia poszkodowanej nie udało się uratować.
Komentarze
23 komentarzy
"AAA"; może Cię zaskoczę, ale więcej chodzę niż jeżdżę i moje spostrzeżenia są raczej spostrzeżeniami "idącego na nogach kierowcy" niż kierującego pojazdem. Na rowerze też sporo jeżdżę, ale tylko rekreacyjnie. No może ostatnie dwa lata regres. I tak sobie chodzę ulicami, często z moim psem i obserwuję reakcje kierowców. Koło przejść to już raczej nie przechodzę tylko się przemykam, bo widząc często panikę w ich oczach (co ten facet zrobi; pójdzie prosto czy wskoczy na jezdnię, tylko go pies pociągnął w stronę słupka, czy zamierza włazić na pasy) nie chcę być przyczyną ich gwałtownego, panicznego hamowania i stłuczek. Są przejścia tak usytuowane, że praktycznie każdy pieszy "wchodzi". Na przykład, może znasz miejsce, pasy w centrum Trzebini, przy przystanku koło "inter", na łuku głównej drogi (Kościuszki, czy tam Krakowska). Często tam i chodzę i jeżdżę. Tam każdy idący od przystanku po biegnącym łukiem chodniku w kierunku Ochronkowej, raz wyłania się nagle zza płotu i domu, dwa idzie "do pasów". Dopiero po kilku krokach okazuje się czy idzie prosto, czy zamierza przechodzić. Zawsze się zatrzymywać i "czekać na rozwój wypadków"? To jest główna droga, kolumny pojazdów, w tym "tiry". Takich miejsc tylko u nas są dziesiątki. I nachalna prpaganda "masz pierwszeństwo samochód musi się zatrzymać, musi, musi, musi.....".
@AAA po twoich komentarzach widać, że nie umiesz rozmawiać, a tylko Twoja prawda jest "najmoszniejsza".
Chodnik wg. PORD z definicji jest częścią drogi... ehhhhh. Jeżeli nie potrafisz odczytać z mowy ciała i kontekstu intencji drugiego człowieka, co potrafią nawet małe dzieci i niektóre zwierzęta, to być może jesteś psychopatą. Więc jak już kogoś zabijesz, co jest nieuniknione, nowe przepisy wyeliminują Cię ze społeczeństwa. I o to głównie w nich chodzi.
Obserwacji drogi, a nie obserwacji zachowania i ruchu pieszych na chodniku, a już zwłaszcza czy chodnik się gdzieś kończy czy nie kończy tylko gdzieś znika np. za żywopłotem. To że w ustawie nie ma żadnej (żadnej!) definicji pozwalającej zidentyfikować "pieszego wchodzącego na przejście" i jak go odróżnić od pieszego idącego obok (obok, równolegle) przejścia czy stojącego i rozglądającego się "co to za sklep jest po drugiej stronie", to piszą już mądrzejsi ode mnie. Twoje tłumaczenie "AAA" nie przypomina tylko jest tłumaczeniem zawodowego teoretyka, którego świat jest zero - jedynkowy. Tymczasem przyroda, a życie nas otaczające to część przyrody, jest bogatsza. Zwróciłeś uwagę, że w zasadzie nie ma w niej kątów prostych? . P.S. Przepis, który wskazałeś, nie jest odpowiedzią na moje pytanie. To ogólna zasada bezpieczeństwa. Nie da się z niej przejść prosto i jednoznacznie do obowiązku oceny zachowania wszystkich pieszych w zasięgu wzroku po obu stronach ulicy i to pod rygorem pójścia do więzienia.
@ AAA to nie jest moja argumentacja bo sobie tak uważam tylko doświadczenie z poruszania się po drogach. Nie wiem na jakie badania się powołujesz i w jakim celu zostały przeprowadzane. Jeszcze raz. Piesi na pasach są nieświadomi konsekwencji wejścia na jezdnię kiedy nie widzą (bo nikt ich tego nie nauczył nie ma obowiązku) że najeżające pojazdy z lewej, prawej się zatrzymały przed przejściem dla pieszych!
@stary_zgred: Twoje rozumowanie przypomina tłumaczenie mordercy z dowcipu, że ofiara poślizgnęła się na skórce od banana i sama nabiła na nóż. Nakaz obserwacji drogi wynika wprost z PORD, Zasady ogólne Art. 3 i 4. ,,Przez działanie rozumie się również zaniechanie.'' Za chwilę zaczniesz domagać się przepisu, który nakazuje mieć w trakcie jazdy otwarte oczy... @Promil_pl: badanie przeprowadzone przed wprowadzeniem zmian wykazało, że w sposób opisany przez Ciebie zachowuje się 2% pieszych... aż trudno uwierzyć, że w 2022 nadal istnieją osoby które ośmieszają się tego typu argumentacją.
"AAA"; może upadła mu rękawiczka i zawrócił aby ją podnieść? A tak poważnie; wytłumacz mi, jako człowiekowi mało inteligentnemu niewątpliwie, który przepis prawa o ruchu drogowym nakazuje kierowcy wiedzieć, w którym miejscu chodnik się kończy, bo o ile mi wiadomo, nie mam obowiązku obserwowania chodnika w celu analizowania jego dalszego przebiegu.; czy się kończy, czy znika za żywopłotem, czy może przechodzi w jakieś schodki prowadzące w dół, obok jezdni. A tak zupełnie poważnie; już bardzo dużo i bardzo głośno się pisze i mówi, i robią to fachowcy z branży, że przepis w żaden sposób nie określa i nie definiuje "pieszego zbliżającego się do pasów z zamiarem przejścia" ( w ustawie słowa; "wchodzącego na przejście") i nie mówi jak go odróżnić od pieszego, który sobie w pobliżu przejścia po prostu przechodzi, z zamiarem niewiadomym i w kierunku nieprzewidywalnym. Jeżeli mają cień (cień) racji, to oznacza to, że za kilka lat Sąd Najwyższy będzie zapchany odwołaniami kierowców skazywanych za nieustąpienie pieszemu "zbliżającemu się z zamiarem przejścia", bo ludzie skazywani na odsiadkę, będą sprawę drążyć do dna.
Jeżdżę, dużo jeżdżę ale też jestem pieszym i twierdze że 9 na 10 wypadków na pasach można było uniknąć. Niestety piesi wchodzą na pasy z głową na wprost, z teflonem przy uchu czy rozmawiając z drugą osobą a wystarczą dwa ruchy głową. Najpierw w lewo a w połowie jezdni w prawo i w razie zagrożenia po prostu się zatrzymać. Niestety praw fizyki nie da się zmienić i można karać, karać i karać ale czasu nie da się cofnąć. Jak się wbija bezrefleksyjnie pieszym do głowy że na pasach "mają pierwszeństwo" no to wchodzą w przekonaniu że są nieśmiertelni. No nie są. Pomijać inne aspekty to hamulce mogą nie zadziałać i jak każda mechaniczna rzecz zwyczajnie mogą się zepsuć. Tak trudno to sobie wyobrazić wchodząc na drogę?
Jeżeli ktoś uważa, że pieszy dochodząc do końca chodnika, nie wejdzie na przejście tylko zawróci z powrotem, bez wątpienia jest idiotą.
"AAA"; to co piszesz to jest właśnie tania dydaktyka stosowana przez "panów w czapkach z daszkiem" i innych ważnych dyrektorów zajmujących się zawodowo bezpieczeństwem na drogach publicznych, czyli łopatologiczne dosłowne interpretowanie paragrafów. W tej dydaktyce odbiorcy, czyli np. tacy jak ja, traktowani są jak idioci, którym trzeba wytłumaczyć, że to czarne to asfalt, te białe paski to przejście i tak dalej. Przecież ja pisząc "wtargnięcie" takie sytuacje właśnie miałem na myśli, czyli gwałtowne wkroczenie pieszego na przejście w sposób, którego jego wcześniejsze zachowanie nie wskazywało. A że nie musi to być gwałtowny zwrot o 90 stopni czy koniec chodnika. Zresztą; i co z tego, że chodnik się kończy, gdzie jest napisane, że człowiek, który dochodzi do końca chodnika musi następnie wejść na jezdnie? Może zawrócić. A jak Ci się chce pogrzebać, to sobie poszukaj, bo przed laty wielokrotnie opisywałem przykład dwu moich "ciotek", które "po ożywionej wymianie poglądów z koleżankami" na skraju przejścia, baz zastanowienia, rozglądnięcia się i jakiegokolwiek sygnału "żołnierskim krokiem" wkraczały na pasy prosto pod koła nadjeżdżającego samochodu ku osłupieniu kierowcy, który "z kilometra" widział dwie baby stojące, gadające i gestykulujące. Jedna dwukrotnie. Gdyby to było dzisiaj, kierowcy poszliby pewnie siedzieć. Wolno by im było.
https://rzeszow.tvp.pl/55814795/na-zachowanie-pieszych-coraz-czesciej-skarza-sie-kierowcy A czy to jest przykład wtargnięcia, czy nie ? @ marcinku, a gdyby moje zdarzenie było na pasach, to co by to zmieniło ? Chyba tylko winnego, co nie zmienia faktu, że do zdarzenia i tak by doszło i o tym tu dyskutujemy. Popieram zgreda; nachalna propaganda robi z pieszych jeszcze większych idiotów, święte krowy, które dopiero po zdarzeniu dowiadują się, że jednak auto jest twardsze od nich i nie warto być bezmyślnym. Ja też czasami jestem pieszym, ale postępuje według starej dobrej szkoły; spójrz na lewo, spójrz na prawo, a nie leze bezmyślnie komuś wprost pod koła. Jeszcze trochę, a emeryci i renciści faktycznie dostaną zgode przechodzenia na czerwonym.
Nie stary_zgred, nic nie rozumiesz. Wtargnięcie to byłoby wtedy, gdyby ktoś wyszedł zza np: ekranu akustycznego. Być może także, gdyby szedł co Ciebie tyłem i nagle skręcił po kątem prostym na pasy. Ale i to tylko wtedy, gdy chodnik nie kończy się w takim miejscu. Jak ktoś jest ,,metr'' od przejścia jak piszesz, to już ma w tym momencie pierwszeństwo. A zmniejszyć prędkość masz obowiązek na długo wcześniej. A że przejść jest za dużo, i to w tzw. ,,miejscach z dupy'', typu środek lasu, to inna sprawa. Powinni je zlikwidować, bo pieszych tam nigdy nie ma i powodują znieczulicę. Potem ktoś z prowincji do nich przyzwyczajony wjedzie do miasta i nieszczęście gotowe.
"AAA"; nie musi śledzić. Nachalna propaganda nie jest zawarta w suchej treści "paragrafu" przepisu, tylko w telewizji, radiu, prasie, gdzie panowie i panie od ruchu drogowego oraz redaktorzy mamroczą od rana do nocy "pieszy ma pierwszeństwo, kierowca ma obowiązek ustąpić, pieszy ma .....". I to do tzw. "mas" dociera. Nie w sensie treści przepisu, tylko w sensie podświadomego przekonania, że "ja" mogę, a "oni" mają ..... nie, nie, nie uważać; być bezbłędni i doskonali. Obrazek z tv (nagranie z kamery) sprzed kilku dni (znowu; nie bronię kierowcy, tylko opisuję zdarzenie ); pasami przechodzi starsza pani (komentarz; 83 lata) przed nosem przemyka jej samochód z lekka ją potrącając. Wina kierowcy oczywista. Co jednak mnie uderzyło; kobieta weszła na pasy osłaniając się parasolem pochylonym, w kierunku wiatru pewnie, który był jednocześnie kierunkiem jazdy. Nie widziała nic, szła "w ciemno". Prawo było po jej stronie, zdrowego rozsądku u niej "zero". Trup byłby jej, kierowca ..... dla niej już byłoby wszystko jedno co z nim. Raport NIK sprzed roku; w Polsce jest najwięcej, w przeliczeniu na kilometr drogi, w porównaniu z zachodem, znaków drogowych, przejść dla pieszych i wypadków na przejściach. Reakcji zarządzających ruchem na raport; podobno "zero". Cóż, świat niech się uczy od nas. Jak mi "z metra" na przejściu ktoś wejdzie pod zderzak, to jest to wtargnięcie, bez względu na treść przepisu.
@Chełmofon to się wydarzyło na pierwszym przejściu za przejazdem, tym na wzniesieniu czyli tym widocznym na zdjęciu. @stary zgred szkoda, że ta nachalna propaganda nie skłoniła kierowców do stosowania się do przepisów przez co nadal jeżdżą bez namysłu... @absolutny Twoje zdarzenie nie miało miejsca na przejściu dla pieszych. Winna więc była tylko i wyłącznie piesza, która wtargnęła. A przy obecnych przepisach niemalże nie może być mowy o wtargnięciu pieszego na przejście. A już na pewno nie w tym miejscu.
Tam się nie dało jechać szybciej, bo była przebudowa. Gdybym jechał szybciej, pewnie by nie doszło do potrącenia. Ale teraz można gdybac. W każdym razie nauczyło mnie to sporo. Przede wszystkim pokory na drodze. A tu, no cóż; dziewucha 20 lat, czyli nikłe doświadczenie za kółkiem, do tego nieostrożność starszej Pani i mamy to co mamy. W mojej historyjce ciekawe jest jeszcze to, że potrącona przeze mnie Pani była emerytowaną nauczycielką i jak stwierdziła w rozmowie ze mną, większość życia uczyła dzieci prawidłowego przechodzenia przez jezdnię, a sama popełniła szkolny błąd. Nie ma świętych na drodze, ani pieszych, ani kierowców, a diabeł nie śpi. Bądźmy więc ostrożni, szczególnie na przejściach.
@absolutny: wręcz przeciwnie, zrobiłeś bardzo dużo. Jechałeś 30 km/h, i dlatego kobieta żyje.
Krytykanci, nie życzę Wam wtargnięcia. Ja też od 30 lat myślałem podobnie, dopóki mnie to nie spotkało. A jechałem max 30 na godzinę z przyczepą między pachołkami, więc nawet gdybym bardzo chciał, nie mogłem szybciej. Kobieta patrząc w prawo, wtargnęła mi wprost pod auto, metr przed maską, poza przejściem dla pieszych. Pomimo że w tym samym momencie wdepnąłem na hamulec tak mocno, że przez pół godziny miałem skurcz w nodze, jednak ją potrąciłem. Na szczęście nic poważnego się tej kobiecie nie stało, poza stłuczonym biodrem. Są sytuacje, kiedy nie możemy zrobić NIC.
Jeżeli to się wydarzyło w miejscu, gdzie robiono zdjęcie to powiem tak, że na odcinku 500 metrów jest chyba 4-5 przejść dla pieszych i jest to centrum miasta, więc nie wmawiajcie, że nie można tam zachować ostrożności i kilometra przejechać 50 km na godzinę. Poza tym wcześniej za przejazdem kolejowym wyjeżdża się pod górkę, a na wzniesieniu jest przejście, więc wypada zachować ostrożność, a potem po 100 metrach jest właśnie to kolejne przejście, więc czy tak trudno przejechać to 100 metrów ostrożniej?
Taaa, staruszka nic tylko śledzi zmiany w kodeksie drogowym, i pewnie jeszcze kręciła film na TikToku wchodząc na przejście. A jak za kierownicą siedziała córka kogoś ważnego, to jeszcze okaże się że biegła albo ją balkonik wciągnął prosto pod koła.
Nie żebym bronił kierowców, ale ta zmiana przepisów dotycząca bezwzględnego pierwszeństwa pieszych na pasach, a zwłaszcza związana z nią nachalna propaganda, ośmieliły pieszych do wchodzenia na pasy bez namysłu. I co im później z tego, że prawo jest po ich stronie?
Ludzie wyjeżdżają do pracy/z pracy. Śpieszą się i skutki są czasem tragiczne.
I znowu starsza osoba i znowu przed godz. 7 czyli szarówka. Każdy uczestnik ruchu powinien zachować ograniczone zaufanie do innych.
Jakaś czarna seria. Wyrazy współczucia.