Nie masz konta? Zarejestruj się

Historia

Karnawał przy Pionierze

15.01.2009 13:57 | 0 komentarzy | 5 707 odsłon | red
Kupno radioodbiornika w pierwszych latach po zakończeniu II wojny światowej nie było rzeczą prostą. Radia były poszukiwane, drogie, a ich właścicielami stawali się najczęściej przodownicy pracy. W Chrzanowie radioodbiorniki sprzedawał sklep należący do A. Coghena.
0
Karnawał przy Pionierze
W wielu chrzanowskich domach długie lata używano radioodbiorników Pionier
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Jeśli ktoś miał wymarzone radio, a wielkość mieszkania na to pozwalała, można było urządzić potańcówkę karnawałową w domu. Czego można było przy pomocy Pioniera posłuchać? Na przykład Mieczysława Fogga. Ten bardzo popularny artysta miał też własną wytwórnię płyt gramofonowych, ale gdy władze ją znacjonalizowały, można go była słuchać głównie przez radio.
Najpopularniejsze po wojnie były produkowane od 1948 roku odbiorniki typu Pionier U2. Wytwarzano je w Dzierżoniowie do końca lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku. Radio stworzył zespół pod kierunkiem inżyniera Wilhelma Rotkiewicza. Na strychach leżą jeszcze czasem bakelitowe albo rzadziej drewniane skrzynki tych radioodbiorników.

Istniał też Pionier w wykonaniu luksusowym, oznaczony numerem 6161. Ten radioodbiornik prezentował się znacznie bardziej okazale od swego pierwowzoru.

Wyprodukowano ich niewiele i stanowią one dziś obiekt marzeń kolekcjonerów.
Bez przesady można powiedzieć, że Pionier zradiofonizował powojenną Polskę. Łączna produkcja wszystkich wersji tego radia wyniosła ponad 1,5 miliona sztuk.

Obsługa była prosta. Gałka po lewej to włącznik i pokrętło do regulacji siły głosu. Gałka po prawej to pokrętło strojenia oraz przełącznik zakresów. Dla dobrego odbioru potrzebna była antena. Rolę bezpiecznika w tych odbiornikach spełniały żaróweczki oświetlające skalę. Brak oświetlenia oznaczał, że radio nie uruchomi się wcale. W eksploatacji było tańsze, niż żarówka, moc pobierana z sieci wynosiła około 40 W.

Kto nie miał radia, gramofonu, albo nie lubił domowych klimatów, mógł poszukać miejsca na imprezach karnawałowych w którejś z chrzanowskich restauracji. W ,,Katarzynce” przy ulicy Grunwaldzkiej było 70 miejsc dla konsumentów, ,,Nowa” przy alei Lenina, która często organizowała dancingi mogła zmieścić przy stolikach 120 osób. ,,Bachus” przy Rynku, który był wtedy placem Karola Marksa miał 63 miejsca a ,,Bajka” przy alei Lenina oferowała smakoszom śledzia po japońsku 83 miejsca. Okoliczne zakłady także organizowały okolicznościowe zabawy. Można było wtedy poszaleć w którymś z zakładowych domów kultury.

Jeszcze jedna ważna uwaga dla amatorów rozrywek w starym stylu. Jeśli ktoś zechce uruchomić znalezionego na strychu Pioniera, musi pamiętać, że radia lampowe muszą najpierw się rozgrzać. Grają dopiero parę chwil po uruchomieniu. Jeśli radio będzie sprawne - cierpliwość się opłaci.
(l)

Przełom nr 1 (869) 7.1.2009