Nie masz konta? Zarejestruj się

Historia

Zanim rozdano pierwsze świadectwa

19.03.2014 13:03 | 0 komentarzy | 7 237 odsłon | red
Jubileusz Zespołu Szkół Techniczno-Usługowych. Do Zasadniczej Szkoły Górniczej w Sierszy w pierwszych latach jej istnienia dojeżdżali młodzi ludzie z 28 miejscowości. Przywoziły ich zakładowe autobusy, które przybywały przed kopalnię o godzinie 5.40. Potem uczniowie musieli czekać na rozpoczęcie lekcji, bo pierwszy dzwonek rozbrzmiewał o 7.00.
0
Zanim rozdano pierwsze świadectwa
Absolwenci Zasadniczej Szkoły Górniczej w Sierszy otrzymali takie świadectwa 25 czerwca 1964 roku. Wśród najlepszych uczniów był Ryszard Kurek
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Jubileusz Zespołu Szkół Techniczno-Usługowych. Do Zasadniczej Szkoły Górniczej w Sierszy w pierwszych latach jej istnienia dojeżdżali młodzi ludzie z 28 miejscowości. Przywoziły ich zakładowe autobusy, które przybywały przed kopalnię o godzinie 5.40. Potem uczniowie musieli czekać na rozpoczęcie lekcji, bo pierwszy dzwonek rozbrzmiewał o 7.00.

Niektórzy mieli nieco łatwiej, bo mieszkali w pobliżu szkoły i niedogodności związane z przejazdami ich nie dotyczyły.
Wśród tych szczęśliwców był Ryszard Kurek, który rozpoczynał naukę w 1961 roku, w nowo otwartej szkole górniczej.
- Dostawaliśmy szkolne mundury z tarczami na rękawie i musieliśmy nosić je przez cały okres nauki, ale większości to nie przeszkadzało, bo dobrze się w nich prezentowaliśmy - wspomina.

W czasie zajęć teoretycznych kandydaci na elektryków dołowych, tacy jak pan Ryszard, uczyli się podstaw elektrotechniki, maszynoznawstwa górniczego, górnictwa węglowego, rysunku zawodowego, gospodarki kopalni oraz bhp wraz z ratownictwem.
Bardzo ważną częścią edukacji górniczej były zajęcia praktyczne. Ryszard Kurek opowiada: - Praktyki na dole kopalni wiązały się zwykle z ciężką pracą. Musieliśmy na przykład przenosić i czyścić kopalniane wyłączniki stycznikowe. To urządzenie wielkości sporego bębna, ważące około stu kilogramów. Często pomagaliśmy także w transporcie elementów obudowy wyrobisk, a to także nie była lekka robota… W sumie jednak mieliśmy satysfakcję z pracy, bo otrzymywaliśmy stypendium tym wyższe, im lepiej pracowaliśmy. Moje wynosiło ponad 400 zł. To było całkiem sporo pieniędzy. Wystarczało na moje potrzeby, ale mogłem także wspomóc domowy budżet.

Po ukończeniu szkoły w Sierszy Ryszard Kurek zdał egzaminy do Technikum Górniczego w Dąbrowie Górniczej. Szkoła znana jako ,,Sztygarka” uchodziła za najlepszą w tej branży.
- Miałem szczęście trafić na wydział teletechniczny, który właśnie otwarto. Choć byłem przekonany, że zwiążę swoje życie z górnictwem, los chciał inaczej. Problemy zdrowotne sprawiły, że po ukończeniu studiów nie zostałem pracownikiem kopalni - wspomina.
(l)
Przełom nr 10 (1132) 12.3.2014