Nie masz konta? Zarejestruj się

Historia

U boku Frani

07.05.2014 13:25 | 0 komentarzy | 4 465 odsłony | red
Małżeńskie perypetie barona Loewenfelda (III)
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Zaraz po rozwodzie z Alice Lawson, nie czekając na dalszy rozwój wypadków, Henryk Loewenfeld poślubił Franię Perlmutter. Działo się to w urzędzie stanu cywilnego w Londynie 18 kwietnia 1902 roku. O fakcie tym Alice dowiedziała się z prasy.
Ponowne małżeństwo Henryka wywołało skandal w brytyjskiej stolicy i uznane zostało za akt bigamii, ponieważ jego poprzedni związek nie został unieważniony przed sądem angielskim, a on sam powszechnie uważany był za rezydenta angielskiego, nie zaś austriackiego.

Loewenfeldowie przed sądem
Alice pozwała męża do sądu, a proces, trwający sześć dni, rozpoczął się w lipcu 1902 r. Sprawa ta ze względu na swój charakter wywołała spore zainteresowanie w ówczesnych mediach, do tego stopnia, iż stała się gorącym tematem nawet na antypodach, a fragment z przesłuchań sądowych ukazujących linię obrony Henryka Loewenfelda przytoczono w prasie australijskiej.
Sir Edward Clarke, reprezentujący Henryka Loewenfelda, usiłował udowodnić, iż w momencie wniesienia sprawy na wokandę sądu angielskiego jego klient był obywatelem austriackim, na stałe zamieszkałym w Austrii (Chrzanów) i tam zaangażowanym społecznie. Na poparcie tego przedstawiono jego austriacki akt naturalizacji (wcześniej Henryk Loewenfeld posiadał najprawdopodobniej obywatelstwo pruskie, ponieważ jego ojciec Emanuel pochodził ze Śląska Pruskiego) oraz przytoczono przykłady podejmowanych przezeń akcji dobroczynnych w Chrzanowie. Po tym sam Henryk Loewenfeld złożył przed sądem oświadczenie, w którym potwierdził, iż jego żona Alice Evens zawsze pragnęła, by przyjął obywatelstwo brytyjskie, jednak on sprzeciwiał się tym żądaniom, ponieważ „jest Polakiem i chce umrzeć Polakiem” (sic!). Słowa Henryka musiały wywołać niemałe zamieszanie wśród brytyjskiego składu sędziowskiego, który zapewne pogubił się w tych subtelnościach narodowo-religijnych, gdzie oskarżony występował raz jako „naturalizowany austriacki żyd”, by wkrótce potem przemienić się w „Polaka”.
Adwokat strony pozywającej, Lawson Walton, zarzucił jednak Henrykowi, iż w lutym 1897 r. przesłał do redakcji londyńskiego dziennika „The Daily Telegraph” kwotę 5000 funtów szterlingów w odpowiedzi na apel księcia Walii (późniejszego króla Edwarda VII) o wsparcie londyńskich szpitali. Akt ten czynił go więc niemniej zaangażowanym w sprawy społeczno-polityczne Wielkiej Brytanii, niż podobne akty dobroczynności dokonywane przez niego na terytorium Austrii.

Anglik czy Austriak?
Adwokat Lawson Walton pytał dalej: Czy dokonując donacji tak wielkiej kwoty nie czuł się Pan Anglikiem?
Henryk Loewenfeld: Nie, nie czułem. Było to jedynie spontaniczne wypełnienie obowiązku, do czego powinni poczuwać się wszyscy cudzoziemcy, tacy jak ja, korzystający z gościny, jakiej udziela im ten kraj.
Lawson Walton: Czy w tym czasie nie uważał Pan Anglii za przybraną ojczyznę?
Henryk Loewenfeld: Nie, nie uważałem.
Lawson Walton: Czy ma Pan jakiekolwiek podstawy, by twierdzić, iż nie jest Pan angielskim rezydentem?
Henryk Loewenfeld: Oczywiście.
Lawson Walton: Czy jest prawdą, iż w 1901 r. wytoczył Pan sprawę o unieważnienie swego małżeństwa przed sądem w Wiedniu?
Henryk Loewenfeld: Tak.
Lawson Walton: A więc życzeniem Pana było unieważnienie zawartego małżeństwa?
Henryk Loewenfeld: Tak.
Lawson Walton: Z powodu usterek prawnych w związku z tym małżeństwem. I aby je anulować, zwrócił się Pan do sądu austriackiego, wiedząc, iż nie może ono być unieważnione tutaj [w Anglii]?
Henryk Loewenfeld: Tak.

Dalej Henryk Loewenfeld, podtrzymując linię przyjętą przed sądem austriackim, oświadczył, iż poślubił Alice Evens w angielskim kościele parafialnym podług rytu anglikańskiego, zatajając przed żoną fakt, iż nie jest chrześcijaninem, lecz żydem, dodał jednakże, iż nigdy wcześniej nie dyskutowali z Alice na temat religii. Na to adwokat żony zapytał, czy jest prawdą, iż groził jej, że jeżeli nie wyrazi zgody na rozwód, to będzie musiał uciec się do „ciosu poniżej pasa” i oświadczyć przed sądem, iż jest „żydem” (co prowadziłoby do anulowania małżeństwa zawartego w kościele chrześcijańskim). Powyższy fakt dowodzi, iż Henryk Loewenfeld traktował sprawy wyznaniowe raczej instrumentalnie, tak jak i cała jego rodzina: jego matka wraz z osiadłym w Chrzanowie rodzeństwem Henryka przeszła na katolicyzm, zaś Loewenfeldowie osiedli w Berlinie na luteranizm, czyli dominującą tam religię. Sam Henryk, mimo konwersji na katolicyzm, zachowywał pragmatyzm w kwestiach wyznaniowych i chętnie uciekał się do „argumentu mojżeszowego” (przyszedł na świat przed konwersją matki na katolicyzm), jeśli umożliwiało mu to osiągnięcie celu. Tak było i w przypadku unieważnienia małżeństwa z Alice. Trudno bowiem wyobrazić sobie, iż zgodna z prawdą była wersja wypadków przytoczona przez niego przed sądami w Austrii i w Anglii o jego rzekomym zatajeniu przed żoną faktu wyznawania judaizmu, po tym jak został przyjęty na łono Kościoła katolickiego i na dodatek zawarł ślub chrześcijański. Chyba że przy zawieraniu ślubu w Anglii przedstawił fałszywą metrykę chrztu, co wydaje się wręcz nieprawdopodobne.

Z winy Henryka
Pozwany wyjaśnił londyńskiemu sądowi, iż jesienią 1900 r. odbył naradę z członkami rodziny Loewenfeldów, podczas której wyjaśnił im powody, dla których rozpatrzenie sprawy o unieważnienie jego małżeństwa znajdzie lepsze posłuchanie przed sądami austriackimi. Adwokat Alice zapytał, czy to prawda, że Henryk usiłował nakłonić siostrę Alice, by ta wpłynęła na nią w kwestii rozwodu, lecz spotkał się z odmową. W odpowiedzi Henryk oświadczył, iż starał się jedynie o to, by sprawa znalazła polubowne rozwiązanie, jak to powinno mieć miejsce między „ludźmi na poziomie”. Na sali sądowej odczytano wyrok sądu wiedeńskiego, który z powodu „nieprzezwyciężalnej odmienności między małżonkami” (chodziło o odmienność wyznaniową), wydał wyrok unieważniający małżeństwo, w całości obarczając winą Henryka Loewenfelda, z powodu jego rzekomego „zatajenia” przed żoną swego „prawdziwego” wyznania. W nawiązaniu do wyroku sądu wiedeńskiego sędzia Sir Francis Jeune podkreślił, iż niesłychanie ważką kwestią jest oczyszczenie z jakiejkolwiek winy za rozpad związku żony Henryka, Alice Loewenfeld i podkreślenie jej nieposzlakowanej reputacji. Dalej zaznaczył, iż Henryk Loewenfeld przybył do Anglii jedynie w celu zdobycia majątku i zamierza powrócić do Chrzanowa, kiedy tylko nadarzy się stosowna okazja. Z tego też powodu uznaje, iż miejscem stałego pobytu Henryka Loewenfelda jest nie Anglia, lecz Austria.
Odmiennego zdania w tej ostatniej kwestii byli przysięgli, którzy uznali, iż to właśnie Anglia jest miejscem stałego zamieszkania Henryka Loewenfelda, co wyraźnie zaskoczyło sędziego Sir Francisa Jeune. Adwokat reprezentujący pozwanego, Sir Edward Clarke, wniósł o definitywne rozstrzygnięcie tej kwestii na korzyść Austrii, jako miejsca stałego zamieszkania pozwanego. Sir Francis Jeune przychylił się do jego wniosku i w związku z uznaniem Austrii za ojczyznę Henryka Loewenfelda oddalił pozew Alice Loewenfeld o rozwód, uznając, iż wyrok sądu austriackiego unieważniający legalność małżeństwa jest w jego opinii całkowicie wystarczający.
Jesienią 1902 r. unieważnienie małżeństwa Alice i Henryka Loewenfeldów zostało formalnie przyjęte w Anglii na podstawie wcześniejszego werdyktu sądu wiedeńskiego. Henryk został zobowiązany do wypłacania byłej już żonie niebagatelnej sumy 200 funtów szterlingów miesięcznie na poczet kosztów utrzymania jej i córek, które pozostały przy matce.

Nowe życie Alice
W pięć lat później Alice, zmęczona samotnością i dręczona wahaniami, wyszła za mąż za Franka Quicke, po czym wyjechała z nim w podróż poślubną do Indii. Zmarła w 1930 r., po latach kolejnego nieudanego mariażu.
Henryk, utraciwszy w wielkim kryzysie 1929 r. niemal cały swój wypracowany w Anglii majątek (zainwestowany niefortunnie w austriackie i niemieckie obligacje w latach 20. XX w.), oddał ducha w Paryżu ledwie w rok po Alice, zostawiając na koncie raczej skromną, jak na byłego milionera, sumę niecałych 420 funtów szterlingów.
Trumna z jego zwłokami została przywieziona z Francji i w Nowy Rok 1932 złożona w Chrzanowie w wystawionej przez niego samego kaplicy, w lepszych czasach, które pamiętały zmarłego jako zamożnego przedsiębiorcę i mecenasa artystów z rezydencji przy londyńskim Lowndes Square. Pogrzeb dziedzica dóbr chrzanowskich został skwitowany w zwięzłych łacińskich słowach księgi zgonów parafii św. Mikołaja w Chrzanowie:
Henricus Loewenfeld, haeres bonorum, maritus derelictae uxoris Franciscae n[atus] 1/IX 1859. (Henryk Loewenfeld, dziedzic dóbr, mąż pozostałej żony Franciszki, ur. 1 IX 1859).
Mariusz Paździora

Bibliografia:
Barbara Evans: Freedom to Choose. The Life and Work of Dr Helena Wright Pioneer of Contraception, The Bodley Head, London 1984
The Lowenfeld Divorce Case w australijskiej gazecie „West Gippsland Gazette”, Warragul stan Victoria, 15 IX 1903

Przełom nr 17 (1139) 29.4.2014