Nie masz konta? Zarejestruj się

Praca, biznes, edukacja

01.02.2006 07:00 | 1 komentarz | 2 470 odsłony | red
Produkcja szynowych autobusów to ogromna szansa dla chrzanowskiej fabryki. O takie zlecenia zabiega i zarząd, i rada nadzorcza firmy. Osobiście zaangażowali się w sprawę Piotr Majcherczyk i Ryszard Wyrobiec.
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Produkcja szynowych autobusów to ogromna szansa dla chrzanowskiej fabryki. O takie zlecenia zabiega i zarząd, i rada nadzorcza firmy. Osobiście zaangażowali się w sprawę Piotr Majcherczyk i Ryszard Wyrobiec.

- Ten rynek rozkwita. Jestem przekonany, że zamówień będzie coraz więcej, bo oparty na szynobusach transport wewnątrzregionalny jest tańszy, niż tradycyjna kolej – mówi Piotr Majcherczyk, prezes zarządu Bumar Fablok S.A.

Niełatwo jednak zostać producentem. Musi on sprostać skomplikowanym procedurom publicznego przetargu, spełniając przeróżne wymagania zamawiającego: pojazd może być spalinowy lub elektryczny, jedno, dwu lub trzyczłonowy, może mieć różną ilość miejsc dla pasażerów. Niektórzy zamawiający wymagają, aby wykonawca nie był rynkowym nowicjuszem. I tu zaczyna się pewien problem chrzanowskiej fabryki.

Scheda po Kolzamie
Przetarg na wyprodukowanie sześciu szynobusów ogłosi w lutym województwo małopolskie. Chce, aby były gotowe jesienią. Do tej pory było trzech producentów tych pojazdów: bydgoska Pesa, poznańskie ZMTK i raciborski Kolzam, w którym ogłoszono upadłość.
Fablok, mający ogromne doświadczenie w produkcji przeróżnych pojazdów szynowych podpisał w listopadzie ub.roku umowę z Instytutem Pojazdów Szynowych TABOR w Poznaniu w wyniku czego wszedł w posiadanie dokumentacji technicznej i praw do produkcji szynobusów Kolzamu. Może nie tylko produkować pojazdy, ale i świadczyć usługi serwisowe dla spalinówek.

Warto dodać, że dwa pojazdy spalinowe wyprodukowane przez Kolzam jeżdżą już po torach Małopolski, m.in. na niezelektryfikowanych liniach do Suchej. Zatem produkt jest znany i sprawdzony, a Fablok - sukcesor technologii, jest firmą doświadczoną w branży.

- Nie ukrywam, że na produkowaniu szynobusów dla Małopolski ogromnie nam zależy. W końcu, jesteśmy jedną z ważniejszych firm w tym regionie. Chcemy, aby zakład się rozwijał, dając ludziom pracę, a Małopolsce dobry produkt. Mamy nadzieję, że przy zachowaniu wszelkich reguł wynikających z Ustawy o zamówieniach publicznych, nasz zakład dostanie taką szansę – dodaje prezes Majcherczyk.

W Fabloku przygotowywane są oferty przetargowe. Niepokój wzbudziła jednak informacja, że zamawiający może upierać się przy warunku związanym z ilością miejsc w szynobusie (każdy producent w swoim modelu ma inną – przyp. aut) lub żądać udokumentowania wyprodukowania takiego pojazdu (Fablok wciąż takiego nie ma, ale przejął sprawdzoną technologię od Kolzamu – przyp. aut). Określenie ilości miejsc w zamawianym szynobusie, zdaniem Fablokowców, może wskazywać na konkretnego dostawcę pojazdów. W firmie liczą, że opracowana przez Politechnikę Krakowską dla urzędu marszałkowskiego specyfikacja przetargowa umożliwi racjonalną konkurencję w pozyskaniu zamówienia.

4+6
W Małopolsce jeżdżą obecnie cztery szynobusy. Dwa spalinowe, wyprodukowane przez Kolzam, i dwa elektryczne bydgoskiej Pesy. W tym roku ma się pojawić sześć nowych (dwa spalinowe na 120-160 stałych miejsc siedzących i cztery elektryczne na 60-80 miejsc siedzących), które w sposób istotny mają poprawić jakość kolejowych przewozów regionalnych, zgodnie z dewizą: „tanio, szybko, bezpiecznie”.

Pojawiający się nieregularnie na stacji Krzeszowice szynobus od dawna wzbudza zazdrość pasażerów jeżdżących do Krakowa z gmin Małopolski Zachodniej. Taki jeżdżący do Trzebini autobus na szynach marzył się na przykład już od dawna profesorowi Zbigniewowi Bonderkowi, byłemu przewodniczącemu rady miasta, który od lat dojeżdża do pracy na AGH i świetnie zna bolączki kolejowego transportu w obecnym kształcie. Marzy się też wielu ludziom dojeżdżającym do szkół i pracy w Krakowie.

Dlaczego szansa?
Chrzanowski Fablok żyje z eksportu. Sprzedaje za granicę blisko 70 proc. swej produkcji, ale nie jest to łatwy czas dla firmy, gdyż mocna złotówka oznacza mniejsze pieniądze z transakcji rozliczanych w euro. Kierownictwo Bumaru liczyło też na szybsze tempo budowy dróg i autostrad, co napędzałoby koniunkturę na produkcję żurawi (też w ofercie firmy). Wobec trudności rynkowych, ograniczyło remonty i inwestycje. Zakład pozbywa się sukcesywnie majątku nieprodukcyjnego. W ub. roku przekazał gminie sieć wod-kan. Chce przekazać drogi. Jednak najważniejsze są działania służące dywersyfikacji produktowej i rynkowej. Sprzedawane za złotówki szynobusy, również na polski rynek, to szansa dla firmy. Nadzieją jest też współpraca z samorządami jako inwestorem.

Fablok zabiega o zamówienia nie tylko w Małopolsce, ale i w województwie kujawsko-pomorskim, lubelskim i wielkopolskim. Najbardziej liczy jednak na swoich.
(AM)

("Przełom" nr 5, 1.02.2006 r.)

Czytaj również