W naszym państwie mamy taki system, że za programy nauczania w szkołach odpowiedzialne są władze centralne, czyli konkretnie Ministerstwo Edukacji i Nauki. A władze lokalne są odpowiedzialne za organizację nauczania - budynki, personel uczący i pomocniczy, dowóz uczniów. itp. W związku z tym, dziwi mnie to, że prasa lokalna wyrywa się z tematem dotyczącym władzy centralnej. Przypuszczam, że redaktorki Przełomu, chcąc podbić sobie oglądalność, kopiują takie artykuły z zaprzyjaźnionych mediów centralnych - przeważnie te dotyczące tematów uznanych za kontrowersyjne - w myśl zasady: "jest skandal, będzie oglądalność". A może chcą pokazać swą "światowość" i "nowoczesność"?. Za takim "artykułem" rusza armia aktywnych czytelników - przeważnie tych o niespełnionych ambicjach - i rozpoczyna się walka - na szczęście tylko na słowa. Bo znaczenie tych dysput jest mniej więcej takie, jak wpływ wczorajszego deszczu w Trzebini na pogłowie bydła na Podlasiu. I padają puste słowa np. o zmuszaniu uczniów do uczęszczania na lekcje etyki/religii, chociaż oni tego nie chcą czynić. Moje zdanie jest takie: (1) Jeżeli mówią to uczniowie, to się zupełnie nie dziwię. Wielu chciałoby nic nie robić, a dostać np.świadectwo dojrzałości czy jakieś inne świadectwo. A dodam, że nie ma przymusu ukończenia szkoły średniej - więc w czym problem. Najwygodniejsza dla uczniów byłaby opcja "nic" - efekty widać np. w poziomie niektórych wypowiedzi na tej stronie. (2) Jeżeli tak mówią rodzice uczniów, to rozwiązanie jest proste: za około 2 lata będą wybory - trzeba będzie wybrać władze, które spełnią życzenia tych rodziców. Tak działa demokracja i taka jest podstawowa zasada praworządności. Młócenie słomy nic nie dawało i nic nie da.

Napisany przez Toed, 24.04.2021 16:49