Szanowny "Kierowco PKN"; nie jestem do końca przekonany Twoją argumentacją. Jeżeli to był rozlany na piecu olej, to dyspozytor źle zadysponował. Niepotrzebnie ogołocił pół powiatu z jednostek. Gdyby w tym czasie wybuchnął groźniejszy pożar "na końcu Bolęcina", a straż z Bolęcina stałaby akurat w "czerwonym korku" na ulicy Skalnej, jeszcze "rozbebeszona" ze sprzętu (nie mówiąc już, że "wylana" z wody), to nie byłoby to za dobre dla akcji gaśniczej w Bolęcinie. A jakby "w czterech kątach powiatu" doszło jednocześnie do czterech zdarzeń typu pożar czy wypadek, co nie jest takie nieprawdopodobne? Może lepiej było wysłać jeden zastęp, a pozostałe trzymać w pogotowiu w swoich strażnicach i dysponować je w miarę rozwoju zdarzeń i spływu informacji? Obawiam się, ze po prostu chłopaki się nudzą i jednocześnie "palą się" (nomen omen) do akcji.. Od tego jest stanowisko dowodzenia, aby nad tym panować.

Napisany przez stary zgred, 22.12.2020 19:58