Nie masz konta? Zarejestruj się

Nasz doktor Judym

24.09.2003 00:00
Historię swego życia opowiedział nam Mieczysław Ptak, człowiek, który przez wiele lat tworzył historię służby zdrowia w naszym powiecie.

Historię swego życia opowiedział nam Mieczysław Ptak, człowiek, który przez wiele lat tworzył historię służby zdrowia w naszym powiecie.

Pochodzi z podkrakowskich Bieńczyc. Urodził się w 1923 roku jako syn rolnika gospodarującego na 6 hektarach. Przed wojną ukończył czteroletnie gimnazjum w Krakowie. W czasie okupacji przez dwa lata uczęszczał do szkoły technicznej na Krzemionkach. Po jej ukończeniu, do 1945 roku, pracował w warsztatach samochodowych.

- Poszedłem do szkoły na Krzemionkach, bo była to jedna z niewielu działających podczas okupacji szkół. Niemcy jej nie zlikwidowali, bo chcieli mieć wykwalifikowanych robotników. Co ważne, w szkole uczyli przedwojenni profesorowie AGH. Nic więc dziwnego, że zaraz po wojnie rozpocząłem studia na AGH. Po dwóch latach doszedłem jednak do wniosku, że moim powołaniem jest medycyna i rozpocząłem studia medyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim – wspomina Mieczysław Ptak.

Ciągnikiem na dyżur
W 1952 roku uzyskał dyplom. Podobnie jak wielu kolegów, chciał przez kilka lat popracować w wojsku. Ostatecznie jednak dostał nakaz pracy do chrzanowskiego szpitala. Nie był to jego pierwszy kontakt z ziemią chrzanowską. Jeszcze jako student piątego roku zastępował lekarzy w Krzeszowicach.

Niedługo potem ożenił się z pochodzącą z Częstochowy koleżanką ze studiów, Bożeną. Państwo Ptakowie zamieszkali przy ulicy Kościuszki 60 w Trzebini.

Rozpoczęli pracę w Trzebini. Mieczysław Ptak w poradni dziecięcej, a jego żona – w przychodni przy rafinerii.

- Przed południem pracowałem pięć godzin w chrzanowskim szpitalu, po południu przez pięć godzin przyjmowałem pacjentów w przychodni w Trzebini. Co 3, 4 dni miałem dyżury – wspomina.

- Do pracy w szpitalu w Chrzanowie dojeżdżałem z Trzebini pociągiem o 6.50. Ze stacji kolejowej w Chrzanowie ścieżką przez pola szedłem na skróty do szpitala około 2,5 km. W dniu, w którym wypadał dyżur w szpitalu, późnym popołudniem pokonywałem tę samą drogę jeszcze raz. Nieraz z różnych przyczyn nie zdążyłem na pociąg, więc szedłem z domu do Chrzanowa piechotą. Czasem udawało mi się po drodze zatrzymać jakiś pojazd. Pamiętam, jak raz uprosiłem kierowcę ciągnika, żeby mnie zabrał. Na nogach nie zdążyłbym na czas na dyżur na godzinę 19.00. Trzeba pamiętać, że w tamtym czasie w całym szpitalu był tylko jeden dyżurujący lekarz, który musiał się znać niemal na wszystkim – opowiada Mieczysław Ptak.

Również na wizyty domowe musiał chodzić pieszo. Czasami poruszał się dość oryginalnymi środkami transportu.

- Kopalnia Siersza miała dwa kare konie. W lecie czasem jeździłem do chorych ciągnioną przez nie bryczką, a w zimie saniami. Pamiętam, jak kiedyś na dzisiejszej ulicy św. Stanisława, bryczka się wywróciła. Razem z woźnicą wylądowałem w rowie, a konie pojechały dalej – śmieje się doktor Ptak na wspomnienie swoich zawodowych początków. Nieraz zostawiał biednym pacjentom pieniądze na wykupienie lekarstw.

Murowali na zmianę
W szpitalu specjalizował się w ginekologii i położnictwie, uzyskując II stopień specjalizacji, dlatego też pod koniec lat 50. objął opiekę nad izbą porodową w Trzebini, która istniała do 1975 roku.

- Izba znajdowała się cztery budynki dalej od mojego domu. Dzięki temu, w razie nagłej potrzeby wystarczyło ubrać na piżamę płaszcz lub kożuch i po chwili byłem na miejscu. Kiedyś izbę odwiedził sam minister Barański, któremu spodobał się panujący u nas porządek – wspomina Mieczysław Ptak, który jednocześnie pracował wówczas w trzebińskiej poradni K.

W 1961 roku został kierownikiem Wydziału Zdrowia przy Powiatowej Radzie Narodowej w Chrzanowie.

- W ciągu piętnastu lat pracy na tym stanowisku starałem się głównie o rozwój lecznictwa na wsi. Za mojej kadencji powstało dziesięć wiejskich ośrodków zdrowia. Między innymi w Okleśnej, Kwaczale, Regulicach, Zalasie i Gromcu. Rozpoczęto też wtedy budowę ośrodków w Psarach i Bolęcinie. Moim pierwszym zadaniem było aktywizowanie mieszkańców do tworzenia społecznych komitetów. W tym celu jeździłem wieczorami na zebrania wiejskie. Gdy udało się już założyć komitety, załatwiałem dla nich w Krakowie dokumentację, badania geologiczne i ekspertyzy, zakładanie kont bankowych i na bieżąco pomagałem przy pracy. Na każdej z budów byłem przynajmniej raz w miesiącu. Każdy z komitetów dostawał 60 procent kosztów budowy z funduszu na czyny społeczne. Resztę mieszkańcy musieli wypracować sami – informuje doktor Ptak.

Mieszkańcy radzili sobie, jak mogli, by ośrodki zdrowia powstały jak najszybciej.

- Pamiętam, jak mieszkańcy Zalasu przyjechali i rozebrali stare, niewykorzystywane baraki rafinerii. Dzięki temu mieli cegłę na mury przychodni. Na każdej z budów wszyscy we wsi, po kolei, według numerów domu, pracowali jako murarze. Trzeba im było jedynie pomóc w robotach specjalistycznych: założeniu instalacji i ogrzewania, czy ułożeniu kafelek – dodaje ówczesny kierownik powiatowego wydziału zdrowia.

Przy ośrodkach, w których stopniowo zaczęło pracować coraz więcej lekarzy specjalistów, powstawały punkty apteczne.

- W Trzebini, Krzeszowicach i Alwerni w latach 60. i 70. powstały pracownie analityczne. Starałem się zachęcać, by lokalne zakłady również inwestowały w bazę leczniczą. Na przykład Zakłady Metalurgiczne wybudowały wtedy przychodnię przy ul. Harcerskiej, która do dziś służy wszystkim mieszkańcom. Pod Myślachowicami udało się też wyremontować willę po dyrektorach kopalni Zbyszek, w której powstał oddział zakaźny chrzanowskiego szpitala na 30 łóżek. Dzięki temu w szpitalu można było otworzyć drugi oddział chorób wewnętrznych. W tamtym okresie w Chrzanowie powstały też przychodnia na osiedlu Północ i budynek przy ulicy Nowej, oddany dla potrzeb Sanepidu i pogotowia ratunkowego oraz pawilon C szpitala – mówi Mieczysław Ptak.

Z jego wyliczeń wynika, że wartość wszystkich przychodni i ośrodków zdrowia wybudowanych w powiecie w latach 1962-75 wyniosła około 120 mln zł. Dla porównania – szpital w Jaworznie wybudowany na początku lat 70. kosztował 112 mln zł.
Boje o nowy szpital

Osobny rozdział biografii doktora Ptaka stanowią starania o budowę nowego szpitala, rozpoczęte w połowie lat 60.

- Pierwotny projekt zakładał budowę nowego pawilonu na sto łóżek przy starym szpitalu. Z takimi założeniami przez trzy lata jeździłem razem z dyrektorem szpitala doktorem Leonem Pytlikiem, do ministerstwa zdrowia w Warszawie. Mówiliśmy o ciasnocie, w jakiej leczą się nasi pacjenci. Jednak tłumaczono nam, że najpierw trzeba budować szpitale w miastach, w których w ogóle ich nie ma. Dopiero w 1970 roku, gdy zaprojektowano autostradę Kraków-Katowice, uznano potrzebę budowy całkiem nowego szpitala. Wybrałem parcelę o powierzchni 16 ha koło starego szpitala, gdzie nie było linii wysokiego napięcia, by obok mogło powstać lądowisko dla helikopterów – relacjonuje 80-letni dziś doktor Mieczysław Ptak.

Założenia na budowę szpitala były gotowe, jednak ministerstwo zdrowia wciąż zwlekało z wydaniem zgody na rozpoczęcie budowy.
W marcu 1975 roku uzyskaliśmy zgodę na finansowanie budowy przez ministerstwo. Okazało się jednak, że biuro projektowe nie zdąży z dokumentacją. Dlatego, żeby nie stracić kolejki w ministerstwie, w pierwszym etapie postanowiliśmy wybudować dwa hotele dla pielęgniarek i dwa bloki dla pracowników służby zdrowia. Sprawa budowy samego szpitala jednak utknęła. Tym razem na przeszkodzie stanęło planowane wówczas lotnisko w Balinie-Ciężkowicach. Okazało się, że startujące samoloty przelatywałyby tuż nad nowym szpitalem. Trzeba było dopiero zmian w kraju i rezygnacji z kosztownej budowy lotniska, by budowa szpitala mogła faktycznie ruszyć w 1982 roku – mówi o kulisach sprawy doktor Ptak, który po zmianach administracyjnych przez dwa lata był ordynatorem oddziału ginekologiczno-położniczego chrzanowskiego szpitala.

W służbie zdrowia przepracował 43 lata. Pracę zawodową łączył ze społeczną. Przez pięć kadencji był radnym trzebińskiej miejskiej rady narodowej. Otrzymał wiele odznaczeń (m.in. Złoty Krzyż Zasługi, Złotą Odznakę za Zasługi dla Ziemi Krakowskiej. Od dziesięciu lat jest na emeryturze.

W maju grupa mieszkańców złożyła wniosek o nadanie mu tytułu Honorowego Obywatela Trzebini. Podpisało się pod nim 314 osób.
Do tej pory wnioskiem zajmowały się trzy z siedmiu komisji rady. Wszystkie wydały pozytywną opinię. Ostateczna decyzja o przyznaniu honorowego obywatelstwa należy do całej rady.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 38 (599)
  • Data wydania: 24.09.03

Kup e-gazetę!