Przełom Online
Chrzanowskie I LO jedyne w ogólnopolskim rankingu
I Liceum Ogólnokształcące w Chrzanowie zajęło 32. miejsce w Małopolsce i 416. w kraju w rankingu szkół ponadgimnazjalnych 2010 „Rzeczpospolitej” i „Perspektyw” To jedyna placówka z powiatu chrzanowskiego w tym zestawieniu.
Na liście znalazło się 428 szkół z całego kraju. Podstawowym kryterium były sukcesy uczniów w ogólnopolskich olimpiadach przedmiotowych. Uwzględniono wyłącznie te placówki, które miały co najmniej dwóch laureatów lub finalistów olimpiady.
Chrzanowski stary ogólniak uplasował się na 416. miejscu w kraju i 32. w województwie małopolskim. Na ten wynik zapracowali Maria Walczak - laureatka oraz Adrian Gaj – finalista Olimpiady Literatury i Języka Polskiego w 2009 r. Przygotowywała ich polonistka Jolanta Jaśko.
- Cieszy powrót do tego towarzystwa po rocznej przerwie. Wiadomo, że liczba olimpijczyków to nie jedyne kryterium świadczące o poziomie szkoły. Uczelnie akademickie za najlepszych studentów uważają właśnie takie osoby. Chcielibyśmy mieć jeszcze więcej laureatów oraz finalistów olimpiad. Może uda się w tym roku - mówi Marek Śliwa, wicedyrektor I LO w Chrzanowie.
W dwunastym rankingu po raz siódmy z rzędu zwyciężyło XIII LO w Szczecinie. Drugie miejsce zajęło Liceum Akademickie w ZS UMK w Toruniu, a trzecie LO nr XIV we Wrocławiu. Z małopolskich placówek najlepiej wypadło krakowskie V LO, które uplasowało się na 5. miejscu.
Jeśli chodzi o sąsiadów powiatu chrzanowskiego, to w rankingu możemy znaleźć trzy szkoły z powiatu wadowickiego (ZS nr 1 w Wadowicach – 250. miejsce w kraju i 17. w Małopolsce, LO w Andrychowie – 273. w kraju i 19. w Małopolsce, ZS nr 2 w Wadowicach – 356. w kraju i 27. w Małopolsce), po dwie z olkuskiego (IV LO w Olkuszu – 72. w kraju i 4. w w Małopolsce, I LO w Olkuszu - 120. w kraju i 8. w w Małopolsce) i oświęcimskiego (LO w Kętach - 159. w kraju i 12. w w Małopolsce, LO w Oświęcimiu - 409. w kraju i 31. w Małopolsce). W zestawieniu próżno szukać szkół z Jaworzna.
(MK)
Komentarze
23 komentarzy
Do dr rehabilitowanego: ...musisz mieć chłopie, jednak duży bagaż negatywnych doświadczeń w dziedzinie, o której piszesz ;stąd pewnie te frustracje i kompleksy
do 6: dziękuję za trafne spostrzeżenia z poziomu uczelni prywatnej - takiej.... Wyższej Szkoły Czegoś Tam.... w Ciciborze Dużym ;-). Osobiście znam laureatów olimpiad przedmiotowych czy bardzo dobrych uczniów liceów, którzy po pierwszym roku żegnali się z renomowaną uczelnią, bo nie potrafili zdać egzaminów z matematyki czy fizyki. To efekt zachłyśnięcia się atmosferą wielkiego miasta. Na naukę nie ma czasu, bo przecież tyle ciekawego dzieje się w wielkim mieście. Kawiarnie, restauracje, teatry, kina, kluby, dyskoteki, itd. Myśli taki - byłem bardzo dobrym uczniem w liceum (technikum), dam sobie radę mimo że zaległości rosną, zdobędę zaliczenia, zdam egzaminy. A jednak nie.... I trzeba wynosić się na studia brailowskie... I przed tym chciałem olimpijczyków i prymusów ostrzec, życząc maksimum punktów na świadectwach maturalnych.
Do dr rehabilitowanego: studia nie są, jak piszesz „ olimpiadą przemiotową” rzeczywiście, tylko przedmiotową ,natomiast laureaci olimpiad przedmiotowych ,są z reguły lepszymi studentami; potrafią nauczyć się w ciągu jednego popołudnia tego czego, dr’y rehabilitowane uczą się tydzień i jeszcze nie mogą się nauczyć , ponadto oni nie muszą pokonywać trudności, bo ich nie mają( czy ,nie mieli) ,tak jak ty. Odnośnie samodzielnego myślenia, to chyba tylko na” filozofii sobie pofilozofować można”, a wiedza z liceum, czy technikum, czasami może być tylko balastem; przecież może się okazać, że strukturę DNA rozszyfrował nie Watson i Crick ,a pan prof....
nie napiszę do tego komentarza- opinie tu zamieszczone zabrały z moich płuc cały tlen jedna rzecz która mi na myśl przychodzi to biedny koń z klapami na oczach.
rabbani: oczywiście, że szkoły stworzono nie dla rankingów, ale to nie znaczy, że szkoły mogą sobie pozwolić na całkowite ich ignorowanie. Można dyskutować nad metodą ich przeprowadzania (także uważam, że obecna nie odzwierciedla rzeczywistej pracy nauczycieli) Rankingi są jednak jakimś źródłem informacji dla szkoły i o szkole. Każda chciałaby przyjmować samych zdolnych i zmotywowanych, wiadomo, że to już na wstępie daje takiej szkole fory w generowaniu olimpijczyków. Tylko, że taki zdolny i zmotywowany będzie chciał uczęszczać właśnie do tej wyżej w rankingu:) I jeszcze jedno: jeśli jesteś nauczycielem, to zakładam, że tym z pasją, ambitnym. Ci nie przejmują się raczej rankingami, ale pracują „na maxa”, dają z siebie wszystko, są w porządku wobec swoich uczniów i wdzięczność tych uczniów (czasem dopiero po latach) ma dla nich o wiele większą wartość niż wszelkie rankingi. Takich nauczycieli życzę uczniom z naszego powiatu:)
jesteście tak doskonali aż wam współczuję.
Do Janusza: szanowny Panie, wiem, co mówię. Chodziłam do mat -fiz. w LO. Nauki jest dużo, ale na pewno matematyki nie jest tyle co dziesięć innych przedmiotów.Nie przesadzaj.Studia też skończyłam.To prawda, że technikum wybierają uczniowie słabsi, w takim razie po co im wszystkie przedmioty ogólnokształcące? Może byłoby lepiej, gdyby mogli porządnie nauczyć się przedmiotów kierunkowych i zdać egzamin. Przecież nie każdy krawiec, a nawet ekonomista czy mechatronik musi znać np. biologię czy chemię na poziomie szkoły średniej. Skoro nie chodziłeś do technikum, którym tak pogardzasz, to skąd wiesz, że tam nie trzeba się uczyć.Może to Ty nie gadaj głupot.Czy uczeń technikum ze średnią 4,5 jest gorszy od licealisty ze średnią 2,0 ? Bo liceum nobilituje? Moje argumenty nigdy nie przekonają kogoś zadufanego w sobie. Znam uczniów technikum, którzy więcej sobą prezentują niż niektórzy licealiści, ale można ich obrażać, bo to tylko technikum.
Janusz - nie wiesz za dużo o takiej ochronie wody zapewne, więc proszę nie deprecjonuj przedmiotu (tym bardziej, iż na zawodowym mają wyższe progi zdawalności). Co do porównania ilości materiału - tu nie chodzi wyłącznie o materiał: mimo wszystko łatwiej się uczyć takiej samej ilości materiału jeśli jest on z jednego przedmiotu, aniżeli gdy jest to powiedzmy 5 różnych. Tu się chyba zgodzisz. Aka - nie leczę kompleksów: po prostu uczę i "jestem w temacie". Szkoły NIE zostały stworzone dla rankingów i wyścigu szczurów. Mają współdziałać w kreowaniu dobrych obywateli. Co do kwestii sukcesów - oczywiście, że zdolnemu też trzeba pomóż w przygotowaniach. Nie neguję tego. Chodzi mi o coś innego - inaczej, łatwiej współpracuje się z uczniem zdolnym i chętnym do pracy. Wtedy i nauczycielowi jest łatwiej pomagać w przygotowaniach. Dużo trudniej jeśli mamy pracować właśnie z tymi mało zmotywowanymi, niechętnymi do jakiegokolwiek wysiłku. I to w takiej sytuacji można poznać naprawdę dobrego nauczyciela. Proszę mi wierzyć - bo miałem okazję spotkać się i z tymi pierwszymi i z drugimi.
Chciałbym zauważyć że studia nie są olimpiadą przemiotową. Najważniejsza jest umiejętność korzystania z wiedzy wyniesionej z technikum czy ogólniaka, umiejętność samodzielnego myślenia, systematycznego uczenia się i pokonywania napotykanych w tym trudności.
Gratulacje dla „Staszica”!!! Moim zdaniem rankingi są ważne, motywują do działań pozostałe szkoły. Nie zgadzam się z poprzednikami, którzy uważają, że sukcesy uczniów są zasługą tylko ich samych. Potrzebny jest wspierający nauczyciel i sprzyjająca atmosfera w szkole. Można leczyć kompleksy i poprawiać sobie samopoczucie stwierdzeniami typu: ”każdy ranking ma rangę śmieciową” lub „nie wierzcie w rankingi”, każda jednak szkoła chciałaby się w takim rankingu znaleźć i to najlepiej jak najwyżej. A co do przyjaznej atmosfery, to bez wątpienia wpływa ona na osiągnięcia uczniów, o czym mogli się przekonać absolwenci renomowanych szkół z początku tej listy rankingowej:) Absolwenci także z naszego powiatu…
Ata: Dalej używasz tego argumentu, który nie przekonuje mnie do Twoich racji. Do technikum idą z reguły uczniowie słabsi, którzy sami wiedzą, że w liceum będzie im ciężko. Przy odrobinie chęci i sprytu mają szansę na zawód. Nie wiem czy chodziłaś do liceum, czy do technikum, ale uwierz mi, że ilość materiału np z matematyki w profilowanej klasie w liceum jest na poziomie 10 przedmiotów w technikum w stylu podstawy krawiectwa czy ochrona wody. Więc proszę nie gadaj głupot odnośnie niesamowitej ilości materiału w technikum... do rabbani: piękne słowa, ale jednak uważam, że więcej wniesie do społeczeństwa człowiek, który swoją pracą coś chce w życiu osiągnąć. Dużo bardziej cenię sobie kogoś, kto mimo przeciwności losu i jak to ładnie ująłeś "poplątanego życiorysu" dąży do bycia kimś, oderwania się od dna. Co do reszty to 100% poparcia. pozdrawiam
Kiedyś moje dziecko osiągnęło sukces w jednym z gimnazjalnych konkursów przedmiotowych. Z całą pewnością stwierdzam, że nie miało to osiągnięcie wiele wspólnego ze szkołą do której chodziło dziecię, a jeszcze mniej z uczącym przedmiotu nauczycielem (poziom typowo gimnzjalny, czyli żaden). Było po prostu zdolne, chętne, motywowane przez rodziców, a wiedzę zdobywało na opłacanych przez nich kursach (ukłon dla firmy na "P" z Chrzanowa). Splendor spadł na szkołę jedynie z tytułu, że do niej uczęszczało dziecko. Wpis mój luźno dotyczy artykułu (nie odnosi się do rankingu szkół ponadgimnazjalnych), jednak obrazuje prawdę o sukcesach w konkursach i olimpiadach językowych.
rabbani szalenie trafna myśl! wyścig szczurów już w wieku wczesno-dziecięcym. przeliczanie każdej spędzonej nad książka na ziste na złotówki i gdzie tu pasja ? a o trudnych pamiętać nie wypada, bo tak łatwiej..zresztą niewielu nauczycieli którzy z powołania narzucili sobie taki zawód
Uczeń trudny - uczeń z bardzo słabą motywacją do nauki (lub też bez motywacji), z wysoką absencją szkolną, sprawiający problemy wychowawcze. Praca z takim uczniem jest wyzwaniem - doprowadzenie do korzystnej zmiany w zachowaniu, zwiększenie motywacji, doprowadzenie do ukończenia przez niego szkoły i zdania matury. W sytuacji gdzie często on podchodzi do egzaminu dojrzałości na zasadzie "może się uda" i nie bardzo chce współpracować z nauczycielem w przygotowaniach do niego. Oto prawdziwe wyzwanie dla nauczyciela. Wygrywanie olimpiad przez uczniów, którzy są chętni do ciężkiej pracy i sami pracują na ten niewątpliwy sukces, jakże można porównać do sytuacji, gdzie ze strony ucznia nie ma żadnej chęci i to od inwencji belfra zależy, czy uda się choć minimalnie zainteresować go poruszaną tematyką. I proszę nie mówić, że takich to trzeba po prostu "wywalać" ze szkoły i nie dopuszczać do matury - bo przecież są prawie dorośli, więc niechaj sami decydują o sobie: nie chcą się uczyć - trudno. W ten sposób poza system szkolnictwa powinniśmy usunąć około 60-70% uczniów techników. Czy to byłoby lepsze rozwiązanie? Nie sądzę. Czy Janusz, ironicznie piszący poniżej o zdawalności matury i egzaminów zawodowych, zetknął się choć z tym środowiskiem? Słupki procentowe egzaminów nie świadczą o pracy takich szkół jak technika - po prostu priorytety muszą być tu inne aniżeli w liceach. Ważniejsze od wyników "matematycznych" są ludzkie - czy udało nam się, we współpracy z rodzicami i samym uczniem, ukształtować dobrego, sensownego człowieka. Niekoniecznie z papierkiem, ale wnoszącego coś wartościowego do naszego świata. Czy udało się nam młodego człowieka, często z już mocno poplątanym życiorysem (i to zwykle niekoniecznie z jego winy) jakoś wesprzeć w tym trudnym momencie dorastania. Pracy szkoły nie sprowadzimy do cyferek - a przynajmniej ja bym się tego sprowadzania bardzo obawiał. I dlatego takie rankingi mnie drażnią - bo tylko podkręcają ten "wyścig szczurów". A praca w placówce oświatowej to nie wrzucanie do głowy uczniom miliardów niekoniecznie potrzebnych informacji, aby szczycić się wysokim poziomem - od tego nie przybędzie sensownych ludzi. Pozdrawiam
to wszystko przez to ze do "starego" poszli Ci ktorzy nie dostali sie do krakowskich szkol i teraz proboja cos
Do Janusza: bardzo łatwo ironizować.Ale mam wątpliwości, czy umiesz czytać ze zrozumieniem. W technikach są wszystkie przedmioty ogólnokształcące + zawodowe. Nie wiem, czy tak łatwo doskonale się wszystkiego nauczyć, zwłaszcza że niemal codziennie wychodzi się po 8 godzinach lekcyjnych. A w tygodniu trzeba opanować materiał do17-18 przedmiotów, nie do 11. Może to bardzo łatwe Twoim zdaniem jest, ale najłatwiej się wymądrzać.
Gratuluje I LO !!!!!!!! Wszystko jest wazne i liczy sie , miejsce w rankingach i ilu absolwentow dostaje sie na wyzsze uczelnie i jakie to sa ucelnie . Rabbani kto to jest wg Ciebie trudny uczen
Ata: Tak, z pewnością ci biedni uczniowie techników mają zbyt dużo nauki. To jest zapewne główny powód tego, że maturę zdaje ledwo połowa, a egzamin zawodowy 10%
do: zzz: jak myślisz, czy z żeberek można zrobić kotlet schabowy? Wszystko mniej więcej na tym samym poziomie, bo jaki materiał, takie efekty. Cuda zdarzają się rzadko.
Zgadzam się z poprzednikami (oczywiście gratuluję I LO). Łatwo o olimpijczyków w szkole, gdzie przyjmowani są uczniowie, którzy osiągnęli minimum 170 (na 200) punktów na egzaminie gimnazjalnym.Oczywiście na tak wysoką poprzeczkę mogą sobie pozwolić nieliczne renomowane licea. Ale niech ktoś spróbuje mieć takie osiągnięcia w klasie, do której przyjmowani są uczniowie z uzyskanymi punktami w przedziale od 30 - 90. Kolejna sprawa przy okazji: często się negatywnie mówi o wynikach np. matur uczniów techników. Tymczasem nie mają oni mniej nauki niż licealiści, a przeciwnie - więcej. Czy licealista ma w semestrze 18 przedmiotów? Nie ma. A uczeń technikum ma. Czyli nie ma mniej nauki. I godzin z obowiązkowych przedmiotów maturalnych ma także mniej niż licealista, a matura jest taka sama dla wszystkich ku radości władz oświatowych. A więc równe szanse to kłamstwo. Oprócz tego uczeń technikum musi się przygotować do egzaminu zawodowego. Aby go zaliczyć, musi mieć 75 % poprawnych odpowiedzi. Słusznie zresztą. Stąd jednak prosty wniosek, że ci wytykani uczniowie techników też nie mają zbyt łatwo.
a ja myślę że powiat zasłużył na jedno elitarne LO a takiego po prostu u nas nie ma...wszystko mniej więcej na jednym poziomie...
Robienie rankingu na podstawie wyników olimpiad? Jakież to łatwe i chwytliwe, podnoszące sprzedaż. No a że jest to tak naprawdę nieporozumienie? A kogoż to obchodzi. Każdy belfer wie, że taki ranking ma rangę śmieciową. Gdzie praca z uczniami słabymi, gdzie zdawalność matury, gdzie ocena atmosfery - sprzyjającej lub też nie kształtowaniu młodego człowieka? Prawdziwego nauczyciela i prawdziwą szkołę poznaje się po umiejętności pracy z uczniem trudnym. Bo zdolny tak naprawdę sam sobie poradzi.
Kto wierzy rankingom, niech sobie wierzy dalej. Sukcesy uczniów w olimpiadach i konkursach to tylko i wyłącznie zasługa ich samych, ewentualnie jeszcze korepetytorów i rodziców, napewno nie jest to zasługa szkoły i nie ma wiele wspólnego z poziomem kształcenia i wychowania pozostałych uczniów. Rankingi to ściema. Oczywiście moja opinia dotyczy rankingów i nie oznacza, że uważam I LO w Chrzanowie za beznadziejne.