Chrzanów
Dziki się panoszą coraz bardziej
W Krzeszowicach stado zwierząt widziano nie tylko w rejonie ul. Kościuszki, ale także w rejonie pól na os. Żbik. W Tenczynku mają już swoje ulubione miejsce. Co jakiś czas na Facebooku pojawiają się nawet ciekawe zdjęcia. Lochy z młodymi, stadka biegnącego chodnikiem.
- Sytuacja zaczęła się robić dość niebezpieczna. Otrzymujemy telefony od mieszkańców, że dziecko boi się wyjść z domu do szkoły, że ktoś nie ma jak wejść do bloku, bo dziki tam stoją - mówi Janusz Mitka komendant Straży Miejskiej w Krzeszowicach.
Temat wraca na wszystkich zebraniach wiejskich i osiedlowych. Członkowie kół łowieckich rozkładają ręce. Taka sytuacja trwa od wielu lat, a dzików od tego nie ubywa.
- My nie jesteśmy wyposażeni w żadne specjalne urządzenia odstraszające. Przeganiamy je na przykład klaksonem samochodu - mówi Janusz Mitka.
Podkreśla, że reakcja dzików może być różna. Raczej jednak uciekają przed człowiekiem. Nie było sytuacji, żeby kogoś zaatakowały. Przynajmniej do tej pory.
W Chrzanowie na os. Niepodległości kilka dni temu dziki biegały między blokami w pobliżu placu zabaw.
Z kolei na os. Południe na całe ich stado można się natknąć w rejonie ul. Szarych Szeregów. Mieszkańcy nie mogą doprosić się pomocy.
Komentarze
8 komentarzy
W znacznym stopniu!?!?! Cytuję: wg. GUS szkody wynosiły 0.13% rolnej produkcji rocznej, t.j. 1zł 60 gr na osobę na rok.
Dzik niszczy pola uprawne i to w znacznym stopniu. Rolnicy próbują opanować sytuację, grodzą swoje areały, inwestują w elektryczne pastuchy, niewiele to pomaga, dzik doskonale radzi sobie ze wszystkim rodzajami zabezpieczeń. Lekceważący stosunek do dzika mają ci wszyscy, którzy poczynione zniszczenia obserwują z własnych balkonów oraz szanowni panowie z kół łowieckich. Sytuacja rolników jest tragiczna, nęka ich państwo, niekorzystne warunki pogodowe, niemożność zbytu płodów rolnych, no i dzik.
"AAA"; otóż zdziwisz się, ale niszczą. Chodząc z moim psem widzimy wiele takich uszkodzonych ogrodzeń, a za nimi zryte trawniki i działki. Jak to robią? Nie widzieliśmy, ale sądząc po objawach, prawdopodobnie robią to siłą mięśni grzbietu, podważając ogrodzenie od dołu i ryjąc pod nim na tyle, aby dało się wejść. Czasem są to takie ogrodzenia, że człowiek by nie przypuścił, że dadzą radę, a jednak dają. Aha! Nasza (moja i mojego psa) obserwacja; dziki wolą działki skoszone od tych "zarośniętych po pas". Pewnie dlatego, że nie interesuje ich to co rośnie nad ziemią, tylko szukają tego, co żyje czy rośnie pod ziemią, więc mniej się namęczą przy skoszonym trawniku niż przewracając "tony" silnie ukorzenionych badyli. Sprytne bydlęta.
@jano: zapachniało krwią. W jaki sposób dziki niszczą metalowe ogrodzenia, palnikiem czy nożycami do drutu?
Stada liczą po 50 osobników, na wsiach od kilku lat są przez nie niszczone ogrodzenia i posesje, nikt z tym nic nie robi mimo setek zgłoszeń, każdy rozkłada ręce, wiecie chłop na wsi da sobie z tym radę ale zaraz "sprzeda" go ekoterrorysta że to kłusownik i milicję na niego naślę i sprawa w sądzie gotową. Dziś problem nie dotyczy już tylko wsi ale i centrów miast. A panowie z kół łowieckich miłośnicy broni i polowań na co popadnie którzy rozkładają ręce że nie mają jak działać dobrze wiedzą jak tylko czekają na grubą forsę za to!
To nie dzik się panoszy, tylko człowiek. Dajcie dzikom żyć!
Idziemy sobie rano z moim psem. Dróżka "w krzaki" na skraju osiedla. Odległość od pierwszych domów jakieś 50 metrów. Majówka się zaczęła, wieczorem były na niedalekich działkach czy po prostu w krzaczkach i na ławeczkach grille i inne takie igrzyska, co żeśmy, ja i mój pies, idąc wieczorem zauważyli. Co kawałek pozostałości z grillowego "menu". Niekiedy takie "pozostałości" nawet nie zaczęte albo tylko lekko nadgryzione. Spore kupki żarcia. Nie tylko chleb i bułki. No to się dziwić świniom, że za jego zapachem lezą. Przecież to są świnie dzikie więc, jak sama nazwa wskazuje, niewychowane. Nie to co grillujący.
Sytuacja, gdy ktoś wzywa straż miejską bo się boi czegoś co nie stwarza żadnego zagrożenia jest niebezpieczna. Ale nie dla niego, tylko dla jego otoczenia. Takie osoby powinny poszukać pomocy psychologa i zwalczyć swoje fobie. A nie zabijać pająki, wypalać trawniki, dezynfekować dom lizolem czy strzelać do kogo popadnie, jak w USA.