Przełom Online
POWIAT CHRZANOWSKI. Bezrobocie rośnie, pieniędzy na jego zmniejszanie - znacznie mniej
W 2010 r. chrzanowski PUP mógł przeznaczyć na pomoc bezrobotnym 8.165.100 zł. To pieniądze z Funduszu Pracy dystrybuowanego przez państwo według tzw. algorytmu. W tym roku jest ich dla powiatu o prawie 5,5 mln zł mniej.
- Zapowiedzi minister pracy Jolanty Fedak o cięciach w Funduszu Pracy, niestety, się sprawdziły. Zapowiada się trudny rok, z mniejszymi nakładami na aktywne formy walki z bezrobociem. Liczę jednak, że choć w części ten niedobór uda się skompensować dofinansowaniem z Europejskiego Funduszu Społecznego, A nasz urząd pracy potrafi sięgać po pieniądze unijne - mówi Andrzej Uryga, przewodniczący powiatowej rady zatrudnienia.
W minionym była to kwota 7,5 mln zł. W tym roku tych pieniędzy z EFS też może być mniej. Na razie PUP zmniejszył planowane wydatki na aktywne formy walki z bezrobociem: staże, dotacje, dojazdy, szkolenia.
Pełny wykaz tych ograniczeń w najnowszym, 6. numerze “Przełomu”.
(al), (rat)
Komentarze
13 komentarzy
login, na redukcji rady to nie byłoby oszczędności bo oni nie dostają kasy za to (chyba :)))
Można by zredukować np powiatową rade zatrudnienia z 25 osób do np 15 :D I o proszę, już jakie oszczędności.
więc teraz trzeba będzie zwolnić panie które zajmowały się stażami itp. w urzędzie pracy.No bo jaki jest sens utrzymywać tyle kobiet które i tak nie maja nic do roboty? Jedynym ich zajęciem jest wypicie kawy i opowiadanie co też się wydarzyło w m jak miłość...
"Mój mąż, proszę pani, jest z zawodu dyrektorem!" - prawda jest okrutna - praca jest tylko za mało jest wolnych etatów dyrektorskich :)))
Nie każdy ma umysł ścisły, aby iść na chwalone na lewo i prawo AGH. Na to wychodzi, że ci, którzy wybrali kierunki humanistyczne czy społeczne są sami sobie winni i za kare niech zostaną bezrobotni. Ja rozumiem tych rozgoryczonych, bezrobotnych młodych ludzi, gdyż sama przez to przeszłam i jedynym rozwiązaniem była emigracja. Myślę, że nikt do nikogo nie ma pretensji o to, że pracuje. Chodzi o jasne zasady i uczciwość przy naborze do pracy. Pal licho firmy prywatne, ale np to co się dzieje w instytucjach państwowych to jakiś skandal. Nie wiem jak jest teraz, podejrzewam, że nie lepiej, ale kilka lat temu dane mi było tego doświadczyć. I faktycznie polecam znaleźć swoje "drzewo" nawet jeżeli ma ono być kilka tysięcy km od domu.
W tym przypadku "produkcja" się raczej zwiększy, bo skoro nie ma środków, to nie ma kasy na szkolenia itd. a to może oznaczać częste wizyty. Tak mi się przynajmniej wydaje. Walenty ma rację, emeryci w jakimś stopniu też blokują miejsca pracy. A wybór szkoły to tak naprawdę nasza indywidualna sprawa. Dlatego warto się zastanowić czy np. administracja, pedagogika czy filologia polska to dobry wybór. Nasz rynek pracy wygląda tak a nie inaczej i to my się powinniśmy do niego dostosować. Podobno gdyby zamknąć teraz wszystkie szkoły, które kształcą pedagogów, mielibyśmy rąk do pracy w tym zawodzie na 30 lat :) To nie uczelnie krzywdzą tych ludzi, to oni sami decydują się na taki kierunek studiów.
W każdej normalnej firmie jeśli zmniejsza się "produkcja" to zmniejsza się zatrudnienie odpowiednio do potrzeb. Czy w UP będzie podobnie? Skoro jest o tyle pieniędzy mniej to rozumiem że papierkowej roboty jest o tyle samo mniej? Czy liczba urzędasó zostanie zredukowana czy też będa po prostu mieli mniej pracy za te same pieniądze??