Nie masz konta? Zarejestruj się

Alwernia

Syrenki nie oddałabym za żadne skarby

07.05.2021 15:30 | 2 komentarze | 7 855 odsłon | Łukasz Dulowski
Z ARCHIWUM TYGODNIKA „PRZEŁOM".
Dorota Pałka z Młoszowej jest nową skarbniczką gminy Alwernia. Gdy w wolnych chwilach „wskakuje" za kierownicę swojej „skarpety" i pędzi wstęgą szos, wszystkie troski i problemy odpływają w siną dal.
2
Syrenki nie oddałabym za żadne skarby
Dorota Pałka mieszka w Młoszowej. Ma 43 lata, męża i dwoje dzieci. Ukończyła prawo i administrację (specjalność administracja) na Uniwersytecie Śląskim, a także studia podyplomowe: zarządzanie zasobami ludzkimi (UŚ w Katowicach), zarządzanie BHP (WSPiM w Chrzanowie), rachunkowość i podatki (WSB w Chorzowie). Od 1999 r. pracowała w Starostwie Powiatowym w Chrzanowie. Do 2007 r. w wydziale finansowym, a później w wydziale prezydialnym. Pasjonuje się motoryzacją. Uczestniczy w zlotach samochodów klasycznych. Na zdjęciu Dorota Pałka przy odrestaurowanej syrenie 105 L z 1982 r.
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas
Łukasz Dulowski: Jak stała się pani właścicielką tak pięknej syrenki?
Dorota Pałka: Współwłaścicielką, bo to mój mąż Paweł przywiózł ją z Krakowa na lawecie jakieś sześć, siedem lat temu. Wtedy nie była taka ładna. Nawet zezłościłam się, że przywlókł taki srebrno-szary złom na podwórko. W środku była prawdziwa szklarnia. Mąż wyczyścił wnętrze. O dziwo, udało się odpalić silnik, czyli serce miała zdrowe. Jakoś na Wszystkich Świętych pojechaliśmy nią do Tenczynka.

Ale zanim zaczęła wyglądać tak, jak obecnie, trzeba było włożyć w jej remont dużo czasu, pracy i pieniędzy.
- Tak. Mąż miał pomysł na renowację tego samochodu i sam dużo zrobił, ale też bardzo pomógł nam znajomy mechanik. Teraz nie oddałabym tej syrenki za żadne skarby.

Gdy nią jedziecie, to pewnie inni kierowcy nie mogą od niej oderwać wzroku.
- Raz jeden pan tak się zapatrzył, że o mały włos nie spowodował wypadku. Mamy jeszcze małego fiata z 2000 r., w oryginalnym piaskowym kolorze. Ludzie wciąż dość dobrze pamiętają maluchy, więc jeszcze nie robią na ulicach takiej furory. Co innego syrena. Do niej przechodnie i inni kierowcy po prostu się uśmiechają. Niektóre starsze osoby wspominają własne syrenki. Widać, że przeżywają. Z kolei jacyś nastolatkowie zapytali nas kiedyś, co to za auto...? Nie mieli zielonego pojęcia, że to syrena.

Dodajmy - syrena 105 L z 1982 roku. Jakie trasy pokonujecie?
- Gdy syrena jest sprawna, można nią objechać cały świat... A tak na poważnie - byliśmy nią na przykład nad zbiornikiem Jeziorsko w województwie łódzkim, 300 kilometrów stąd. Jeździmy nią na zloty klasyków. Najfajniejsze są zloty tematyczne, czyli dotyczące tej samej marki pojazdów. Zjeżdżają się tam tylko syreny. Właściciele opowiadają o nich ciekawostki. Poznaje się ludzi z różnych środowisk, ale zawsze z pasją motoryzacyjną. Naprawdę można się tym wszystkim zarazić.

Jako skarbnik gminy, wykonuje pani trudną i odpowiedzialną pracę. A kiedy „wskakuje" pani za kierownicę syrenki, to...
- Potrafię się odstresować, wyluzować i zapomnieć o wszystkim. Jazda takim samochodem to prawdziwa frajda. W naszej syrence są oryginalne fotele, super wygodne. Trzeba się natomiast przyzwyczaić do hałasu, bo dwusuwowy silnik chodzi dość głośno.

25
tysięcy złotychto ceny syren 105 L po renowacji, jakie możecie spotkać w internetowych serwisach ogłoszeniowych


Przyjedzie pani kiedyś syrenką do Alwerni?
- Jak będzie jakiś zlot klasyków, to na pewno przyjadę.

Czy zawodowo zawsze chciała się pani zajmować finansami?
- Można powiedzieć, że był to przypadek. Do pracy w starostwie w Chrzanowie trafiłam w 1999 r., kiedy powstały powiaty w obecnym kształcie. Poszłam tam na staż z urzędu pracy. Znalazłam się w wydziale finansowym i tam zostałam przez długi czas. Moją szefową była nieżyjąca już Joanna Jaguś, która potrafiła zarazić prawdziwą pasją do zajmowania się finansami publicznymi i przekazać ogromną wiedzę na ten temat.
Jeśli zaś chodzi o funkcję skarbnika gminy Alwernia, to taką propozycję dostałam bezpośrednio od burmistrz Beaty Nadziei-Szpili. Nie znałyśmy się wcześniej. Pani burmistrz zaimponowała mi swoją osobą. Lubię ludzi pełnych energii.


Krótka historia syreny
Auto było produkowane w latach 1957 - 1972 przez Fabrykę Samochodów Osobowych w Warszawie oraz w latach 1972 - 1983 przez Fabrykę Samochodów Małolitrażowych w Bielsku-Białej. Na szosy wyjechało ponad pół miliona egzemplarzy. Były to sukcesywnie unowocześniane modele: 100, 101, 102, 103, 104 i 105. Wersje dostawcze otrzymały oznaczenia: bosto i R-20.
Silniki syren były zasilane mieszanką benzyny i oleju, przez co wytwarzały spaliny o charakterystycznym niebieskim kolorze i zapachu. Dlatego syreny nazywano też „skarpetami".
Syreny, obok innych zabytków techniki, możemy zobaczyć w Muzeum Inżynierii Miejskiej przy św. Wawrzyńca w Krakowie. Bilet normalny - 18 zł.

Syrena 105 posiadała następujące parametry techniczne:
typ nadwozia - dwudrzwiowy, pięcioosobowy sedan,
silnik - 842 cm3, 40 KM, trzycylindrowy, dwusuwowy,
skrzynia - czterobiegowa, manualna,
długość - 4 040 mm,
szerokość - 1 565 mm,
wysokość - 1 515 mm,
masa własna - 940 kg,
Prędkość maks. - 120 km/h.

Archiwum Przełomu nr 33/2020