Chrzanów
Ciemności egipskie i dziki przy wiadukcie. Strach wieczorem wyjść z domu
Od kilku miesięcy przy wiadukcie na granicy Chrzanowa i Jaworzna światła brak. Choć mieszkańcy alarmowali o awarii ulicznych lamp różne instytucje, jak dotąd nie odniosło to żadnego skutku. Tymczasem dni stają się coraz krótsze.
- Nie świeci już dziesięć lamp przy wiadukcie od strony Chrzanowa. Wieczorem strach wyjść z domu. Nic nie widać. A na dodatek wokół mnóstwo dzików - narzeka Zofia Sowa, która mieszka zaledwie kilkadziesiąt metrów od wiaduktu łączącego dwa województwa - małopolskie i śląskie.
- Po prostu odludzie przy drodze krajowej. Mamy tu ciemności egipskie - konkluduje kolejna mieszkanka tego krańca os. Kąty - Maria Wacięga.
W adresie mieszkańcy tej części Kątów mają ulicę Śląską, czyli krajówkę, ale do ich domów prowadzą wąskie drogi dojazdowe. Gdy lampy przy krajowej trasie przestały świecić, dojście do domu stało się trudne. Sytuacja trwa już zdecydowanie zbyt długo. Awaria nastąpiła wiosną, gdy nadeszły wichury i burze. Od tej pory interwencji było bez liku. Mieszkańcy dzwonili do Tauronu, powiatowego zarządzania kryzysowego, urzędu. Bezskutecznie.
- Co prawda dwa razy widziałam tu samochody Tauronu, coś niby robili. Myślałam, że awaria zostanie usunięta, ale tak się nie stało - ubolewa Zofia Sowa.
Tymczasem dni stają się coraz krótsze. Wczesnym rankiem lub wieczorem mieszkańcy chwytają za latarki, by dojść na pobliski przystanek.
- Chyba zapomnieli o nas na tym końcu świata - stwierdza Zofia Sowa.