Nie masz konta? Zarejestruj się

Ziemia chrzanowska

Czy to nie był cud? Wspomnienie o Barbarze Puc (1944-2018)

27.08.2018 12:00 | 1 komentarz | 5 161 odsłon | Adam Cyra

Barbara Puc (z d. Perończyk) urodziła się 17 maja 1944 roku w KL Auschwitz II-Birkenau, gdzie otrzymała numer obozowy 79496. Jej rodzice zostali aresztowani w Chrzanowie w listopadzie 1943 roku, kiedy w fabryce lokomotyw, gdzie pracował jej ojciec, odkryto sabotaż.

 

1
Czy to nie był cud? Wspomnienie o Barbarze Puc (1944-2018)
Barbara Puc w Zamku Hartheim, fotografia przekazana przez Adama Cyrę pochodzi ze strony Klubu Byłych Więźniów Mauthausen-Gusen
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Aresztowanych rodziców wkrótce, poprzez więzienie śledcze w Mysłowicach, jako więźniów policyjnych przywieziono do bloku nr 11 w KL Auschwitz, gdzie przebywali do połowy kwietnia 1944 roku.

Następnie rodziców Zmarłej przeniesiono do KL Auschwitz II-Birkenau. Matka wraz z urodzoną córką Barbarą pobyt w obozie przeżyła, ojca ewakuowano do KL Mauthausen, gdzie zginął 24 kwietnia 1945 roku.

Śp. Barbara Puc z zawodu była pielęgniarką, mieszkała w Tychach, zmarła nagle 6 sierpnia 2018 roku, miała 74 lata.

Aktywnie działała w organizacjach byłych więźniów niemieckich obozów koncentracyjnych. O Jej śmierci powiadomiło Stowarzyszenie Rodzin Polskich Ofiar Obozów Koncentracyjnych.

Jej pogrzeb odbył się w Chrzanowie, 10 sierpnia.

Adam Cyra, Oświęcim

Postscriptum
Dwa lata temu Barbara Puc, uczestnicząc w Pielgrzymce - „Mauthausen 2016″, odwiedziła Zamek Hartheim, gdzie umieściła tablicę upamiętniającą śmierć swojego ojca Stefana Perończyka, który w KL Mauthausen był oznaczony numerem obozowym 112552.
Po latach Barbara Puc wspominała:
Otrzymałam numer 79496. Mama zapamiętała numer, który mi wytatuowano na lewej nóżce, nawet prosiła po jakimś czasie, by go jeszcze poprawić, bała się, że gdy będę rosła numer zniknie. Ona przecież zamierzała dzięki numerowi mnie odnaleźć. Nie musiała szukać. W 1945 r. doczekała wraz ze mną wyzwolenia obozu. Z dwiema więźniarkami z odwróconego do góry nogami stołu i taboretu zrobiły sanki, na których położyły dzieci, ja wtedy miałam 9 miesięcy. Wyruszyły do domu - dotarły. Ocalałam jako numer 79496, ocalałam po niemowlęctwie w KL Auschwitz-Birkenau. Czy to nie był cud?