Chrzanów
Strefa nie dla mieszkańców
W centrum Chrzanowa mieszkańcy mogą opłacać roczny abonament za postój, ale popołudniami często i tak nie mają gdzie zostawiać samochodów. Na temat problemów kierowców w płatnej strefie parkowania pisze Ewa Solak.
Kiedy parę lat temu poprzedni burmistrz Ryszard Kosowski wprowadzał opłaty za postój w centrum, jako jego mieszkanka (czyt. wyznaczonej strefy) byłam przeszczęśliwa... Wiem, wiem, niektórzy po tym tekście chcieliby mnie natychmiast zbluzgać. Ale wtedy naprawdę pomysł wydawał mi się bardzo rozsądny.
Co prawda, swoje przeszłam, by udowodnić, że faktycznie tam mieszkam. Stałego meldunku nie posiadałam, ale czasowy - bez konieczności wymiany dokumentów, na szczęście, rozwiązał problem. Przełknęłam wszystkie ograniczenia, np. to, że abonament obejmuje tylko ulicę, na której mieszkam, a inne ulice w strefie już nie.
Opłaciłam kartę. No i na własnej skórze zaczęłam testować dobrodziejstwo. Miało nim być, bo przed wprowadzeniem strefy zaparkowanie nieopodal domu od rana do wieczora graniczyło z cudem. Zresztą nie tylko nieopodal, bo wszystkie okoliczne drogi i parkingi były w praktyce niedostępne. Kiedy już miałam w garści kartę abonamentu poczułam ulgę. Gdybym wiedziała, co mnie czeka, zastanowiłabym się mocno nad sensem posiadania tego papierka. Pominę fakt, że mandat z tytułu niewidocznej karty (zsunęła się zza szyby) mnie nie ominął. Pomijam mandat za kilkudniowe zapomnienie corocznego udowadniania tego, że mieszkam dzień przed terminem opłacania abonamentu (czas szybko płynie, a firma obsługująca strefę nie sili się na przypominanie mieszkańcom o tym obowiązku). Biję się w piersi - moja wina. Szybko jednak, przynajmniej dla mnie, okazało się, że mój abonament to w praktyce fikcja. Rokrocznie go opłacam, a za drugim razem, zmobilizowana ubiegłorocznym mandatem, nawet kilka dni przed upłynięciem terminu.
To jednak nie zmienia faktu, że i tak nie mam gdzie parkować. I to, niestety, nie jest żart. Jedynym okresem, gdy nie wracam z pracy z duszą na ramieniu są wakacje oraz weekendy. Poza tym moje coroczne stówki idą na błądzenie po starym mieście i szukanie miejsca. Dzień w dzień. Bo po godz. 16.00 opłata za parkowanie w strefie już nie obowiązuje. A wtedy wszyscy posiadający prawa jazdy uczniowie ogólniaka dla dorosłych oraz mieszkańcy widzący sens w robieniu w okolicy zakupów, zajmują bezpłatnie miejsca. Takie mają prawo i absolutnie tego nie kwestionuję.
Kiedy jednak poprzedni starosta Adam Potocki stwierdził, że nowy parking przy Powiatowym Centrum Kształcenia Ustawicznego przy ul. Focha ma być bezpłatny i ogólnodostępny, naprawdę odsapnęłam. Na chwilę niestety, bo starosta się zmienił. Janusz Szczęśniak takich dobrodziejstw dla kierowców nie przewidywał. Co prawda od godz. 16.00 do 20.00 za bramę na ul. Focha mogą wjeżdżać wszyscy, ale zainteresowani nauką w LO na Piłsudskiego chyba o tym nie wiedzą. Nieważne.
Płacę więc swoje stówki i znowu krążę. W czwartek okrążeń po strefie zrobiłam siedem, w środę pięć i tak idzie. Koń by się uśmiał! Sama bym się uśmiała jak dziki osioł, gdyby nie to, że wracając po godz. 17.00 lub 18.00 do domu, ogarnia mnie totalne wkurzenie. Bluzgam więc pod nosem, bo późno, bo nie ma miejsca, a przecież płacę i co ja do cholery mam zrobić? Krążyć tak sobie do nocy? Moje stówki mogę sobie wsadzić gdzieś, bo przecież ci, co zajmują miejsca nie będą się pytać, kiedy wrócę do domu, gdzie zaparkuję i czy mam gdzie. Nie zapyta mnie o to starosta, ani burmistrz, czy pracownik firmy parkingowej. Cała ta sytuacja dla mieszkańców strefy jest naprawdę przykra. Zatem dziękuję władzom za dobrodziejstwo, które opłacam, a które wielkim łukiem omija mnie stale.
Komentarze
15 komentarzy
a tak poza tym to wystarczy zobaczyć na redakcje przełomu,tam widnieje nazwisko ww Pani :). Wiadomo czemu temat poruszono. Oj biedactwa :] tylko współczuć. Są ludzie,którzy potrzebują pomocy ale o tą pomoc nie upomną się sami !!!!!! a przełom piszę o Pani, która nie może zaparkować pod domem, wracając z redakcji przełomu.
Na os. północ też prawie zawsze nie ma gdzie zaparkować blisko swojego bloku.Jeszcze w godzinach popołudniowych czy wieczornych. Niektórzy mają po 2-3 samochody na mieszkanie i zajmują miejsca jednym samochodem , który wyjeżdża raz do roku o.o Na innych osiedlach pewnie też tak jest.
Z racji tego, że Pani Ewa Solak nie raczyła mi odpowiedzieć na moje wątpliwości uważam, że ten wpis ma na celu jedynie załatwienie prywatnych spraw poprzez główną stronę gazety. Szkoda, że Przełom schodzi na tak niski poziom. Tym bardziej, że chwalą się gdzie tylko się da swoim jubileuszem. rhcp 100% zgody co do komentarza.
Z opisu sytuacji wnioskuję, że pani Solak mieszka w okolicach I LO, a pracuje w redakcji w Trzebini. To taka mała podpowiedź - autobus. Pod ZUS i wysiadać zaraz pod redakcją. A jak trzeba na reportaż gdzieś pojechcać, zaraz ktoś napisze. W normalnej firmie to wygląda tak, że pracodawca zapewnia samochód służbowy. Pod siedzibą redakcji jest chyba gdzie zaparkować, prawda? Ktoś inny napisze, że pani Solak może w Chrzanowie na ul. 29.listopada pracuje. Podpowiedź druga - własne nogi. Ile do przebycia jest, kilometr półtora? Przy okazji spaceru może jakiś ciekawy temat się trafi, np. jak to kierowcy olewają zakaz skrętu z alei Henryka w Sądową, albo jak pięknie łamią przepisy skręcając z Berka Joselewicza na Rynek albo w Dobczycką. Albo, że pomimo wolnych miejsc wzdłuż SP3 ludzie i tak parkują na skrzyżowaniu Grunwaldzkiej i alei Henryka. Tak więc utyskiwania pani Solak można porównać do utyskiwań kupców z Kusocińskiego, że nikt nie chce u nich kupować. Jak będą dalej mieć ceny większe niż w innych sklepach (i nie mam tu na myśli Biedronek itp.) przy o wiele niższych kosztach wynajmu powierzchni handlowej to sorry, ale proszę się nie dziwić. A fakt, że po 15 godzinie żywego ducha na targu nie uświadczysz to już inna historia.
Każde miejsce do promowania jest dobre. Popatrz na polityków gdzie się promują i jak. Oni to dopiero jadą na maxa. A Wy na takie fajne oczka narzekacie. Cieszcie się, że jeszcze można zobaczyć zdjęcie dziewczyny, bo niedługo będą chodzić w chustach i dopiero będziecie płakać :P
Czy zdjęcie, czy parkomat? Każdy ma wybór. Na szczęście oczywiście... I dobrze gdy mieści się w granicach smaku...Powtarzam natomiast ...są inne miejsca do promowania siebie.
Oj tam czepiacie się :P Wolę to zdjęcie niż zdjęcie parkomatu.