Nie masz konta? Zarejestruj się

Chrzanów

Strefa nie dla mieszkańców

11.09.2015 15:52 | 15 komentarzy | 7 130 odsłon | Ewa Solak

W centrum Chrzanowa mieszkańcy mogą opłacać roczny abonament za postój, ale popołudniami często i tak nie mają gdzie zostawiać samochodów. Na temat problemów kierowców w płatnej strefie parkowania pisze Ewa Solak.

15
Strefa nie dla mieszkańców
Ewa Solak Fot. Łukasz Dulowski
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Kiedy parę lat temu poprzedni burmistrz Ryszard Kosowski wprowadzał opłaty za postój w centrum, jako jego mieszkanka (czyt. wyznaczonej strefy) byłam przeszczęśliwa... Wiem, wiem, niektórzy po tym tekście chcieliby mnie natychmiast zbluzgać. Ale wtedy naprawdę pomysł wydawał mi się bardzo rozsądny.

Co prawda, swoje przeszłam, by udowodnić, że faktycznie tam mieszkam. Stałego meldunku nie posiadałam, ale czasowy - bez konieczności wymiany dokumentów, na szczęście, rozwiązał problem. Przełknęłam wszystkie ograniczenia, np. to, że abonament obejmuje tylko ulicę, na której mieszkam, a inne ulice w strefie już nie.

Opłaciłam kartę. No i na własnej skórze zaczęłam testować dobrodziejstwo. Miało nim być, bo przed wprowadzeniem strefy zaparkowanie nieopodal domu od rana do wieczora graniczyło z cudem. Zresztą nie tylko nieopodal, bo wszystkie okoliczne drogi i parkingi były w praktyce niedostępne. Kiedy już miałam w garści kartę abonamentu poczułam ulgę. Gdybym wiedziała, co mnie czeka, zastanowiłabym się mocno nad sensem posiadania tego papierka. Pominę fakt, że mandat z tytułu niewidocznej karty (zsunęła się zza szyby) mnie nie ominął. Pomijam mandat za kilkudniowe zapomnienie corocznego udowadniania tego, że mieszkam dzień przed terminem opłacania abonamentu (czas szybko płynie, a firma obsługująca strefę nie sili się na przypominanie mieszkańcom o tym obowiązku). Biję się w piersi - moja wina. Szybko jednak, przynajmniej dla mnie, okazało się, że mój abonament to w praktyce fikcja. Rokrocznie go opłacam, a za drugim razem, zmobilizowana ubiegłorocznym mandatem, nawet kilka dni przed upłynięciem terminu.
To jednak nie zmienia faktu, że i tak nie mam gdzie parkować. I to, niestety, nie jest żart. Jedynym okresem, gdy nie wracam z pracy z duszą na ramieniu są wakacje oraz weekendy. Poza tym moje coroczne stówki idą na błądzenie po starym mieście i szukanie miejsca. Dzień w dzień. Bo po godz. 16.00 opłata za parkowanie w strefie już nie obowiązuje. A wtedy wszyscy posiadający prawa jazdy uczniowie ogólniaka dla dorosłych oraz mieszkańcy widzący sens w robieniu w okolicy zakupów, zajmują bezpłatnie miejsca. Takie mają prawo i absolutnie tego nie kwestionuję.

Kiedy jednak poprzedni starosta Adam Potocki stwierdził, że nowy parking przy Powiatowym Centrum Kształcenia Ustawicznego przy ul. Focha ma być bezpłatny i ogólnodostępny, naprawdę odsapnęłam. Na chwilę niestety, bo starosta się zmienił. Janusz Szczęśniak takich dobrodziejstw dla kierowców nie przewidywał. Co prawda od godz. 16.00 do 20.00 za bramę na ul. Focha mogą wjeżdżać wszyscy, ale zainteresowani nauką w LO na Piłsudskiego chyba o tym nie wiedzą. Nieważne.

Płacę więc swoje stówki i znowu krążę. W czwartek okrążeń po strefie zrobiłam siedem, w środę pięć i tak idzie. Koń by się uśmiał! Sama bym się uśmiała jak dziki osioł, gdyby nie to, że wracając po godz. 17.00 lub 18.00 do domu, ogarnia mnie totalne wkurzenie. Bluzgam więc pod nosem, bo późno, bo nie ma miejsca, a przecież płacę i co ja do cholery mam zrobić? Krążyć tak sobie do nocy? Moje stówki mogę sobie wsadzić gdzieś, bo przecież ci, co zajmują miejsca nie będą się pytać, kiedy wrócę do domu, gdzie zaparkuję i czy mam gdzie. Nie zapyta mnie o to starosta, ani burmistrz, czy pracownik firmy parkingowej. Cała ta sytuacja dla mieszkańców strefy jest naprawdę przykra. Zatem dziękuję władzom za dobrodziejstwo, które opłacam, a które wielkim łukiem omija mnie stale.