Nie masz konta? Zarejestruj się

Ludzie

Nie mówię tak, nie mówię nie

01.10.2008 13:19 | 1 komentarz | 6 298 odsłon | red
Przyznanie nam pieniędzy na rekultywację zbiornika Górki, stanowi ogromny sukces, mówiąc nieskromnie, mój sukces – zdradza Adam Adamczyk, burmistrz Trzebini.
1
Nie mówię tak, nie mówię nie
Burmistrz Adam Adamczyk, wśród wszystkich nagród i wyróżnień, na honorowym miejscu trzyma
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Przyznanie nam pieniędzy na rekultywację zbiornika Górki, stanowi ogromny sukces, mówiąc nieskromnie, mój sukces – zdradza Adam Adamczyk, burmistrz Trzebini.

Anna Jarguz: Nieprzerwanie rządzi pan Trzebinią od dziesięciu lat i ponoć zamierza ubiegać się o kolejną, już czwartą, kadencję.
Adam Adamczyk: - Nie mówię, że nie będę kandydował, ale nie mówię też, że będę. Trzeba wiedzieć, kiedy odejść, dlatego nie zamierzam kurczowo trzymać się stołka. Jeśli uznam, że mój czas, jako burmistrza się kończy, odejdę.

W poprzedniej kadencji rozpieszczał pan sołectwa. W tej obiecał, że zajmie się centrum miasta. Mijają już dwa lata, a w Rynku zmian nie widać.
- Mamy gotowy program rewitalizacji miasta, który obejmuje przebudowę Rynku. Jesteśmy też w posiadaniu wszystkich niezbędnych pozwoleń, by rozpocząć prace. Teraz czekamy na decyzję o dofinansowaniu z funduszy unijnych. Chcemy w sumie 12 mln zł. Jeśli ich nie dostaniemy, i tak ruszymy z robotą, tyle że za swoje pieniądze. Zaczniemy od budowy dwupoziomowego parkingu w pobliżu budynku Usług Komunalnych, na co potrzeba około dwóch milionów. Potem, w porozumieniu z radą, zadecydujemy o kolejnej inwestycji w centrum. Mnie wcale nie zależy na przebudowie Rynku za wszelką cenę, bo źle on nie wygląda. Spotkałem się już z wieloma opiniami, żeby go tak zupełnie nie zmieniać, i nie upodabniać do tego w Chrzanowie.

Pana pomysł, by wykupioną przez gminę działkę u zbiegu ulic Krakowskiej i Ochronkowej zabudowało Towarzystwo Budownictwa Społecznego w Chrzanowie, przepadł z kretesem. Radni chcieli konkursu na zagospodarowanie tej nieruchomości. Mijają kolejne miesiące, a w tej sprawie cisza.
- Żadnego konkursu nie będzie. Bo po co nam kolejny pułkownik – zmyślna koncepcja, która wszystkim będzie się podobać, a której nikt nie będzie realizował i ostatecznie trafi na półkę.

Będzie pan patrzył, jak atrakcyjny teren w samym centrum miasta zarasta trawą?
- Czekam na dobry moment, a gdy nadejdzie, prawdopodobnie wystawię działkę na przetarg. Najpierw jednak musimy dograć sprawy własnościowe, bo wciąż nie ma do niej drogi dojazdowej.

Działkę chce chrzanowski przedsiębiorca Tadeusz Głowacz, właściciel sąsiadującego z nią domu handlowego Orion.
- Na sprzedaż tej nieruchomości musi być przetarg. Gdyby wygrał go Tadeusz Głowacz, byłbym zadowolony, bo mnie współpraca z nim układa się dobrze. Gdyby nie on, dawny biurowiec Zakładów Metalurgicznych pewnie nadal straszyłby wyglądem. Tymczasem Głowacz zainwestował w niego kilka milionów i obiekt stał się teraz wizytówką miasta.

Tadeusz Głowacz jest również zainteresowany zagospodarowaniem kąpieliska Balaton.
- Nie chciałabym, by ktoś kupił ten teren, ogrodził, postawił szlaban, i za wstęp pobierał dużo większe pieniądze, niż obecnie. Dlatego nie myślę o jego sprzedaży. Plany Głowacza znam. Poza zagospodarowaniem samego kąpieliska, nosi się z zamiarem budowy nowoczesnego osiedla mieszkaniowego poza koroną akwenu, także na działkach, które nie są własnością gminy.
Póki co, są to jednak tylko plany. Gdy zaczną owocować, przejdziemy do konkretów. W 2009 roku kończy się umowa dzierżawy kąpieliska z obecnym najemcą. Zobaczymy, kto wydzierżawi ten obiekt na kolejne lata. Też mam świadomość, że Balaton to jeden z największych atutów Trzebini i należy o niego dbać. My to robimy. Nie ma tam już tylu dzikich wysypisk, co przed laty. Jest dużo czyściej. Są parkingi, toalety, dostęp do bieżącej wody, nowe oświetlenie.

Zmieniamy temat. Gmina ma zapewnić mieszkańcom dogodne połączenia komunikacyjne. Tymczasem likwidując przystanek autobusowy przy ul. Krakowskiej (ten w stronę Krakowa), utrudniono im życie.
- To nie gmina, tylko zarządca drogi – Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad – zlikwidował przystanek. My próbowaliśmy go przesunąć o kilka metrów dalej. Ale właściciel posesji nie dał na to zgody. Nie pomagały nasze zapewnienia, że regularnie będziemy mu sprzątać ogród, gdyby był zaśmiecany. Dziś większość autobusów kursuje obwodnicą ZWM. Czynimy starania, by także linia K w stronę Krakowa tamtędy przejeżdżała. Wszystko jest na dobrej drodze, by to załatwić.

Zdecydowana większość uczestników internetowej sondy „Przełomu” jest zdania, że Związek Komunalny „Komunikacja Międzygminna” jest potrzebny, ale konieczne są w nim zamiany.
- Związek to optymalny sposób na organizację komunikacji dla mieszkańców Trzebini i sąsiednich gmin. Będę bronił pracujących tam ludzi na czele z przewodniczącym zarządu Tadeuszem Gruberem, bo to sprawdzona ekipa, która wie, co robi. Jeśli ktoś myśli, że po zmianie przewodniczącego byłoby lepiej, jest w błędzie. A co do jakości taboru, zgadzam się, że mógłby być lepszy. Ale to kosztuje. Od nowego roku do komunikacji będziemy dopłacać ponad 3,5 mln zł rocznie i już dziś wiadomo, że przy tej dotacji nie ma szans, by przewoźnicy mogli sobie pozwolić na nowsze autobusy. Jeśli chcemy jeździć lepszymi autokarami, musimy dać im więcej. I mówię tu o wszystkich trzech gminach, tworzących związek.

Trzebinia byłaby skłonna dać więcej na komunikację?
- Przy stumilionowym budżecie znajdzie się i dodatkowy milion na komunikację. Jak dotąd, mój spryt mnie nie zawiódł, i pieniędzy starczało na wszystko.

Także na oświatę, która z roku na rok pożera coraz więcej budżetu?
- Podjęliśmy próbę reorganizacji sieci szkolnej w Trzebini, którą, jedną decyzją, udaremnił kurator oświaty. Stworzyliśmy kompleksowy dokument, by pokazać, jak ta sieć powinna docelowo wyglądać. Liczyłem, że chociaż część założeń uda się wprowadzić. Że w Lgocie utworzymy niepubliczną szkołę podstawową na prawach szkoły publicznej. Gdyby to się udało, tym śladem poszłyby również Psary. Wyszło inaczej. Dziś chcemy połączyć tylko szkołę w Płokach ze szkołą w Czyżówce, na co mieszkańcy sołectw wyrazili zgodę. Na razie, nic więcej nie będziemy zmieniać.

Zdobył pan pieniądze na odpompowanie toksycznej cieczy ze zbiornika po ZSO Górka, co doprowadziło do pogorszenia jakości wody w potoku Ropa.
- Jeśli ktoś twierdzi, że trujemy Ropę, mówi nieprawdę. Spływ grawitacyjny odbywał się zgodnie z wydanym przez wojewodę pozwoleniem wodno-prawnym, które – co potwierdziły niezależne kontrole – nie zostało złamane. Przyznanie nam pieniędzy na rekultywację zbiornika Górki, stanowi ogromny sukces, mówiąc nieskromnie, mój sukces. Podejmując się tego zadania, nie miałem pewności, że zdobędę środki. Miałem natomiast świadomość, że jeśli coś pójdzie nie tak, przykładowo tama oddzielająca zbiornik od akwenu Balaton pęknie, pociągną do odpowiedzialności właśnie mnie. Zaryzykowałem, bo w przeciwnym razie nadal nikt nie czułby się odpowiedzialny za to zagrożenie.

Podsumowując te dziesięć lat rządzenia Trzebinią, co uważa pan za swój największy sukces, a co za porażkę.
- Najbardziej cieszą mnie pieniądze zdobyte na odpompowanie zanieczyszczonej cieczy ze zbiornika po ZSO Górka. Ponadto, wykonana za mojej kadencji infrastruktura drogowa i remonty budynków komunalnych. Do porażek trudniej się przyznać. Chyba największą jest to, że nie udało nam się przyciągnąć do Trzebini więcej inwestorów.
Rozmawiała
Anna Jarguz

Przełom nr 38 (854) 17.09.2008