Nie masz konta? Zarejestruj się

Ludzie

Lekarz z powołania

01.09.2010 13:45 | 0 komentarzy | 7 654 odsłon | red
Bliscy i pacjenci zapamiętali go jako wspaniałego człowieka i oddanego lekarza. Był też nonkonformistą. W 1956 roku jeszcze jako student medycyny naraził się partii wystąpieniami w obronie swobód i wolności, przez co był potem inwigilowany. O jego bezinteresowności świadczą wyjazdy, podczas których jako chirurg pomagał potrzebującym w zapalnych punktach świata (m.in. w Iranie).
0
Lekarz z powołania
lek. med. Maciej Dąbrowski fot. z archiwum Jerzego michalewskiego
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

lek. med. Maciej Dąbrowski (1936-2007)

Bliscy i pacjenci zapamiętali go jako wspaniałego człowieka i oddanego lekarza. Był też nonkonformistą. W 1956 roku jeszcze jako student medycyny naraził się partii wystąpieniami w obronie swobód i wolności, przez co był potem inwigilowany. O jego bezinteresowności świadczą wyjazdy, podczas których jako chirurg pomagał potrzebującym w zapalnych punktach świata (m.in. w Iranie).

Przyszedł na świat w Chrzanowie 14 maja 1936 roku. Maturę zdał w Mysłowicach. Zawsze marzył o zawodzie lekarza. Dlatego przystąpił do egzaminu na Akademii Medycznej w Krakowie.
- Egzamin zdał dobrze, ale nie dostał się na wymarzoną uczelnię od razu. Uważano go za „element niepewny politycznie”. Dlatego przez rok pracował jako salowy w szpitalu w Mysłowicach. Po tym czasie powiedziano mu wprost: możemy panu wystawić dwie opinie o przebiegu pracy. Bardzo dobrą lub złą. Ale warunkiem otrzymania pozytywnej opinii jest wstąpienie do PZPR-u. Maciek bardzo chciał zostać lekarzem. Ponieważ nie było innego wyjścia, został członkiem partii - opowiada dr Jan Ciećkiewicz, przyjaciel i kolega ze studiów.

Październikowy rewolucjonista
Maciej Dąbrowski zaangażował się w 1956 roku w działalność polityczną. Był wtedy studentem drugiego roku. Współorganizował wiece studentów, jakie odbyły się w Rotundzie oraz Akademii Medycznej. Był członkiem delegacji krakowskiej AM na ogólnopolski zjazd aktywu studenckiego w Warszawie. Wygłosił na nim płomienne przemówienie. Delegację przyjął potem przewodniczący Rady Państwa Aleksander Zawadzki. Student medycyny rodem z Chrzanowa aktywnie działał także w Studenckim Komitecie Rewolucyjnym w Krakowie oraz Rewolucyjnym Akademickim Związku przy AM, który współorganizował. Władzy podpadł za próbę uchwalenia rezolucji solidaryzującej się z rewolucją na Węgrzech oraz postulat rozwiązania ZMP.
- Te działania doprowadziły do tego, że Maćka wyrzucono z partii. W tamtym czasie w PZPR-ze były duże czystki. Między innymi wyrzucono wtedy wielu aferzystów i malwersantów. Maciek nie chciał być w takim towarzystwie. Dlatego wymógł, by jako oficjalną przyczynę wyrzucenia z partii, co odbyło się w obecności pełnego składu krakowskiego komitetu wojewódzkiego PZPR, podano „odchylenie prawicowe” - informuje dr Jan Ciećkiewicz.

Ta działalność z 1956 roku jeszcze przez wiele lat rzutowała na losy Macieja Dąbrowskiego. Inwigilowała go Służba Bezpieczeństwa. Grożono mu relegowaniem z uczelni. By mógł kontynuować studia, został zmuszony do oficjalnego wycofania się z działań politycznych. Potem nie mógł przez to otrzymać etatu na uczelni. A zaraz po zakończeniu studiów wzięto go do wojska, wcielając do brygady desantowo-szturmowej. Dosłużył się stopnia kapitana. Był potem lekarzem mającym na koncie najwięcej oddanych skoków spadochronowych. Został w Krakowie. Mieszkał przez wiele lat w Bieżanowie. Jego żona była lekarzem radiologiem. Po wyjściu z wojska pracował w lecznictwie zakładowym Huty im. Lenina. Po zrobieniu specjalizacji z chirurgii podjął pracę w szpitalu w Bochni, gdzie był zastępcą ordynatora.

Pomagał potrzebującym w Libii i Iranie
Wyjeżdżał do pracy w Libii. W miejscowości El Marj pracował w szpitalu jako chirurg. Jak wspomina jego inny przyjaciel lek. med. Jerzy Michalewski, miejscowi niezwykle cenili jego fachowość i życzliwość. Na poparcie tej tezy przypomina zdarzenie, jak przedstawiciele tamtejszej ludności, na wieść o chorobie lekarza z Polski, zebrali się w meczecie, by odprawić specjalne modły w jego intencji. A działo się to 30 lat po jego wyjeździe z Libii.

Doktor Dąbrowski wstąpił też do organizacji „Lekarze nadziei”, niosącej pomoc zagrożonej ludności w wielu zapalnych punktach świata. Między innymi pomagał Kurdom uciekającym z Iraku do Iranu. Przyjmował ich na granicy z Iranem i sprowadzał do obozu, sprawując potem nad nimi opiekę medyczną. Przed powrotem do kraju przeżył mało ciekawą przygodę. Chciał uwiecznić swoich podopiecznych na zdjęciach. Wtedy został przyłapany i z zarzutem szpiegostwa spędził pewien czas w irańskim więzieniu. Odesłano go jednak do Paryża, a potem do kraju.

Oprócz zaangażowania w pracę zawodową miał też inne rozległe zainteresowania. Bardzo lubił góry, świetnie jeździł na nartach. Był członkiem TOPR-u. Zmarł 26 września 2007 roku. Spoczywa na krakowskim cmentarzu rakowickim.
„Wielką stratą jest dla nas Twoje szybkie odejście. Przykro też, że pracownik Instytutu Pamięci Narodowej, zbierający informacje o losach członków Studenckiego Komitetu Rewolucyjnego, nie zdążył się z Tobą spotkać. Pamięć o Tobie, mimo upływu 50 lat naszej znajomości i tych ostatnich miesięcy, jakie minęły od Twojej śmierci, jest wyjątkowo trwała. Niech to będzie dowodem na potwierdzenie faktu, jakim wspaniałym byłeś człowiekiem” - tak zakończył wspomnienie o zmarłym lek. med. Jerzy Michalewski.
Marek Oratowski

Przełom nr 34 (953) 25.08.2010