Nie masz konta? Zarejestruj się

Ludzie

Mecenas z zasadami

20.10.2010 14:39 | 0 komentarzy | 6 404 odsłon | red
Wychowany patriotycznie przez całe życie był bezkompromisowy. Zawodowy adwokat w wolnych chwilach oddawał się malarstwu. Z fotograficzną wręcz dokładnością malował olejne obrazy przedstawiające głównie krajobrazy okolic Chrzanowa, gdzie przeniósł się w połowie lat pięćdziesiątych.
0
Mecenas z zasadami
Mecenas Władysław Zagrodzki z Janem Pawłem II podczas audiencji odbytej w 1983 roku Fot. z archiwum Pawła Zagrodzkiego
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Władysław Zagrodzki (1921-2005)
Wychowany patriotycznie przez całe życie był bezkompromisowy. Zawodowy adwokat w wolnych chwilach oddawał się malarstwu. Z fotograficzną wręcz dokładnością malował olejne obrazy przedstawiające głównie krajobrazy okolic Chrzanowa, gdzie przeniósł się w połowie lat pięćdziesiątych.

Pochodził z Częstochowy. W czasie okupacji został aresztowany i dotkliwie pobity za działalność konspiracyjną. Nie zdradził kolegów. Wypuszczono go, bo biegle władał językiem niemieckim. Na dodatek nazywał się Goltz (jego przodek pochodził ze szlachty saksońskiej). Po wojnie Władysław przyjął nazwisko Zagrodzki. To nazwisko babki, wnuczki generała Jana Henryka Dąbrowskiego.

Po wojnie też nie uniknął prześladowań. Tym razem ze strony nowej władzy.

W 1948 roku, za rzekomą działalność szpiegowską (posiadanie „antypaństwowych” dokumentów i amunicji), na 21 miesięcy więziono go na lubelskim zamku. Po latach doczekał się rehabilitacji. Po wyjściu z więzienia studiował prawo. Najpierw na Uniwersytecie Warszawskim, potem Uniwersytecie Jagiellońskim.

Pięknie malował
W połowie lat 50. przeniósł się z Krakowa do Chrzanowa, gdzie spędził resztę życia. Tu pracował jako adwokat oraz oddał się swojej malarskiej pasji. Malował już przed wojną. Upodobał sobie zwłaszcza krajobrazy. Z niemal fotograficzną dokładnością uwieczniał między innymi zamki w Rudnie i Lipowcu, skansen w Wygiełzowie, pałac Starzeńskich w Płazie, młyn w Żarkach i pejzaże miejskie z Chrzanowa. Jako aktywny członek grupy twórców nieprofesjonalnych wiele razy uczestniczył w plenerach malarskich. Ich plonem były nowe obrazy, pokazywane potem przy okazji różnych wystaw. Tak indywidualnych, jak i zbiorowych.
- Związki rodzinne i wychowanie patriotyczne spowodowały, że malował także portrety polskich bohaterów narodowych, m.in. księcia Adama Jerzego Czartoryskiego, Maurycego Mochnackiego, Józefa Wybickiego i innych. Malował też portrety zmarłej przedwcześnie żony, dr Janiny Zagrodzkiej, synów Zbigniewa i Pawła, rodzeństwa oraz znajomych i osób znanych z Chrzanowa. Ale i takich, które mogły zwrócić jego uwagę, jak przejmujący, ekspresyjny portret staruszki z Alwerni. Był to twórca mający doskonale przemyślaną ideę, zrodzoną przed przeniesieniem jej na płótno. Czasami jednak czymś zauroczony, tworzył obraz spontanicznie - opowiada Wiktoria Hadyś. Swoje obrazy mecenas Zagrodzki chętnie ofiarował firmom i instytucjom. Zagrodzcy mieszkali w kamienicy przy ulicy Koniewa (obecnie Sokoła). Przez wiele lat głowa rodziny działała w chrzanowskim Klubie Inteligencji Katolickiej

Ciekawie opowiadał
- Był jednym z jego założycieli. Wszedł do zarządu w 1981 roku jako wiceprezes. Kadencja ta rozpoczęła się niespełna dwa miesiące przed ogłoszeniem stanu wojennego. Pozostanie w zarządzie po przywróceniu działalności klubu było nie lada odwagą - wspomina obecny prezes KIK-u Wojciech Sala.
- Ojciec był człowiekiem bardzo pracowitym i sumiennym. Swoje obowiązki wykonywał niezwykle dokładnie, wręcz pedantycznie, co w jakiś sposób niewątpliwie odzwierciedlało jego charakter. Często bywał bezkompromisowy. Zwłaszcza wtedy, gdy czuł, że racja, w jakiejś ważnej sprawie, jest po jego stronie. Takie postępowanie niekiedy przysparzało mu wrogów. Jednak się tym specjalnie nie przejmował, mając dużą dozę odwagi cywilnej i gdzieś w tle - bagaż trudnych doświadczeń wojennych i późniejszych. Był miłośnikiem historii Polski. Sporo czytał na ten temat, lubił zwiedzać historyczne obiekty. Ze szczególnym pietyzmem odnosił się do dorobku poprzednich pokoleń. Znał sporo anegdot z minionych stuleci oraz współczesnych, także z własnej praktyki adwokackiej. Potrafił barwnie je opowiadać - mówi dr Paweł Zagrodzki, mieszkający w Krakowie pracownik naukowy.
Władysław Zagrodzki zmarł w marcu 2005 roku i spoczywa na chrzanowskim cmentarzu.
Marek Oratowski


Przełom nr 41 (960) 13.10.2010