Nie masz konta? Zarejestruj się

Ludzie

Nauczycielka pełna ciepła

01.12.2010 11:22 | 0 komentarzy | 5 219 odsłon | red
Uczniowie bardzo ją lubili. Uważano ją za osobę bardzo grzeczną, ponieważ kłaniała się wszystkim wokoło.
0
Nauczycielka pełna ciepła
Lucyna Pracuta
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Lucyna Pracuta (1939-2010)

Uczniowie bardzo ją lubili. Uważano ją za osobę bardzo grzeczną, ponieważ kłaniała się wszystkim wokoło.

Zaprzyjaźniłam się z Lucyną od pierwszego dnia, kiedy podjęłam pracę w Szkole Podstawowej nr 6 w Chrzanowie. Była bardzo przebojową osobą, pełną humoru, dowcipu, radości. Potrafiła wspierać ludzi, nas swoje koleżanki z pracy, rodziców uczniów, których dzieci uczyła, dziadków a szczególnie dzieciaki. Uczniowie bardzo ją lubili.

Uważano ją za osobę bardzo grzeczną, ponieważ kłaniała się wszystkim wokoło. Zwierzyła mi się raz, że na odległość niezbyt dobrze widzi. Miała bardzo miłą powierzchowność. Była szczupła, zgrabna, przeważnie ubrana w spodnie i marynarkę. Swoją ładną fryzurę zawdzięczała sprawnym rękom i własnej fantazji. Gdy włosy stawały się zbyt długie, to Lucyna jedną ręką łapała za loczek, a drugą obcinała zbyt sterczący pakiet. Gdy mi to opowiadała, nie mogłam zorientować się, czy mówi poważnie, czy żartuje. Bardzo podobały mi się jej usta wymalowane zawsze koralową szminką.

W swojej wielkiej torbie (tak jak zresztą większość kobiet) miała wszystko. Uczniów zachwycała zawartość tego zaczarowanego pojemnika. Zawsze coś słodkiego wyciągała ze swojej torby i częstowała.

Kilka lat temu zostałyśmy zaproszone przez naszego byłego ucznia na wystawę zdjęć z podróży. Zadzwoniła do mnie i zapytała, czy taka poważna wiekiem kobieta może iść na takie spotkanie. Nie zrozumiałam dokładnie, o co chodzi. Odpowiedziałam, że jeśli ta staruszka źle się czuje, to niech jej ze sobą nie zabiera. Lucynka dodała sobie kilka lat dla zaokrąglenia.

W czasie mszy pożegnalnej w kościele pw. św. Mikołaja w Chrzanowie kazanie wygłosił były uczeń, ksiądz Robert Janczura, który opowiedział, jak uczniowie kochali i cenili swoją panią Lucynkę.

Kiedy niedawno odwiedziłam męża śp. Lucyny, pana dr Jarosława Pracutę, spotkałam zasmuconego i załamanego odejściem małżonki człowieka. Czy naprawdę łatwo jest zastąpić przyzwoitego, uczciwego, rzetelnego człowieka?

Mam nadzieję i my wszyscy musimy ją mieć, że czas uleczy i poukłada w naszych sercach wszystko, jak należy.
Ewa Kamińska

Przełom nr 47 (966) 24.11.2010