Historia
Namiestnik nie bał się śmierci
Sprawujący w imieniu cesarza Franciszka Józefa władzę w Galicji Andrzej Potocki został 12 kwietnia 1908 roku śmiertelnie postrzelony przez młodego Ukraińca. Świadomy zbliżającego się kresu życia, w ostatnich jego minutach deklarował wierność zasadom, przy których trwał od wczesnej młodości.
Andrzej Potocki urodził się 10 czerwca 1861 w Krzeszowicach. Kształcił się w Krakowie. Ukończył studia na Wydziale Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego i wstąpił do austriackiej służby dyplomatycznej. Najpierw w ambasadzie w Paryżu, potem w Madrycie i Londynie. Był oficerem ordynansowym Franciszka Józefa. W 1886 roku został szambelanem austriackim.
W roku 1890 po śmierci brata Artura zakończył karierę dyplomatyczną i zajął się rodzinnym majątkiem.
Nadal pociągała go jednak polityka. Angażował się w prace samorządu powiatu chrzanowskiego, a w roku 1895 został wybrany posłem do galicyjskiego Sejmu Krajowego z okręgu chrzanowskiego. 8 czerwca 1903 roku cesarz powołał go na namiestnika Galicji.
W Galicji Wschodniej ujawniały się liczne problemy narodowościowe. Potocki próbował porozumieć się z bardzo aktywnymi działaczami ukraińskimi dążącymi do samostanowienia. Gdy wydawało się, że porozumiał się przynajmniej z tymi bardziej umiarkowanymi politykami, przeprowadzono na niego zamach. 12 kwietnia 1908 roku we Lwowie student filozofii, Ukrainiec Mirosław Siczyński, w czasie audiencji parokrotnie strzelił do Potockiego z rewolweru. Wezwanej żonie i dzieciom, wśród słów pożegnania, śmiertelnie ranny, ale przytomny namiestnik mówił, że jest katolikiem i śmierci się nie boi. Współpracownikom zaś wydał polecenie: ,,telegrafujcie cesarzowi, że byłem jego wiernym sługą”.
,,Nowości Illustrowane” z 25 kwietnia 1908 roku zamieściły na pierwszej stronie rysunek przedstawiający ostatnie chwile postrzelonego namiestnika. Widać rodzinę, lekarzy, duchownych i urzędników oraz żegnającego się z rodziną Andrzeja Potockiego. Cały prawie numer czasopisma był poświęcony zamachowi i jego reperkusjom. Podkreślano prawość jego charakteru i podnoszono zasługi, ale równocześnie pojawiały się już spekulacje na temat tego, kto obejmie obowiązki zabitego namiestnika (chwilowo przejął je Włodzimierz hrabia Łoś).
(l)
Przełom nr 14 (933) 7.04.2010