Nie masz konta? Zarejestruj się

Historia

Za miedzą - Katowice

28.08.2013 13:00 | 1 komentarz | 2 695 odsłony | red
Od 1975 roku do końca grudnia 1998 roku spora część dawnego powiatu chrzanowskiego należała do województwa katowickiego. Do stolicy województwa wielu jeździło niechętnie, wcale nie tylko dlatego, że Ślązacy nazywali nas Gorolami i godali a nie mówili. Po prostu Katowice są brzydsze od Krakowa.
1
Za miedzą - Katowice
Takie Katowice, ze Spodkiem, pomnikiem powstań śląskich i rondem znają wszyscy
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Od 1975 roku do końca grudnia 1998 roku spora część dawnego powiatu chrzanowskiego należała do województwa katowickiego. Do stolicy województwa wielu jeździło niechętnie, wcale nie tylko dlatego, że Ślązacy nazywali nas Gorolami i godali a nie mówili. Po prostu Katowice są brzydsze od Krakowa.

W czasach, gdy I sekretarzem PZPR był Edward Gierek Katowice były hołubione przez władze. Po godzinnej jeździe autobusem linii 300 z Chrzanowa trafiało się w miejsce, gdzie zaopatrzenie sklepów było wyraźnie lepsze. Nie słyszałem jednak, żeby ktoś jeździł do Katowic tak jak się jeździło do Krakowa – aby pobyć. Ówczesna stolica Górnego Śląska była otoczona zanieczyszczającymi powietrze fabrykami i były dni, kiedy trudno tam było oddychać. Wielu mieszkańców ziemi chrzanowskiej czuło się też nieswojo w stolicy województwa, do którego wbrew ich woli zostali włączeni.

Po latach od ostatniej reformy administracyjnej, kiedy emocje związane z niechcianą przynależnością do Śląska opadły można już do Katowic pojechać aby je pooglądać.

Linia kolejowa dzieli Katowice na dwie części. Tę bardziej reprezentacyjną, ze Spodkiem i znanymi hotelami oraz tę spokojniejszą, z Parkiem Kościuszki, chyba znacznie mniej znaną. Namawiam do wyjścia z nowoczesnego dworca kolejowego na plac Andrzeja a nie na ulicę Warszawską. Z placu Andrzeja jest parę kroków na ulicę Plebiscytową. Oglądając znajdującą się tam kamienicę, będącą siedzibą Polskiego Komisariatu Plebiscytowego, warto pamiętać o kilku faktach. Katowice jako miasto nie mają długiej historii – niecałe 150 lat – ale po odzyskaniu niepodległości były dla Polski niezwykle ważne. W czasie plebiscytu w 1920 roku za Polską głosowało tam jedynie około 15 procent mieszkańców. Łatwo się więc domyślić, że działacze plebiscytowi agitujący za Polską byli atakowani przez niemieckie bojówki, a niektórzy za patriotyzm zapłacili życiem. Po plebiscycie, mimo jego wyników miasto przyłączono do Polski.

W czasie kampanii wrześniowej katowiczanie bronili miasta dłużej niż Wojsko Polskie. Także wtedy za bycie Polakami wielu oddało życie. Przypomina o tamtych czasach broniona przez młodzież wieża spadochronowa w Parku Kościuszki (ta stojąca obecnie została zbudowana w latach pięćdziesiątych w miejscu oryginalnej, rozebranej przez Niemców).

W 1945 roku Ślązacy prześladowani przez Niemców za polskość, byli gnębieni przez wojska sowieckie jako Niemcy. Po kilku latach, ze względu na znaczenie górnictwa węglowego, katowiczanom zaczęło się nieco lepiej powodzić. Nie oznacza to wcale, że przestali być krytyczni wobec komunistycznych władz. Jeszcze nim w Gdańsku pomyślano o Solidarności urodzony w Katowicach Kazimierz Świtoń współorganizował w lutym 1978 pierwszy w Polsce komitet Wolnych Związków Zawodowych. Na budynku przy ulicy Mikołowskiej można odnaleźć tablicę upamiętniającą to wydarzenie.

Na Śląsku odsetek katolików i ewangelików był inny niż w pozostałych częściach Polski.

Archidiecezja katowicka powstała dopiero w 1925 roku, a dwa lata później przystąpiono do budowy archikatedry Chrystusa Króla. Katowicka archikatedra do wawelskiej nie jest podobna. Może bardziej do Pałacu Kultury i Nauki. Cóż, inne czasy, inne miejsce...

Po tej samej stronie torów mają swoje pomniki ludzie ważni dla Ślązaków: Wojciech Korafanty i Józef Piłsudski. Figury obu stoją obok gmachu Sejmu Śląskiego, ale osobno, bo obaj panowie za życia za sobą nie przepadali.
(l)

Przełom nr 33 (1104) 21.8.2013