Nie masz konta? Zarejestruj się

Kultura

Pochwała ważniejsza niż tantiemy

22.07.2010 07:37 | 0 komentarzy | 4 608 odsłony | red
Sztuka nie jest sposobem na zarabianie pieniędzy. To styl życia, obserwacji świata, wyrażania siebie i dopuszczanie do głosu duszy artysty. Tantiemy dla większości z nich zajmują drugie miejsce. Ważniejsza jest pasja...
0
Pochwała ważniejsza niż tantiemy
Elżbieta Krawczyk z dwoma z wielu swoich rysunków. W tle widać wykonane przez nią obrazy.
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Sztuka nie jest sposobem na zarabianie pieniędzy. To styl życia, obserwacji świata, wyrażania siebie i dopuszczanie do głosu duszy artysty. Tantiemy dla większości z nich zajmują drugie miejsce. Ważniejsza jest pasja...

Tylko wybrańcy mogą cieszyć się wysokimi przychodami z tworzonych przez siebie dzieł. A zarobić chce każdy. Z czegoś trzeba przecież żyć. Czy sztuka może oznaczać życie w luksusie?

Plener pobudza wyobraźnię
Elżbieta Krawczyk kocha rysunek. Czasami, gotując obiad, ołówkiem wypełnia białe, tekturowe kartki. Ukończyła Liceum Plastyczne w Katowicach ze specjalizacją metaloplastyka. Życie uniemożliwiło jej pójście na wyższe studia artystyczne. Krawczyk (przez wielu kojarzona też z panieńskim nazwiskiem Wilkosz) mieszka w Babicach od blisko 30 lat. Maluje obrazy, wykonuje szkice, tworzy małe dzieła w postaci np. malowanych jajek wielkanocnych. Pochodzi z Jaworzna, podobnie jak jej mąż.

- Zdarzało mi się rysować patykiem na piaszczystej drodze - opowiada. - Najlepiej czuję się w rysunku, choć maluję również farbami olejnymi. Żyję ze zleceń, np. dla kościołów, prywatnych osób, kupujących obrazy dla rodziny czy znajomych na urodziny, rocznice...
Lubi wychodzić sama w plener. Chociaż teraz ze względów zdrowotnych robi to bardzo rzadko. Związana z grupami artystycznymi w Chełmku i Krzeszowicach. Stara się spotykać z osobami o podobnej pasji. Najbardziej zżyta była z babicką grupą „Na styku”, którą prowadził Wiesław Wątroba. Do tych ludzi czuje największy sentyment...

Tantiemy kontra sztuka
Pieniądze nie dają artyście takiej radości, jak zadowolenie z wykonanej pracy. Ostatnio pani Elżbieta dowiedziała się, że stworzony przez nią obraz przedstawiający klasztor w Alwerni, znajduje się w Watykanie. Okazał się być prezentem dla papieża Jana Pawła II.

- To cieszy, dowartościowuje. Jednak to nie jest sposób na utrzymanie. Niełatwo wyżyć ze sztuki. Może, gdybym nie miała rodziny, na jakieś miesięczne zakupy wystarczałoby, ale rachunków bym już nie opłaciła. Obrazy sprzedaję za różne kwoty. Od 100 do 500 złotych. Nie mam swojej galerii ani strony internetowej. Obrazy powstają więc na zlecenie. Niekiedy jest ich bardzo mało...

Jak radzą sobie np. artyści sprzedający obrazy w Krakowie przy ul. Floriańskiej? Pani Elżbieta znała jednego z nich. Już nie żyje. Kiedyś powiedział jej, że maluje to, co się najlepiej sprzedaje. Z prawdziwego oddania się sztuce, czyli pozostawania przy swoich wizjach, wyżyć się nie da...

- W liceum mieliśmy super wymagającą profesor. Wiecznie coś jej nie pasowało. Otrzymanie trójki graniczyło z cudem. Na koniec szkoły wystawiła mi piątkę. Podczas jednego ze spotkań klasowych powiedziała mi, że mam talent, ale brakuje mi aspiracji. A chyba każdy artysta, żeby je mieć, musi być doceniony - uśmiecha się pani Elżbieta.
Mateusz Kamiński