Nie masz konta? Zarejestruj się

Ziemia chrzanowska

SPORTOWA SOBOTA. Testują zawodnika grającego w lidze angielskiej

07.03.2015 13:27 | 0 komentarzy | 4 082 odsłony | Michał Koryczan, Marek Oratowski

W ostatnim meczu kontrolnym przed pierwszym w tym roku pojedynkiem o ligowe punkty trzebiński MKS przegrał z Garbarnią Kraków. Po przegranym sparingu libiążan z Gorzowem trener Górnika Grzegorz Kmiecik miał pretensje do piłkarzy, że zagrali bez zaangażowania i pomysłu. Za to wreszcie wygrał MTS.

0
SPORTOWA SOBOTA. Testują zawodnika grającego w lidze angielskiej
Napastnik MKS Jakub Pająk (z lewej) był bliski zdobycia gola w meczu z Garbarnią
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

PIŁKA NOŻNA

Sparingi
Garbarnia Kraków - MKS Trzebinia-Siersza 3-0 (2-0)
1-0 Marcin Siedlarz (11), 2-0 Michał Górecki (26), 3-0 Michał Górecki (47)
Garbarnia: Damian Drzewiecki - Tomasz Kalicki, Krzysztof Kalemba, Tomasz Baliga, Mateusz Pawłowicz, Tomasz Liput, Marek Masiuda, Karol Kostrubała, Piotr Kaczor, Marcin Siedlarz, Michał Górecki oraz Jakub Sypniewski, Łukasz Pietras, Jakub Górecki, Tomasz Ogar, Artur Krzeszowiak, Yevhen Schevchenko, Jakub Wcisło.
MKS: Krzysztof Pająk - Paweł Sawczuk, Marcin Kalinowski, Adrian Kukla, Bartosz Jagła, Maciej Domurat, Sebastian Ołowonia, Mateusz Majcherczyk, Marek Mizia, Piotr Witoń - Jakub Pająk oraz Łukasz Gielarowski, Krzysztof Sieczko, Radosław Górka, Sebastian Łoś, testowany, Jakub Wallentin, Rajmund Raźniak.

W ostatnim sparingu przed rozpoczynającą się za tydzień rundą wiosenną, trzebiński MKS przegrał z ligowym rywalem Garbarnią Kraków.
Wynik meczu w 11. minucie otworzył Marcin Siedlarz, mający na koncie występy w ekstraklasie w barwach Górnika Zabrze.
Dziewięć minut później bliski wyrównania był Jakub Pająk. Po jego strzale piłka wylądowała jednak na słupku.
Jeszcze przed przerwą z drugiego trafienia cieszyli się za to gracze Garbarni. Po uderzeniu Marcina Siedlarza z rzutu wolnego i rykoszecie, Krzysztof Pająk zdołał jeszcze odbić futbolówkę, ale wobec dobitki Michała Góreckiego był już bez szans.
Druga odsłona rozpoczęła się kapitalnie dla krakowian. W 47. minucie wprowadzony na boisko po przerwie Łukasz Pietras podał do Michała Góreckiego, a ten skierował piłkę do siatki i jak się potem okazało ustalił rezultat na 3-0 dla Garbarni.
Trzebinianie próbowali zniwelować straty, ale brakowało im skuteczności. Najbliższy szczęścia był Bartosz Jagła, ale trafił jedynie w słupek.
- Końcowy wynik jest zdecydowanie gorszy niż nasza gra. Mieliśmy w meczu co najmniej pięć stuprocentowych sytuacji bramkowych. W pierwszej połowie rywal był lepszy, ale po zmianie stron to my stworzyliśmy sobie więcej okazji - mówi Maciej Antkiewicz, trener MKS.
W ekipie „żółto-czarnych" wystąpił testowany defensywny pomocnik, grający ostatnio w Anglii. W poniedziałek rozstrzygnie się, czy dołączy do kadry beniaminka trzeciej ligi.
W pierwszym spotkaniu rundy rewanżowej MKS zmierzy się w Myślenicach z rezerwami ekstraklasowej Wisły Kraków. Początek meczu w sobotę, 15 marca, o godz. 15.

Górnik Libiąż - LKS Gorzów 1-2 (0-1)

0-1 Tomasz Opitek (30), 1-1 Kacper Szczurek (55), 1-2 Tomasz Opitek (82)

Libiąż: Smok - Wcisło, Kułaga, Ambroziak, Patyk, Kwieciński, Szlęzak, Jamróz, Wilczak, Wierzba, Wójcik. Na zmiany wchodzili: Chrząszcz, Szczurek i Gucik

Gorzów: Wojtków - Wandas, Krzyśko, Opitek, P. Wesecki, Siwoń, Waliczek, Rojek, Cieciera, Dylewicz, Bodziony. Na zmiany wchodzili: Pik, Kozieł, K. Wesecki, Krzemiński, Burza.

Libiążanie za tydzień zaczynają mecze o ligowe punkty. Spotkanie z wiceliderem oświęcimskiej A-klasy miało dać odpowiedź na pytanie, w jakim punkcie jest zespół. Mecz ewidentnie gospodarzom nie wyszedł. Co z tego, że częściej byli w posiadaniu piłki, skoro nie do końca wiedzieli, co z nią zrobić. Czym bliżej pola karnego Gorzowa, tym ta nieporadność rosła. W pierwszej odsłonie mieli kilka dobrych okazji, by otworzyć wynik. Jednak pudłowali albo przegrywali pojedynki z bramkarzem gości Wojtkowem. Po pół godzinie gry to przyjezdni mogli się cieszyć z prowadzenia. Po centrze z wolnego Waliczka skuteczną główką popisał się Tomasz Opitek. Zaraz po zmianie stron gospodarze szybciej ruszali się po boisku. W końcu w 55. minucie Kacper Szczurek dostał piłkę w polu karnym, zszedł z nią do środka i trafił do siatki przy słupku. Wydawało się, że kwestią czasu jest zdobycie zwycięskiego gola. Bramkarza Gorzowa postraszył jeszcze strzałem z dystansu Gucik, ale akcja skończyła się tylko rzutem rożnym. W ostatnim kwadransie znów śmielej zaatakowali goście. W 76. minucie grający do niedawna w barwach Gónika Miłosz Burza napędził strachu niedawnym kolegom. Po jego efektownym strzale przewrotką libiąski bramkarz wybił jednak futbolówkę końcami palców na róg. W 82. minucie Waliczek znów zacentrował na głowę Tomasza Opitka (tym razem z rogu), a ten trafił pod poprzeczkę, przesądzając o wygranej Gorzowa.

- Nastawilismy się na grę z kontry i ta taktyka okazała sie skuteczna. Cieszę się z wygranej tym bardziej, że jesteśmy na całkiem innym etapie przygotowań, niż Libiąż, bo do ligi mamy jeszcze miesiąc - powiedział nam trener zespołu z Gorzowa Paweł Sidorowicz.

Trener Libiąża Grzegorz Kmiecik miał wiele pretensji do swoich zawodników. Ci myślami byli chyba gdzie indziej, bo nie pokazali zbyt wiele. W perspektywie walki o ligowe punkty nie wróży to niczego dobrego.

 

PIŁKA RĘCZNA

I liga mężczyzn

MTS Chrzanów - MKS Kalisz 36-31 (17-13)

MTS: Dudek, Wiatr, Górkowski - Zajdel, Żydzik 2, Książek 1, Budziosz 5, D. Skoczylas 2, Wierzbic 3, Cupisz 5, Kirsz 5, Skręt, Stroński 3, M. Skoczylas 6, Bugajski 4, Dęsoł

Po bardzo słabym spotkaniu MTS-u z Tarnowem kibice podchodzili do tego meczu pełni obaw. Tymczasem chrzanowianie pokazali w nim lepsze oblicze. Poprawili grę w obronie i ataku. Wychodziły im kontrataki i gra skrzydłami. Rzuty z dystansu także zwykle dochodziły celu. W pierwszej połowie przez długi czas spotkanie przebiegało według scenariusza "bramka za bramkę". Przy stanie 11-12 gospodarze w ciągu pięciu minut celnie rzucili aż pięć razy z rzędu. Na przerwę schodzili z zapasem czterech trafień.

Po skutecznych akcjach Cupisza i M. Skoczylasa prowadzili zaraz po wznowieniu gry już 19-13. Gdy kaliszanie doszli ich na dwie bramki (na 20-18) wydawało się, że mogą pojawić się stare koszmary. Na szczęście gracze MTS-u szybko wrócili do dobrej skuteczności i nie dali rywalom rozwinąć skrzydeł. Nawet wtedy, gdy grali w osłabieniu. Tym razem wielu zawodników rzucało bramki. Oprócz skutecznego Marcina Skoczylasa bardzo dobre zawody zagrał Rafał Bugajski. W drugiej połowie przebudził się Wiktor Budziosz. W zespole gości brylował Filip Surosz, ale gospodarze zastopowali kilka akcji gości, swoje wybronili też bramkarze. A ponieważ przyjezdni mieli trochę rozregulowane celowniki, miejscowi prowadzili kolejno 22-18 i 29-22, by ostatecznie wygrać różnicą pięciu bramek. Mając nóż na gardle gospodarze udowodnili, że potrafią walczyć.

- Rywale pokazali klasę, ale ambicją i rozważną grą potrafiliśmy się im przeciwstawić. Obrona jeszcze pozostawia trochę do życzenia. Najważniejsze jednak, że wciąz jestesmy w grze o utrzymanie - powiedział nam Adam Piekarczyk, trener MTS-u.