Nie masz konta? Zarejestruj się

Żarki

Związkowiec z Janiny Stanisław Kurnik: apel radnych powiatowych w sprawie kopalni to donos

01.12.2015 16:51 | 9 komentarzy | 10 237 odsłon | Marek Oratowski
Ostatnia aktualizacja: 01.12.2015 18:01

Sporo emocji towarzyszyło uczestnikom wtorkowej, nadzwyczajnej sesji libiąskiej rady miejskiej poświęconej niedawnym wstrząsom. Kopalniani związkowcy uczestniczący w obradach winą za eskalowanie napięcia obarczyli powiatowych radnych.

9
Związkowiec z Janiny Stanisław Kurnik: apel radnych powiatowych w sprawie kopalni to donos
Stanisław Kurnik wyraził obawy, by libiąska kopalnia nie podzieliła losów "Sierszy"
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Na początku sesji burmistrz Jacek Latko apelował o spokojną, merytoryczną dyskusję. Nie do końca jednak tak było. Najwięcej emocji pojawiło się w wystąpieniu szefa kopalnianej "Solidarności" Stanisława Kurnika. Przedstawił stanowisko reprezentujących załogę wszystkich związków działających w ZG Janina. Odczytał apel radnych powiatowych do Okręgowego i Wyższego Urzędu Górniczego w sprawie podjęcia przez nie działań "zmierzających do eliminacji zagrożeń dla mieszkańców powiatu, związanych z ruchem ZG Janina".

- Może ktoś przyjmując taki apel bez żadnych konsultacji chciał na chwilę zaistnieć. Jednak od takich decyzji, takich uchwał i nie boję się tego nazwać donosów, zaczęła się likwidacja kopalni "Siersza". Dokładnie rozpoczęło się od drobnych protestów osiedla Wodna. Nasza kopalnia daje zatrudnienie 2700 osobom, a na jej rzecz pracuje 700 ludzi z okolicznych firm. Na innych kopalniach, jak Ziemowit i Piast wstrząsów jest znacznie więcej, a nikt nie zatrzymuje wydobycia, jak u nas - wywodził Stanisław Kurnik, apelując o odpowiedzialność. Jego zdaniem ewentualna decyzja o wstrzymaniu na stałe wydobycia w feralnej ścianie nr 729 może oznaczać problemy finansowe dla kopalni fedrującej obecnie na trzech ścianach.

Radny powiatowy Bartłomiej Gębala tłumaczył, że rada nie chciała zaszkodzić kopalni, ale kierowała się troską o bezpieczeństwo mieszkańców. Ci zgłosili już około 1200 szkód po wstrząsach z 30 września, 20 października i 18 listopada.

Emocji nie brakowało też w wystąpieniach mieszkańców Żarek. Sygnalizowali, że likwidacja szkód jest opieszała, a w kopalni traktowani są trochę jak intruzi.

- W stwierdzeniach radnych powiatowych nie ma przesady. Największe wzburzenie powinno spowodować jednak nie ich stanowisko, ale to, co zdarzyło się w Żarkach. Jakbyście zobaczyli państwo kobiety koło domów w nocnych koszulach i radiowozy na sygnale, to byście się zastanowili, jak znaleźć dobre rozwiązanie. Na żadnym zebraniu wiejskim ani w starostwie nie pojawiło się stwierdzenie, że trzeba kopalnię zamknąć, więc proszę tych określeń nie używać - apelował sołtys Stanisław Garlacz.

Również libiąscy radni zapewniali, że nikt nie chce podnieść ręki na zakład, ale stworzone przez górników wrażenie zagrożenia mimo wszystko zostało do końca sesji.