Piszę, bo nurtuje mnie pewna sprawa. Bardzo często chodzę na spacery wzdłuż Chechła od basenu aż do Kolonii Rospontowej i co raz bardziej jestem przerażona, tym co widzę. A widzę góry śmieci, butelek, opakowań, puszek, lodówek (!!!) czy starych kanap, które zalegają na brzegu Chechła lub w nurcie rzeki. Jest to okropny widok.

Zastanawiam się skąd się te śmieci biorą? Widziałam, że ostatnimi czasy wysprzątano nurt rzeki - śmieci z rzeki wylądowały na jej brzegu. Chyba nie w ten sposób powinno wygladać sprzątanie...

Dziwię się, że nie ma chociażby pół pojemnika przy wejściach na łąki w okolicy doliny Chechła - może częściowo rozwiązałoby to problem śmieci rozrzuconych w trawie, na brzegu w rzece? Ludzie spacerują tam ze swoimi dziećmi, karmią kaczki, które pływają po rzece. Czy chcemy, aby ogladały te śmieci i wśród nich się bawiły? Jeżeli my nie będziemy reagować - to one też nauczą się, że śmieci zamiast do kosza wyrzuca się na łąkę, do lasu czy do rzeki...

Może nasi samorządowcy w końcu zajęliby się tematem czystości w mieście i na terenach należących do miasta.

No i jeszcze jedna (wg mnie najgorsza sprawa) - na Chechle na wysokości szkoły nr 5 pojawiło się żeremie bobrów. W wyniku "sprzątania" rzeki żeremie zostało zniszczone. Pomijam fakt, że wszystkie śmieci, które zatrzymywały się na tej bobrzej tamie zostały wyrzucone na brzeg, ale bobry należą do zwierząt chronionych i nie wolno niszczyć ich żeremi. 
Mieszkanka Chrzanowa