Nie masz konta? Zarejestruj się

Z Waszej strony

Polacy - nic się nie stało

23.09.2013 15:24 | 0 komentarzy | 1 320 odsłona | red
Zaśpiewka „Polacy - nic się nie stało” może stać się naszym nowym hymnem. Mogą ją śpiewać nie tylko kibice, ale urzędnicy, policjanci, a nawet prokuratorzy, sędziowie i wszyscy, którzy chcą mieć spokój.
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Zaśpiewka „Polacy - nic się nie stało” może stać się naszym nowym hymnem. Mogą ją śpiewać nie tylko kibice, ale urzędnicy, policjanci, a nawet prokuratorzy, sędziowie i wszyscy, którzy chcą mieć spokój.

Najważniejsze elementy pracy "na urzędzie" to: przyjść do pracy, wyjść z pracy, pobrać wynagrodzenie, a następnie przyjść do pracy, wyjść z pracy, itd. Ten schemat jest możliwy do realizacji pod warunkiem, że wszystko jest w porządku, a jest w porządku wtedy, kiedy nie ma problemów, a problemów nie ma wtedy jak się ich nie szuka.

Lokalna prasa poinformowała, że w pewnej chrzanowskiej szkole nauczyciele hurtem otrzymywali dyplomy ukończenia szkoleń, nawet jeżeli w nich nie uczestniczyli. I co? I nic. Podobno prokuratura razem z policją uznały, że nie było nieprawidłowości. Nie ma nieprawidłowości, to nie ma problemu. Za te dyplomy, dla tych nauczycieli, którzy w szkoleniu nie uczestniczyli pani dyrektor zapłaciła firmie, która tych szkoleń nie organizowała. I co? I nic? Nie było nieprawidłowości, więc nie ma problemu. A co urzędnicy w gminie na to, że w końcu jakieś publiczne pieniądze się zwyczajnie zmarnowały? Prawdopodobnie - nic. I nie ma problemu. A nawiasem mówiąc - taki altruizm u dyrektor szkoły, to rzadko spotykana cecha. Jak już wydaje publiczne pieniądze, to tak, aby bliźnim też było przyjemnie.

Radni pobierali nienależne im diety za zasiadanie w Związku Komunalnym Komunikacja Międzygminna. I co? I nic. Ludzie trochę poburczeli, radni odczekali, a teraz zamiast diet w związkach, będą pobierać większe diety z gminy. Tak jakby to jakaś różnica była. Taka dieta, czy inna i tak wypłacana jest ze środków publicznych. Wprawdzie związek swoje dochody uzyskuje z różnych źródeł, ale istotne są tu wpłaty od gmin będących członkami związku, czyli pieniądze publiczne. Statut związku jest tak skonstruowany, że nie trzeba przejmować się przy gospodarowaniu jego majątkiem, ponieważ „jeżeli dochody Związku w danym roku kalendarzowym nie pokryją jego wydatków uzasadnionych usprawiedliwionymi potrzebami, to niedobór zobowiązują się pokryć gminy…” (§ 44 Statutu). Dzięki temu gminy wpłacają do związku zawsze tyle, ile trzeba. A ile trzeba? Tyle, żeby pokryć wydatki. Oczywiście trudno uznać, że związek mógłby mieć jakieś nieusprawiedliwione wydatki, nawet jeżeli były to nienależne diety radnych. Nie są to oczywiście jakieś nieprawidłowości - problemu więc nie ma. Tym bardziej, że radni, a nawet sam przewodniczący zarządu Marek Dyszy uważają, że zasiadanie w związku, to praca niezwykle trudna i odpowiedzialna i pieniądze za taki wysiłek się należą. A nie tak dawno (w czasie wyborów) każdy z nich przekonywał, że ma taką straszną ochotę pracować dla dobra wspólnego jak nikt inny. Czyli ochota była duża, a możliwości małe?

W następnych wyborach trzeba więc o tym pamiętać i wybierać bardziej odpornych ludzi. Takich, aby zasiadanie w związkach międzygminnych nie naruszało ich kondycji, a najlepiej jeszcze takich, którzy mają z czego żyć i nie muszą liczyć każdego gminnego grosza. Oczywiście, żadnych zwrotów bezprawnie pobranych diet nie będzie, bo nie ma nieprawidłowości. A jak nie ma nieprawidłowości, to nie ma problemu. W końcu nic się przecież nie stało.

KALINA