Nie masz konta? Zarejestruj się

Z Waszej strony

„Kto za dużo chce, ten g... dostaje”

28.10.2013 13:04 | 0 komentarzy | 1 585 odsłona | red
W kinach można obejrzeć najnowszy film Andrzeja Wajdy – „Wałęsa. Człowiek z nadziei”. Postać Wałęsy świetnie wykreował Robert Więckiewicz. Zrobił to tak dobrze, że Wałęsa Więckiewicza jest bardziej sympatyczny niż Wałęsa Wałęsy. Nie jest to jednak film tylko o Wałęsie. To jest też film o tamtych czasach.
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

W kinach można obejrzeć najnowszy film Andrzeja Wajdy – „Wałęsa. Człowiek z nadziei”. Postać Wałęsy świetnie wykreował Robert Więckiewicz. Zrobił to tak dobrze, że Wałęsa Więckiewicza jest bardziej sympatyczny niż Wałęsa Wałęsy. Nie jest to jednak film tylko o Wałęsie. To jest też film o tamtych czasach.

To jest film o lekceważeniu pracowników przez dyrekcję i kierownictwo, o beznadziejności i o wszędobylskich funkcjonariuszach SB. To jest film o marzeniach o lepszym życiu, o swobodzie wypowiadania się i o wolności. Ale to jest film również o tym, że robotnicy protestowali po to, żeby mieć lepsze warunki pracy, żeby mieć większe pensje i lepiej żyć, protestowali przeciwko złej organizacji wymuszającej pracę w godzinach nadliczbowych, przeciwko podwyżkom cen żywności. Główny jednak protest był z powodu zwolnienia z pracy pani Anny Walentynowicz. Pani Anna nie była VIP- em. Była spawaczem w stoczni, a później suwnicową. Za swoją działalność i wypowiadanie własnego zdania została dyscyplinarnie zwolniona z pracy na pięć miesięcy przed osiągnięciem wieku emerytalnego. Ta decyzja dyrekcji spowodowała strajk, w czasie którego powstał NSZZ „Solidarność”.

W tamtych czasach strajki były wszędzie. Strajkowano w zakładach w Chrzanowie, w Trzebini, w Chełmku, w Alwerni, w Libiążu i w całej Polsce. W filmie jest scena, w której dwaj stoczniowcy dyskutują na temat strajku i jego kontynuacji. Jeden upatruje w strajkach szansy na daleko większe zmiany niż podwyżka płacy o dwa tysiące złotych, czy przywrócenie pani Walentynowicz do pracy. Marzy mu się wyrwanie spod „sowieckiego buta”, marzy o wolności. Drugi pełen strachu o rodzinę i wątpliwości podsumowuje dyskusje zdaniem:
- „Kto za dużo chce, ten g… dostaje.”

Historia pokazała, że paradoksalnie obydwaj mieli rację. Rzeczywiście, wyrwaliśmy się spod „sowieckiego buta”, ale prawie każdy przedsiębiorca chętnie znalazłby się w kieszeni rosyjskiego konsumenta.

Pracownicy mają prawo do strajku, ale nie ma gdzie strajkować, bo nie ma Zakładów Metalurgicznych w Trzebini, nie ma Fabryki Obuwia w Chełmku, nie ma kopalni w Sierszy, nie ma Fabloku w Chrzanowie i wielu innych zakładów pracy, a nieliczne pozostałe są w stanie szczątkowym, przeważnie kontrolowane przez inwestorów spoza kraju. Każdy ma paszport w domu, ale nie każdy może z niego korzystać tak jakby chciał, bo nie ma pieniędzy. Każdy jest wolny i może jechać dokąd chce, ale wielu jeżeli nie chce, to i tak musi, bo zostając, bo bez środków do życia, a tylko z samą wolnością sukcesu nie osiągnie. Każdy może powiedzieć co tylko chce, ponieważ nikogo to nie obchodzi. A jak wyglądają warunki pracy, są wyższe pensje? Czy nie ma zwolnień przed osiągnięciem wieku emerytalnego? Czy w ogóle są jakieś zwolnienia? Czy ktoś pracuje ponad miarę w nadgodzinach? Czy są jakieś podwyżki cen żywności?

Jeżeli ktoś ma wątpliwości, to może pocieszyć się innym, bardziej subtelnym cytatem np. z Mickiewicza: „Lepszy w wolności kęsek lada jaki niźli w niewoli przysmaki”, ale ten co to napisał raczej „kąsków lada jakich” raczej nie jadał.
KALINA