Krzysio wyobraź sobie sytuację w której przychodzisz do domu, a tu leżą rozprute zwłoki twojej żony i córki. Makabra. Przy stole siedzi sobie jakiś bandzior, może nawet ktoś ci znany i mówi: -Sorry Krzysio za bałagan, ale się strasznie rzucały, chyba jednak chciały żyć? Do tego śmieje się rubasznie. Co robisz Krzysio? Nadstawiasz drugi policzek, jak na katolika przystało i mówisz: Oj mój bandziorku,rozgość się i poczekaj tu u mnie do soboty, bo w tedy wraca moje drugie dziecko i będziesz mógł sobie poużywać. A może łapiesz co wpadnie w rękę i tłuczesz drania, aż zostanie z niego mokra plama? To drugie rozwiązanie to jednak zbrodnia. Gdzie tu katolickie zasady? Przecież taki bandzior to jednak istota ludzka, która ma swoje uczucia, ma jakąś swoją pokręconą duszę, ma świadomość. Z pewnością został zrodzony przez jakąś kobietę, może nawet bogobojną. Pytam teraz: Kto jest człowiekiem (istotą ludzką), bandzior, czy płód?

Napisany przez VitekSprytek, 04.10.2016 22:44