Czytam komentarze i nie wierzę jak bardzo naiwni są niektórzy wypowiadający się tutaj ludzie. Nie wiem skąd się to bierze, czy przez jakieś braki w logicznym myśleniu, propagandę polityczną czy młody wiek niepozwalający na ocenę sytuacji z perspektywy lat. Nie wiem i wolę chyba nie wiedzieć. Dla pełnej jasności, nie popieram żadnego z kandydatów, a w głosowaniu w tych wyborach brać udziału nie zamierzam. Dlaczego? Z prostej przyczyny - bo wierzę tylko w to co sam mogę osiągnąć, a nie w obiecanki - cacanki i inne cuda na kiju oferowane przez kogoś, kto nawet nie ma prawnej możliwości spełnienia ich. Osoby wierzące i ekscytujące się obietnicami któregokolwiek z kandydatów odsyłam najpierw do konstytucji naszego kraju, a potem do kalkulatora. Prezydent w Polsce to stanowisko czysto reprezentacyjne. Ktoś powie, że nie bo przecież prezydent ma inicjatywę ustawodawczą. Racja, ma, ale nawet najpiękniejsze projekty ustaw musi jeszcze przegłosować Sejm. I tu pojawiają się schody, bo doświadczenie uczy, że każdy "rewolucyjny" pomysł musi wyjść od rządu, a nie prezydenta. W przeciwnym przypadku nie zostanie przyjęty.

Napisany przez NormalnyCzlowiek, 15.05.2015 09:03