Tam "Sirusie" jest jak wszędzie; są bogaci, są biedni, są tacy sobie. Na Śląsku, w dobrych czasach górnictwa, jakieś 20% rodzin miało z tym górnictwem coś wspólnego. Za to tam jest mnóstwo stu i więcej letnich kamienic i różnych "familioków", często w centrach miast. Sporo z nich jest w stanie fatalnym. Te w centrach miast też jak najbardziej. Miejskiej sieci ciepłowniczej jakoś nikt do nich nie doprowadził i nie doprowadza. W wielu z nich nie ma żadnych ulubieńców antysmogowej propagandy czyli "pozaklasowych kopciuchów" c.o., bo nie ma żadnego centralnego ogrzewania. Są zwykle piece, takie jak 100 i 200 lat temu; kaflowe czy żeliwne. W kuchniach często też. W wielu z nich zmiana systemu ogrzewania, oczywiście zgodna z prawem budowlanym, wymagałaby kapitalnego remontu budynku, a tego nikt nie chce się tknąć (= dać pieniędzy). Papierowy zakaz mniej kosztuje i jest taki europejski. Setek (tysięcy?) wiejskich domków u nas też to dotyczy. Tam legalnie nic nie da się zrobić bez grubego remontu. Zrobi się więc, z konieczności, jak zakażą palić, jakąś prowizorkę; butle z gazem czy jakieś urządzenia na prąd i będzie się marzło, a władza odpowiedzialna za przestrzeganie prawa budowlanego, będzie rżnąć głupa i prężyć się do orderów. P.S. Górnikom kartek na węgiel zdaje się już od lat nie dają, deputat dostają w pieniądzach, więc nie jest to argument. Zresztą; jak wszyscy ostatnio się dowiadujemy w dzień i w nocy, polskie kopalnie nie wydobywają węgla opałowego i jest go brak w całym kraju.

Napisany przez stary zgred, 07.10.2022 23:55