To może być również uboczny skutek zamknięcia kościołów w czasie epidemii. Ludzi "odesłano" do internetu. Część zobaczyła, że nie tylko można tam zobaczyć film, przeczytać wiadomości, kupić buty czy zamówić obiad, ale że też można tam uczestniczyć (?) (obserwować?) w różnych praktykach religijnych. Że są tam nie tylko transmisje mszy, ale różne "koronki", modlitwy, różańce, rekolekcje, spotkania. No to po co iść po coś co ma się w domu i to w ulubionym miejscu? "Promil"; patrząc na doświadczenie innych krajów, laicyzacja jest nieuchronna (raczej), postępuje i będzie postępowała. Historycznie zresztą przed laicyzacją uchroniła nas czasowo Druga Wojna Światowa (okupacja) i czasy PRL. W latach trzydziestych XX wieku kościoły w dużych miastach już były pustawe. Inteligencja, urzędnicy, robotnicy przestawali chodzić. Do kościoła chodziła wieś i prowincja. Tyle, że to była większość społeczeństwa. Na wieś też by przyszło, ale wcześniej przyszła okupacja, następnie PRL i ludzie potrzebowali .... przeciwwagi ??? W latach 60/70 XX wieku znowu zaczął się spadek, później przyszedł "nasz" papież i stan wojenny. Teraz to się nadrabia, "prawa przyrody" są bowiem bezwzględne.

Napisany przez stary zgred, 08.01.2022 10:14