917 nowych firm (300 dzięki dotacjom z PUP) powstało w 2009 roku w powiecie chrzanowskim. 717 zakończyło działalność. Bilans dodatni, ale...

W Chrzanowie powstały w 2009 roku 393 nowe firmy, ale wyrejestrowano aż 333. W Babicach pojawiło się 48 podmiotów gospodarczych, działalność zakończyło 39. Skąd taki przyrost i taka liczba rezygnacji?

- Od kilku lat coraz więcej osób składa wnioski o dofinansowanie do uruchomienia własnej firmy. Obecnie wynosi ono 18,5 tys. zł. Szkolimy ich wcześniej, pomagając w podjęciu trafnych decyzji związanych z wyborem profilu działalności. Gotówka w ręku nie jest przecież gwarancją sukcesu. Nasze działania przynoszą efekt, choć lokalny rynek jest trudny. Liczba zlikwidowanych w ub. roku firm świadczy natomiast o potężnej konkurencji, w wielu wypadkach o przeinwestowaniu, skutkach kryzysu gospodarczego - komentuje Barbara Babijczuk, dyrektor chrzanowskiego pośredniaka.

Chociaż ofert pracy na rynku nie brakuje, najczęściej są związane z najniższym wynagrodzeniem. Ludzie wolą więc zaryzykować i założyć własną firmę.

- Wiele osób, pracując za granicą, nauczyło się tam kultury zawodu, udoskonaliło umiejętności. Dotacje i dwuletnie ulgi w płaceniu składek ZUS-owskich zachęciły ich do zakładania firm, ale w biznesie trzeba być ostrożnym - dodaje Babijczuk.

Prezes zarządu Chrzanowskiej Izby Gospodarczej Stefan Adamczyk nie ukrywa, że statystyki dają dużo do myślenia.

- Najwyraźniej głównym celem osób zakładających nowe firmy jest pozyskanie dotacji na ich organizację. Problem w tym, że nie mają pomysłu co dalej. Wydadzą 18,5 tysiąca złotych i zamykają działalność. To nie ma nic wspólnego z rozwojem przedsiębiorczości. Tylko co urzędnicy robią, by to zmienić? Przez rok się interesują, bo przez ten czas firma musi istnieć. A co potem? Brakuje tego wspomagania przez PUP. Dofinansowanie to nie wszystko. Chodzi o to, żeby przedsiębiorca rozwijał się i utrzymał na rynku. Inaczej nadal będziemy mieć mizerną przedsiębiorczość w powiecie chrzanowskim - uważa Adamczyk.
(MK)