Nie masz konta? Zarejestruj się

Ochotnicy za pieniądze

23.06.2010 00:00
KONTROWERSJE. 120 tys. zł musi wypłacić Libiąż strażakom z czterech jednostek OSP. Pieniądze, stanowiące ekwiwalent za udział w walce z wielką wodą, mają trafić do prywatnych kieszeni ochotników. Czy w Libiążu nie istnieje idea społecznej służby? Przykładowo druhowie z jednostki w Grojcu, którzy całymi dniami walczyli o uratowanie wiślanych wałów w Okleśnej, twierdzą, że ani przez chwilę nie pomyśleli, żeby zarobić na akcji przeciwpowodziowej.

KONTROWERSJE. 120 tys. zł musi wypłacić Libiąż strażakom z czterech jednostek OSP. Pieniądze, stanowiące ekwiwalent za udział w walce z wielką wodą, mają trafić do prywatnych kieszeni ochotników. Czy w Libiążu nie istnieje idea społecznej służby? Przykładowo druhowie z jednostki w Grojcu, którzy całymi dniami walczyli o uratowanie wiślanych wałów w Okleśnej, twierdzą, że ani przez chwilę nie pomyśleli, żeby zarobić na akcji przeciwpowodziowej.

Jacek Latko, burmistrz Libiąża, mówi, że odkąd końcem 2008 r. weszły przepisy przyznające strażakom ochotnikom ekwiwalent za udział w akcjach, pieniądze zawsze trafiały do prywatnych kieszeni druhów. Obecnie stawka wynosi 10 zł za godzinę.

Latko zapewnia
Za cały zeszły rok gmina wypłaciła 9.792 zł. Można powiedzieć, że dla samorządu to symboliczna kwota, więc nie było problemu. Teraz, od początku walki z wielką wodą, suma urosła do 120 tys. zł. Na razie do podziału pomiędzy 77 strażaków z gminy Libiąż. Jeśli ktoś pracował dziesięć dni po 12 godzin, to wychodzi 1.200 zł. To już znaczący zastrzyk finansowy dla domowego portfela. Burmistrz Latko zapewnia, że pieniądze będą wypłacane w lipcu.

- To duże obciążenie dla budżetu gminy - przyznaje. - W najbliższej przyszłości należałoby przedyskutować na zarządzie miejsko-gminnym, czy ekwiwalent nie powinien iść na potrzeby poszczególnych jednostek OSP - mówi.

Cygan przekonuje
Marek Cygan, sekretarz w zarządzie libiąskiej OSP, od 33 lat służy w straży. Przekonuje, że nigdy nie myślał o zarabianiu na akcjach. Twierdzi, że odkąd są ekwiwalenty, nie wziął dla siebie ani złotówki.

- Wszytko przeznaczałem dla jednostki. Dobrze jest wrócić z terenu i napić się w remizie czegoś gorącego czy zjeść przykładowo żurek z kiełbaską. Ale na to trzeba po prostu mieć gotówkę - zauważa.

Mówi, że stara się przekonać swoich kolegów z OSP, żeby choć w części przeznaczyli otrzymany ekwiwalent na potrzeby jednostki.
- Te pieniądze na pewno zostaną dobrze wykorzystane - zapewnia.

Co sam zrobi z ekwiwalentem?
- Dla siebie wezmę tylko niewielką sumę rekompensującą prywatne koszty paliwa i rozmów telefonicznych - przyznaje.

Ciupek nie owija w bawełnę
Dla Grzegorza Michalczyka, naczelnika chrzanowskiej OSP, sprawa jest oczywista. Ile by nie było pieniędzy z tytułu ekwiwalentu, wszystkie trafią do wspólnego worka.

- W tym roku, podobnie jak w zeszłym, zbieramy na letni obóz dla dzieci, organizowany w Kościelisku - informuje.

Krzysztof Ciupek, prezes OSP w Grojcu, nie owija w bawełnę:
- Każda osoba, wstępująca do straży ochotniczej, powinna mieć świadomość, że za tego rodzaju służbę nie bierze się pieniędzy.

Mówi, że druhowie z grojeckiej OSP przekazują cały ekwiwalent na doposażenie swojej jednostki. Co jednak w sytuacji, gdy strażak ratował ludzkie życie kosztem kilku dni bezpłatnego urlopu w swojej pracy, a teraz nie ma z czego wyżywić rodziny?

- Jego prośba o otrzymanie ekwiwalentu zostałaby pewnie pozytywnie rozpatrzona - stwierdza prezes Ciupek.
Łukasz Dulowski

Na zdjęciu: Akcja ratowania przed zalaniem domów w Gromcu odbije się gminie Libiąż finansową czkawką

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 25 (944)
  • Data wydania: 23.06.10

Kup e-gazetę!