Trzynaście tysięcy złotych eksplodowało nad Chrzanowem podczas święta miasta. Dziesięć tysięcy zamierza wystrzelić w niebo Trzebinia. Dlaczego nie postanowiono przeznaczyć tych pieniędzy przykładowo dla powodzian?

Pomysł taki rzucił Jerzy Kasprzyk kierujący Lokalną Grupą Działania Partnerstwo na Jurze oraz Stowarzyszeniem Przyjaciół Regulic i Nieporazu. 25 maja zaapelował na naszym portalu internetowym, aby w obliczu wielkiej wody organizatorzy dni miast i sołectw nie puszczali w przestworza dziesiątek tysięcy złotych, którymi można by wesprzeć ludzi dotkniętych nieszczęściem.

- Idea słuszna, ale podpisaliśmy umowę na pokaz sztucznych ogni na długo przed powodzią - tłumaczy Jan Smółka, dyrektor chrzanowskiego MOKSiR-u. W niedzielę, przez około 15 minut, ludzie oglądali wyszukane fajerwerki za 13 tys. zł.

Ewa Feliksiak, kierowniczka trzebińskiego Domu Kultury Sokół, zapowiada, że w tym roku pirotechniczne efekty zaprą dech w piersiach podczas dni miasta. Koszt pokazu to 10 tys. zł. Czy nie lepiej przekazać je osobom zalanym przez szalejący żywioł? I w tym przypadku pojawia się argument o zawartej wcześniej umowie.

Inaczej niż Chrzanów i Trzebinia chce postąpić Chełmek. Waldemar Rudyk, dyrektor tamtejszego MOKSiR-u, dysponuje kwotą 4 tys. zł na sztuczne ognie.
- Tego typu rozrywka ma chyba tyle samo przeciwników, co zwolenników. To odwieczny problem wyboru pomiędzy chlebem a igrzyskami. Jeszcze nie podjęliśmy decyzji, czy podczas Dni Chełmka będą sztuczne ognie - mówi Rudyk.

Z podobnym dylematem nie muszą się zmagać: Alwernia, Babice, Krzeszowice i Libiąż. Pokazów pirotechnicznych, w ramach swoich świąt, nie organizowały w zeszłym roku i nie zamierzają tego robić teraz.
Łukasz Dulowski

Na zdjęciu: Takiego pokazu sztucznych ogni w Chrzanowie jeszcze nie było

ZOBACZ TAKŻE

ZOBACZ W TV PRZEŁOM