Nie masz konta? Zarejestruj się

Co się wydarzyło 10 lat temu

19.05.2010 00:00
Pisaliśmy w „Przełomie” nr 20 (426) z 17 maja 2000 r.

Pisaliśmy w „Przełomie” nr 20 (426) z 17 maja 2000 r. 






Na betonowym pierścieniu fundamentów karniowickiego kurhanu pojawił się poliwinylowy balon, dzięki któremu konstrukcja nabrała oczekiwanego kształtu kopuły. Balon, wykonany przez trzebińską Grevitę, napompowano, a następnie wypełniono pianką usztywniającą. - Jestem już zmęczony, niewyspany i świadomy ryzyka. Czuję się za wszystko odpowiedzialny. Wiem, że nikt w to nie wierzył. Ani władze świeckie, ani władze kościelne - powiedział wtedy budowniczy kurhanu, ks. Stanisław Fijałek.
Wbrew wszystkim wątpiącym, balon udźwignął konstrukcję i świetnie się sprawdził podczas budowy. Jak pisaliśmy przed tygodniem w tym miejscu, księdzu Fijałkowi nie dane było spocząć po śmierci w kurhanie. Ale właśnie okazało się, że jednak spoczną tam jego prochy. I tak wypełniono ostatnią wolę karniowickiego proboszcza.

Powstał pomysł, aby na terenach przejętych przez gminę Trzebinia po likwidowanej KWK „Siersza” utworzyć strefę ekonomiczną. Jego autor, członek zarządu miasta Grzegorz Chechelski zapowiadał, że taka strefa to potencjalne Eldorado dla podmiotów gospodarczych, które zechcą z nią się związać. Z kolei burmistrz Adam Adamczyk zapewniał, iż konsekwentnie dopilnuje, aby zatapianie zlikwidowanej kopalni nie miało negatywnego wpływu na położone wokół niej osiedla.
Ten negatywny wpływ każdego roku wyczynia jakieś psikusy: tu pojawi się wielka wyrwa w ziemi, a znów gdzie indziej podtopienia. Natomiast z tworzenia gminnego, gospodarczego Eldorado nic nie wyszło. Budynek nowej cechowni rozszabrowano, a przejęta willa NOT nie generuje żadnych zysków, tylko stanowi spory ciężar do utrzymania.

Po zaprzestaniu odpompowywania silnie zasadowej cieczy z jeziorka „Górki”, znów zaczęło w nim jej przybywać. Stała się groźna dla okolicznych mieszkańców. Burmistrz Trzebini myślał o ogłoszeniu stanu klęski żywiołowej. Ten jednak mógłby ogłosić jedynie wojewoda, tymczasem chrzanowski starosta nie kwapił się z alarmowaniem Krakowa. - Coraz więcej osób boi się tego tematu. Jest obawa, że gmina zostanie z tym problemem sama - stwierdził wtedy burmistrz Adam Adamczyk.
Stwierdzenie to okazało się prorocze. Gmina z problemem zatrutego jeziorka „Górki” została sama, ale po różnych perypetiach zdołała szczęśliwie doprowadzić do odpompowania całej, żrącej cieczy. Teraz pozostały do utylizacji skażone chemicznie szlamy.

Jeśli chodzi o maturalne przesądy, młodzież miała dziesięć lat temu podzielone opinie, ale dominowały pożyczone na szczęście długopisy, porcelanowe słoniki oraz pluszowe krówki.
Obecnie na pisemną maturę nie można wnosić niczego. Odpadają wszelkie maskotki, chyba że coś miniaturowego przemyci się w kieszeni. Także z pożyczonymi długopisami są utrudnienia, gdyż ich tusz musi mieć kolor wyłącznie czarny, a to akurat dobrze nie wróży.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 20 (939)
  • Data wydania: 19.05.10

Kup e-gazetę!