Nie masz konta? Zarejestruj się

Droga kultura

31.03.2010 00:00
Luksus posiadania niemal w każdej wsi domu kultury kosztuje, i to słono. Każdego roku na ich utrzymanie gmina wydaje coraz więcej i nadal będzie, bo tego oczekują mieszkańcy. Potwierdza to wynik internetowej sondy „Przełomu”. Aż 62 proc. głosujących jest zdania, że w każdej miejscowości dom kultury być powinien.

Luksus posiadania niemal w każdej wsi domu kultury kosztuje, i to słono. Każdego roku na ich utrzymanie gmina wydaje coraz więcej i nadal będzie, bo tego oczekują mieszkańcy. Potwierdza to wynik internetowej sondy „Przełomu”. Aż 62 proc. głosujących jest zdania, że w każdej miejscowości dom kultury być powinien.

W ubiegłym roku trzebińska kultura pochłonęła 4,3 mln zł. To o ponad 400 tys. zł więcej, niż w 2008 roku. Najwięcej poszło na utrzymanie Miejsko-Gminnego Ośrodka Kultury, Sportu i Rekreacji. Jego budżet wyniósł 3,4 mln, w tym dotacja od gminy - 2,7 mln zł. 913 tys. zł kosztował Dwór Zieleniewskich. Gmina do jego utrzymania dołożyła 590 tys. zł. Resztę instytucja zarobiła sama.

Wydatki się mnożą
Jeśli ktoś myśli, że te miliony złotych poszły na organizację imprez kulturalnych, jest w błędzie. Stanowią one ułamek wszystkich wydatków. Najwięcej pieniędzy idzie na zatrudnionych w kulturze i utrzymanie rozproszonych po gminie budynków.

W strukturach MGOKSiR-u funkcjonuje aż dwanaście domów kultury. Najdroższy jest DK Sokół. Kosztował grubo ponad pół miliona złotych. Lwią część tej kwoty pochłonęły płace - aż 341 tys. zł! Łącznie jest tam dzięwięć i pół etatu. Nieco mniej kosztowała działalność Domu Kultury w Myślachowicach - 229 tys. zł, w tym 146 tys. zł wydatkowano na płace, 70 tys. zł na samo utrzymanie pustego gmaszyska! Najmniej z kolei przeznaczono na krzewienie kultury w Płokach - niespełna 20 tys. zł. Tam zajęcia kulturalne prowadzone są w szkole.

Z budżetu MGOKSiR-u opłacana jest również działalność zespołów folklorystycznych, kół gospodyń wiejskich czy chóru Echo (60 tys. zł). Finansuje on także Uniwersytet Trzeciego Wieku. Opłaca instruktorów i szereg zajęć dla seniorów, co kosztowało 75 tys. zł. Ciekawą pozycją w jego strukturze jest internetowa telewizja TVT1. Ten twór pochłonął ok. 100 tys. zł i aż 80 proc. tej kwoty stanowiły płace redaktora naczelnego i osób, wykonujących prace na zlecenie. Ubiegłoroczne wydatki MGOKSiR-u zamyka impresariat artystyczny, który zarobił wprawdzie 150 tys. zł, wydał jednak blisko 350 tys. zł, co daje 200 tys. zł na minusie.

Oszczędności niewiele
Nad tymi wydatkami kilkakrotnie pochylali się radni. I pierwszy raz od lat nie skończyło się tylko na dyskusji. Ich decyzją zlikwidowano trzebiński impresariat, co dało około 200 tys. zł oszczędności rocznie. W skali całego budżetu MGOKSiR-u to jednak niewiele. Na czym można by jeszcze oszczędzić? Żadnych radykalnych kroków w roku wyborczym radni nie podejmą. 

- Można by pomyśleć o połączeniu MGOKSiR-u z Dworem Zieleniewskich. Z drugiej jednak strony, co na tym zyskamy? Kilka złotych oszczędności na etacie księgowego? Tymczasem specyfika obu jednostek jest odmienna i na takim łączeniu któraś mogłaby stracić - uważa radna Małgorzata Bigaj, która stoi na straży gminnych finansów. Likwidacja któregoś z wiejskich domów kultury w ogóle nie wchodzi w grę, bo nie ma na to przyzwolenia społecznego.
- Każdy chce w swojej miejscowości dom kultury. Wiele tych budynków powstało w czynie społecznym i dziś nikt nie da zgody na ich zamknięcie - dowodzi.

Oszczędności w kulturze zamierza szukać radny Stanisław Szczurek, kandydat na burmistrza. Gdzie konkretnie?

Czas racjonalizacji
- Pierwszym krokiem była likwidacja generującego koszty impresariatu. Kolejnym powinno być utworzenie jednostki, obsługującej administracyjnie i finansowo wszystkie placówki kultury w gminie. Ważną rzeczą jest także sięganie po pieniądze pozabudżetowe, co zresztą już się dzieje. Jednak te działania należałoby zintensyfikować - podpowiada Stanisław Szczurek. Przeciwny były natomiast likwidacji domów kultury, bo, jego zdaniem, te placówki są potrzebne. W podobnym tonie wypowiada się przewodnicząca komisji kultury. Uważa jednak, że ich działalność należałoby zracjonalizować.

- Nie jest tajemnicą, że jedne działają lepiej, inne gorzej. Przeprowadzimy kontrole, po której zastanowimy się, co jest tego przyczyną i jak temu zaradzić - mówi Dorota Dindorf i dodaje, że kultura, podobnie jak zdrowie czy oświata, to nie działalności, które przynoszą dochód, trzeba więc do nich dokładać. - Skoro chcemy mieć społeczeństwo wyedukowane i zdrowe trzeba za to płacić - kwituje.

KOMENTARZ

Model rozproszonej kultury w gminie, wszystkim pasuje, choć próby reformowania podejmowane są od 12 lat. Podobnie jak do niedawna pasował model rozproszonej oświaty. Tu jednak do racjonalizacji przystąpiono, zamykając dwie małe szkoły. Może podobnie należy postąpić z domami kultury? Jeśli mieszkańcy uznają, że są niezbędne, to może poprowadzą je sami.
Anna Jarguz

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 13 (932)
  • Data wydania: 31.03.10

Kup e-gazetę!