Nie masz konta? Zarejestruj się

Szukajcie sobie innego lekarza

03.02.2010 00:00
Od odejścia doktor Elżbiety Kalfas z ośrodka zdrowia w Myślachowicach mija prawie rok, a mieszkańcy wsi wciąż domagają się jej powrotu. Lekarka pewnie by wróciła, gdyby prezes NZOZ-u zaoferował jej wyższą pensję. Najgorsze, że nie ma kto jej zastąpić.

Od odejścia doktor Elżbiety Kalfas z ośrodka zdrowia w Myślachowicach mija prawie rok, a mieszkańcy wsi wciąż domagają się jej powrotu. Lekarka pewnie by wróciła, gdyby prezes NZOZ-u zaoferował jej wyższą pensję. Najgorsze, że nie ma kto jej zastąpić.

W wiejskim ośrodku zdrowia w Myślachowicach leczą się także osoby z Lgoty, Płok i Czyżówki. Przyjmuje tylko jeden lekarz POZ, Artur Jarczyk. Ma już zadeklarowanych blisko 2.700 pacjentów, a to oznacza, że więcej przyjąć nie może.

Wspaniała lekarka odeszła
- Zgodnie z wytycznymi Narodowego Funduszu Zdrowia, do jednego lekarza POZ może być zadeklarowanych 2.750 pacjentów. Doktor Jarczyk ma już prawie tyle. Tymczasem około trzystu osób, dotąd leczących się u doktor Kalfas, nadal nigdzie nie złożyło deklaracji - wyliczał na zebraniu wiejskim prezes Niepublicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej Trzebinia Tadeusz Sadulski, sugerując mieszkańcom, by deklaracje złożyli do lekarzy, przyjmujących w sąsiednich ośrodkach NZOZ.
Ludzie jednak ani myślą leczyć się poza Myślachowicami. Żądają zatrudnienia drugiego lekarza i najlepiej, żeby to była ceniona przez nich Elżbieta Kalfas, która wiosną ubiegłego roku odeszła do Alwerni.
- To była wspaniała lekarka. Trzeba było jej dać wyższą pensję, a nie pozwolić jej odejść - padały głosy z sali.
Bo chciała zarabiać więcej
Prezes Sadulski dwukrotnie wyższej pensji doktor Kalfas zaproponować nie może, bo wtedy także pozostałym lekarzom, zatrudnionym w NZOZ sp. z o.o., musiałby płacić więcej. Na wyższe wypłaty spółki nie stać.
- Dziś doktorów Judymów już nie ma. Przedstawiłem doktor Kalfas ofertę, ale ona z Alwerni odchodzić nie zamierza - stwierdził Tadeusz Sadulski.
Szef trzebińskiego NZOZ-u przyznał także, że ma problemy ze znalezieniem innego lekarza podstawowej opieki zdrowotnej, który mógłby przyjmować w Myślachowicach. Mimo wielu ogłoszeń w izbie lekarskiej czy publikowanych w prasie prasy, dobrego kandydata do dziś nie znalazł.
- Odpowiadają na nie jedynie stażyści, którzy chcą sobie dorobić. Nie jestem zainteresowany ich zatrudnianiem, bo młody lekarz, po zrobieniu specjalizacji, najczęściej odchodzi. I znów jesteśmy w punkcie wyjścia - wyjaśniał doktor Sadulski.

Potrzebny drugi internista
- Część z was musi sobie poszukać innego lekarza, bo ja wszystkich nie jestem w stanie przyjąć. Już teraz mam około tysiąca pacjentów w miesiącu, co daje 50 na dzień. Jednemu statystycznie poświęcam 6 minut. Daję sobie radę tylko dlatego, że w wypisywaniu nagłówków recept czy druków L4 pomagają mi pielęgniarki - tak doktor Artur Jarczyk apelował na zebraniu do mieszkańców.
Sołtys Jacek Woch nie chciałby, aby pacjenci opuszczali wiejski ośrodek zdrowia w Myślachowicach.
- Nie wyobrażam sobie, by leczyły się u nas osoby z Lgoty czy Czyżówki, a nasi mieszkańcy pomocy musieli szukać gdzie indziej. Dlatego apeluję o drugiego internistę. Tym bardziej, że doktor Jarczyk ostrzega, że gdy przyjdzie mu leczyć siedemdziesiąt osób na dzień, to odejdzie - stwierdził Woch. Sołtys obawia się, gdyby doktor Jarczyk faktycznie odszedł, to ośrodek w Myślachowicach mógłby przestać istnieć.
Anna Jarguz

Na zdjęciu: Doktor Artur Jarczyk z WOZ w Myślachowicach tłumaczy, że więcej pacjentów przyjąć nie może. Prezes NZOZ Tadeusz Sadulski sugeruje mieszkańcom, by deklaracje złożyli do lekarzy przyjmujących w innych ośrodkach.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 5 (924)
  • Data wydania: 03.02.10

Kup e-gazetę!