Nie masz konta? Zarejestruj się

OPINIA. Ale nas tam przecież nie ma

13.01.2010 00:00
Przepiękną, dwutomową publikacją uczcił samorząd wojewódzki 10-lecie swego istnienia. Nosi tytuł: „Małopolska. Niepospolita” i „Małopolska. Czas ludzki”. Albumowe wydawnictwo, pełne fotografii i tekstów o ludziach i miejscach niezwykłych, obyczajach, podarował marszałek Marek Nawara dziennikarzom w ubiegłym tygodniu podczas spotkania noworocznego.

Przepiękną, dwutomową publikacją uczcił samorząd wojewódzki 10-lecie swego istnienia. Nosi tytuł: „Małopolska. Niepospolita” i „Małopolska. Czas ludzki”. Albumowe wydawnictwo, pełne fotografii i tekstów o ludziach i miejscach niezwykłych, obyczajach, podarował marszałek Marek Nawara dziennikarzom w ubiegłym tygodniu podczas spotkania noworocznego.

Po powrocie do domu natychmiast oddałam się lekturze. Trzeba przyznać, że mocno wciąga, bo opisy są niedługie i barwne, a zdjęcia prześliczne. Na ponad 400 stronach, wśród setek fotografii i tekstów, jakoś tak bezwiednie zaczęłam szukać w pewnej chwili czegoś o nas, o osobliwościach i zwyczajach z Małopolski Zachodniej, i znalazłam: Stację Broker Scientce Fiction (dla niewtajemniczonych to kopuły przy autostradzie) i strzelankę w Alwerni. Niewiele.

A wydawałoby się, że jesteśmy pępkiem świata i wszystko u nas jest takie intrygujące, inspirujące, ciekawe i ładne. W licznych gminnych i powiatowych wydawnictwach promocyjnych od lat karmieni jesteśmy świetlaną wizją rozwoju turystyki. Okazuje się, że z wysokości Krakowa widać zupełnie inne atrakcje regionu. To dowód, że w ciągu dziesięciu lat nie udało nam się zmienić świadomości ludzi mających wpływ na zawartość publikacji promocyjnych województwa i że powiatowi chrzanowskiemu nie udało się „sprzedać” regionowi nic, oprócz skansenu w Wygiełzowie.

Z drugiej strony trzeba też przyznać, że ziemia chrzanowska nie ma dziś niczego, co nazwać można oficjalnym produktem regionalnym. Ziemniaki po cabańsku wciąż nie zostały oficjalnie zarejestrowane, a ziemniaczane imprezy promocyjne co rusz nam ktoś podkrada. Nie mamy imprezy masowej dobrze znanej w Małopolsce. Istniejące są typowe i powtarzalne. Wciąż mamy DNI MIAST, których formuła tak naprawdę wszystkim się już znudziła. Brakuje nam siły przebicia.

I możemy mieć tylko nadzieję na właściwe wykorzystanie 13 milionów złotych, jakie otrzymała Lokalna Grupa Działania w powiecie chrzanowskim po to, aby ożywić tradycje, rozruszać wiejską aktywność gospodarczą i dać wreszcie Małopolsce coś, co godne będzie umieszczenia w publikacji z okazji 20-lecia istnienia samorządu wojewódzkiego za 10 lat.

Alicja Molenda

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 2 (921)
  • Data wydania: 13.01.10

Kup e-gazetę!