Nie masz konta? Zarejestruj się

Strażacy chcą odejść

23.09.2009 00:00
Druhowie z Ochotniczej Straży Pożarnej w Chełmku zastanawiają się, czy nie odejść ze służby. Są rozżaleni nagonką internautów i mieszkańców miasta. Ludzie twierdzą, że podczas pożaru budynku wielorodzinnego przy ulicy Ofiar Faszyzmu druhowie zachowali się skandalicznie.

Druhowie z Ochotniczej Straży Pożarnej w Chełmku zastanawiają się, czy nie odejść ze służby. Są rozżaleni nagonką internautów i mieszkańców miasta. Ludzie twierdzą, że podczas pożaru budynku wielorodzinnego przy ulicy Ofiar Faszyzmu druhowie zachowali się skandalicznie.

Na forach dyskusyjnych i pod internetowym wydaniem artykułu o pożarze rozpętała się prawdziwa burza. Internauci nie zostawili na strażakach suchej nitki. Zarzucają im m.in. ospałość, brak profesjonalizmu, a także zbytnią skłonność do biesiadowania.

- Uważam, że remiza strażacka OSP Chełmek powstała dla imprez biesiadnych, a nie do gaszenia pożarów. W normalnej aglomeracji straż pożarna reaguje najpóźniej w ciągu 15 minut. W Chełmku zgłoszenie o pożarze nastąpiło o godzinie 12.53, a straż przybyła na miejsce pożaru o godzinie 13.30. Akcja nie była koordynowana, a wozy strażackie dotarły bez wody. Sama policja krzyczała: gdzie jest ta straż!!!!! - napisała pika23.

Krzysztof Gąska, prezes Ochotniczej Straży Pożarnej w Chełmku, która na miejsce pożaru przybyła zaraz po jednostce z Oświęcimia, uważa wszystkie komentarze za niesprawiedliwe i krzywdzące.

- Uszczypliwych internautów interesowały godziny przyjazdu strażaków na miejsce akcji. Nikt nie zadał sobie trudu i nie pomyślał, gdzie ci ludzie wtedy byli i skąd musieli dotrzeć do remizy. Nie dociekali również, ile swojego czasu poświęcili, aby pomóc pogorzelcom, bo akcja nie trwała tylko w piątek, ale także przez kolejne trzy dni, aż do wtorku. Za swoją ciężką, społeczną pracę nie dostają ani złotówki, nie usłyszeli również zwykłego „dziękuję” czy „Bóg zapłać”, tylko oszczerstwa - komentuje prezes.

Gąska nie zgadza się również z pozostałymi zarzutami, dotyczącymi braku profesjonalizmu strażaków, którzy brali udział w akcji. Jak zapewnia, chełmecka jednostka przyjechała wozem wypełnionym pięcioma tysiącami litrów wody. Aby zapewnić płynność akcji, pompowała ją do wozu PSP, która pierwsza przybyła ma miejsce i rozwinęła linię gaśniczą.

- Jeżeli chodzi zaś o biesiady, to w ciągu całego roku organizujemy zaledwie kilka: z okazji świąt i dnia strażaka. Są one finansowane wyłącznie ze składek i sprzedanych kalendarzy, a nie z pieniędzy otrzymanych od gminy - wyjaśnia Gąska.

Obecnie w chełmeckiej jednostce działa 80 strażaków. Niestety, tylko 22 może brać czynny udział w gaszeniu pożarów. Stanisław Smoleń, naczelnik OSP, boi się, że jego najlepsi strażacy nie będą chcieli już służyć społeczeństwu.

- Po pożarze przez kilka dni każdy z nas dochodził do siebie i przykro nam, że mieszkańcy Chełmka tak odpłacają się nam za naszą pracę. Ochotnicy niechętnie przychodzą teraz na spotkania i treningi. Ta cała atmosfera wokół pożaru odebrała im chęć do działania. Jak moi druhowie odejdą, to ja też zrezygnuję z pełnionej funkcji - mówi ze smutkiem naczelnik.

Gąska ma nadzieję, że do takiej sytuacji nie dojdzie, bo nie wyobraża sobie, że druhów mogłoby nie być. Zapewnia również, że będzie bronił swoich ludzi, bo są tego warci.
Paulina Łysak

Na zdjęciu: Stanisław Smoleń, Krystian Smoleń i Tomasz Gembołyś - strażacy, którzy po komentarzach internautów chcą zrezygnować z pracy w OSP

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 38 (906)
  • Data wydania: 23.09.09

Kup e-gazetę!