Nie masz konta? Zarejestruj się

309 wciąż straszy, radni dopiero teraz chcą pomóc

26.08.2009 00:00
KOMUNIKACJA. Autobusy linii 309 są nadal niebezpieczne. Lokalne władze obiecują interwencję. Tymczasem pasażerowie alarmują: „Linia 309 to nie tylko chuligani, ale również szaleni kierowcy...”. Po publikacji w „Przełomie” artykułu odsłaniającego mroczną stronę autobusów tej linii, w naszej redakcji rozdzwoniły się telefony od oburzonych jakością usług komunikacji miejskiej Czytelników.

KOMUNIKACJA. Autobusy linii 309 są nadal niebezpieczne. Lokalne władze obiecują interwencję. Tymczasem pasażerowie alarmują: „Linia 309 to nie tylko chuligani, ale również szaleni kierowcy...”. Po publikacji w „Przełomie” artykułu odsłaniającego mroczną stronę autobusów tej linii, w naszej redakcji rozdzwoniły się telefony od oburzonych jakością usług komunikacji miejskiej Czytelników.

Jedna z naszych Czytelniczek, 19-letnia Agnieszka Gnatek, mówi wprost, że chuligani w autobusach 309, z której korzysta niemalże codziennie, to nie jest jedyny problem, jaki spotyka podróżnych w autobusach miejskich.

- Ludzie są tam traktowani jak ziemniaki w workach. Starsze osoby wchodząc do pojazdu od razu szukają bezpiecznego miejsca, bo wiedzą, że za chwilę mogą się przewrócić wskutek gwałtownego hamowania, gdyż kierowcy jeżdżą jak szaleni - opowiada bez ogródek Gnatek.

Podaje przykład swojej babci, która w wyniku gwałtownego hamowania upadła na ziemię i stłukła sobie rękę.
- Inna sprawa, na moich oczach jakaś kobieta z trzyletnim dzieckiem próbowała wysiąść z pojazdu. Kiedy ta była już na zewnątrz, a jej pociecha dopiero pokonywała schody, kierowca zamknął drzwi! - opowiada. - Otworzył je ponownie, gdy matka zaczęła krzyczeć - dodaje.

W jej ocenie kierowcy jeżdżą niebezpiecznie, bo często otwierają drzwi na przystanku zanim jeszcze autobus się zatrzyma i odwrotnie. Nasza rozmówczyni zaznacza, że wszystko to nie zdarza się sporadycznie, ale średnio raz w tygodniu.

- Kiedyś na własnej skórze przekonałam się, że jeżdżąc 309 trzeba zachować ostrożność. Kierowca rozmawiał wówczas z jakimś znajomym i bez zatrzymania minął mój przystanek...

Pani Agnieszka potwierdza też to, o czym pisaliśmy kilka tygodni temu. Chuligani w autobusach linii 309 są wielkim problemem. Często zaczepiają ludzi i kierowców. Teraz lokalne władze gwarantują pomoc. Sęk w tym, że... o burdach w autobusach linii 309 i o tym, że pasażerowie jak i kierowcy czują się tam niebezpiecznie, radni z gminnej komisji bezpieczeństwa w Trzebini dowiedzieli się dopiero z publikacji „Przełomu”.

- Sprawy na pewno tak nie zostawimy. To nie do pomyślenia, by pasażerowie i kierowcy kursujący tą linią czuli się zagrożeni. Temu problemowi poświęcimy najbliższe spotkanie naszej komisji, zaplanowane na wrzesień. Do udziału w nim zaprosimy przedstawicieli związku komunikacyjnego, przewoźnika, być może także kogoś z policji - Zdzisław Ścigaj, przewodniczący komisji bezpieczeństwa, termin spotkania wyznaczył na 21 września.

Sam na razie nie ma pomysłu, jak poprawić bezpieczeństwo w autobusach linii 309. Liczy na wsparcie policji, jak i kierowców, którzy - jego zdaniem - o każdym incydencie powinni natychmiast telefonicznie informować stróżów prawa.

- Bo kamer, monitorujących sytuację w autobusie, nie założymy. Pojazdy są własnością przewoźnika, gmina nie może więc w nie inwestować - dodaje.

Obiecujemy radnym z gminnej komisji bezpieczeństwa w Trzebini, że we wrześniu sprawdzimy, co wymyślili, by w autobusach miejskich było bezpieczniej...
Mateusz Kamiński, Anna Jarguz

Na zdjęciu: Agnieszka Gnatek korzysta z usług miejskich autobusów. Mówi, że podróż nimi wymaga ostrożności...

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 34 (902)
  • Data wydania: 26.08.09

Kup e-gazetę!