Nie masz konta? Zarejestruj się

Kary zamiast klatek

24.06.2009 00:00
BEZPIECZEŃSTWO. W Woli Filipowskiej chuligan wdarł się na boisko. Na stadionie w Trzebini fani Janiny podpalili kilka krzesełek. Czy kluby z powiatu chrzanowskiego są przygotowane na wybryki wandali?

BEZPIECZEŃSTWO. W Woli Filipowskiej chuligan wdarł się na boisko. Na stadionie w Trzebini fani Janiny podpalili kilka krzesełek. Czy kluby z powiatu chrzanowskiego są przygotowane na wybryki wandali?

Dla większości kibiców mecze piłki nożnej są prawdziwym świętem. Bez względu na to, czy pojedynek ma rangę międzynarodową, czy też zespołu z rodzinnej miejscowości. Zdarza się, że to piłkarskie święto próbują zepsuć osoby, które zamiast oglądać poczynania futbolistów, wolą poszukać mocniejszych wrażeń.

Przerwane mecze
Chodzi rzecz jasna o kiboli. Wprawdzie na obiektach sportowych w powiecie chrzanowskim incydenty z ich udziałem należą do rzadkości, to jednak mają miejsce.

Nieco ponad tydzień temu w Woli Filipowskiej, podczas meczu miejscowej Wolanki z Zagórzanką, na murawę wtargnęło dwóch chuliganów. Szukali zaczepki. Mecz przerwano. Zawodnikom i służbom porządkowym udało się usunąć delikwentów z boiska.
- Nigdy z czymś takim wcześniej się nie spotkałem. Zadzwoniliśmy po policję, która przyjechała na miejsce i zajęła się nieproszonymi gośćmi. Informację o każdym meczu musimy im zgłaszać, więc powinni być przygotowani na ewentualną interwencję - mówi Artur Dudek, prezes Wolanki.

- W sytuacji gdy nie można kontynuować gry w normalnych, bezpiecznych warunkach, delegat Małopolskiego Związku Piłki Nożnej lub sam arbiter musi przerwać pojedynek. Jeśli sytuacja nie zostanie opanowana, należ zakończyć spotkanie przed upływem 90 minut. Kibole są zdolni do rozmaitych rzeczy - podkreśla Józef Cichoń, przewodniczący komisji ds. bezpieczeństwa na obiektach piłkarskich MZPN.

Odpowiada organizator
- Na szczęście, nie musiałem kończyć meczu przed czasem. Staramy się, by spotkanie przebiegało w sportowym duchu. Jednak gdy w ciągu pięciu minut kibice nie opuszczą boiska lub gdy po raz drugi wtargną na murawę, spotkanie kończymy automatycznie - zaznacza Bartłomiej Gębala, wiceprzewodniczący Kolegium Sędziów w Podokręgu Piłki Nożnej w Chrzanowie.

Co wtedy? Organizator na pewno poniósłby konsekwencje. Wysokość kary zależy od klasy rozgrywkowej. Najniższa to 50 zł dla kierownika ds. bezpieczeństwa.
Zgodnie z Ustawą o bezpieczeństwie imprez masowych, obowiązek utrzymania porządku na obiektach sportowych należy do organizatora imprezy, czyli klubu, który jest gospodarzem meczu.

- Począwszy od klasy B, by drużyna mogła wystartować w rozgrywkach, konieczne jest uzyskanie licencji. Wśród wymagań są te dotyczące zabezpieczenia obiektu. Im wyższy szczebel rozgrywek, tym są one większe - mówi Cichoń.
Podstawą (od A-klasy) jest ogrodzenie boiska oraz całego kompleksu. To w wielu przypadkach teoria. Przykład z Woli Filipowskiej pokazuje, że wkroczenie na murawę nie stanowi zbyt wielkiego problemu. Zresztą przykłady z ekstraklasy są zdecydowanie bardziej drastyczne.

Licencje warunkowe
- Nie wszystkie kluby spełniają wymogi. Licencję otrzymują warunkowo - nie ukrywa Cichoń.

Artur Dudek uważa, że najlepszym rozwiązaniem byłoby ostrzejsze i skuteczniejsze karanie kiboli.
- Na Wyspach Brytyjskich poradzili sobie. Tam nie ma żadnych ogrodzeń. Nie traktujmy ludzi jak zwierzęta, robiąc klatki na stadionach - uważa.

Aż do IV ligi włącznie za bezpieczeństwo odpowiadają służby porządkowe. Najczęściej funkcje te pełnią starsi działacze, w liczbie co najmniej czterech. Trudno przypuszczać, by sobie poradzili w przypadku zamieszek. Z drugiej strony trudno wymagać od klubów z niższych klas, by wynajmowały profesjonalną ochronę.

- Nie stać nas na taką. Na meczach jest jednak spokojnie i dajemy sobie radę własnymi siłami - podkreśla Adam Pasternak, prezes Ruchu Młoszowa.

Zdarzają się jednak mecze tzw. podwyższonego ryzyka, gdy na trybunach pojawiają się kibice niepałający do siebie miłością. Ochronę trzeba wynająć (15 ochroniarzy na 300 fanów) lub zwrócić się o pomoc do policji.
- Bez wyraźnego żądania nie możemy wkroczyć na obiekt - mówi nadkomisarz Dariusz Pogoda, naczelnik sekcji prewencji i ruchu drogowego KPP w Chrzanowie.

Do meczów podwyższonego ryzyka doszło w tym sezonie m.in. w Zagórzu (pojedynek Zagórzanki z Żarkami), w Balinie (spotkanie Orła z Janiną Libiąż), w Trzebini (mecz KP Chrzanów z Janiną czy w Alwerni (pojedynek MKS-u z Unią Tarnów).

Bezpieczeństwo kosztuje
Podczas spotkania w Trzebini, fani libiąskiej ekipy odpalili race i zniszczyli kilka krzesełek. W Alwerni istniała obawa zadymy kiboli z Tarnowa.

- Do zamieszek nie doszło, ale lepiej było dmuchać na zimne. Wiadomo, że różnie z kibicami bywa. Podczas meczu ze Skarżyskiem-Kamienną kilka osób przeskoczyło ogrodzenie. Nie była jednak konieczna poważniejsza interwencja. Prezes zespołu gości podszedł do fanów i przekonał ich, by wrócili na miejsca - przyznaje Sławomir Knapik, prezes MKS Alwernia, klubu, który po awansie do III ligi będzie musiał zainwestować także w bezpieczeństwo na stadionie.
- Nasz obiekt jest nieźle przygotowany. Na pewno musimy wydzielić sektor kibiców gości odgrodzony płotem o konstrukcji metalowej. Największe koszty czekają nas w związku z koniecznością wynajęcia profesjonalnej ochrony. To około 1 tys. zł na mecz. Na bezpieczeństwie nie można jednak oszczędzać. To już III liga i na różnych kibiców możemy trafić - podkreśla Sławomir Knapik.
Michał Koryczan

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 25 (893)
  • Data wydania: 24.06.09

Kup e-gazetę!